Przeglądasz archiwum

sierpień, 2013

Gdzie jest Tata ? – Aussieland czyli Tata w Australii

napisała 26/08/2013 Gdzie jest Tata?

Ifcio, gdybyś Ty wiedział, że Tata leciał do tej Australii bite 48 godziny, to byś go z domu nie wypuścił, daję słowo! Ano! Leciał tam dwa dni…! Szaleństwo. Przystanek w Monachium, później Beijing, a na końcu Syndey. Ufff. Teraz jest w Brisbane, i pomalutku będzie wracał na nasz europejski ląd, zresztą ku mojej uciesze!

Powróćmy jednak do tej Australii. Pokazywałam Ci niedawno kangura, w jednej z Twoich biało-czarnych książeczek. Wyjątkowe stworzenie. Podobne trochę do Twojej Mamy, ale tylko z okresu, gdy miałam Ciebie w brzuszku :-) Te kangurki, tak jak i ja,  mają w brzuszku taki specjalny schowek-torbę, w którym strzegą swojego potomstwa. Dlatego też nazywane są torbaczami. Ciekawe, prawda? Niestety uprzedzę Twoje pytanie – nie, Tatuś niestety nie będzie mógł Ci przywieźć prawdziwego kangura, ale może następnym razem poprosimy go o maskotkę w postaci takiego właśnie torbacza? Decyzja należy do Ciebie.

kangaroo-13

W Australii żyje także jeszcze jedno bardzo interesujące zwierzę, jest nim dziobak. Zahaczam o temat dziobaka, nie tylko dlatego aby pokazać Ci kolejne zwierzątko z australijskiej krainy. Twój Tata nazywał mnie swojego czasu Dziobakiem – dasz wiarę, że ja takiego przypominam? Eghm… wg naszego Tatusia ja jestem właśnie takim dziobakiem, który swoim noso-dziobem wszędzie węszy i ma bardzo wyostrzone niektóre zmysły. Pewnie się o tym przekonasz, nie przeczę, gdy znajdę kiedyś przez Ciebie schowany między książkami papierek od batonika ;-)  Gdybyś chciał kiedyś rywalizować z kimś o to jak najlepiej schować papierki od cukierków i innych słodkości, to śmiało uderz do Cioci M. – ona jest mistrzynią w tej konkurencji :-)

Wróćmy do tego dziobaka – co jest w nim takiego niezwykłego? Otóż dziobak jest ssakiem jajorodnym! Jego pyszczek zakończony jest dziobem. Przypomina trochę z zachowania wydrę, ale wydrze daleko do takiego dziobaka, uwierz mi! Jego spłaszczony ogon pomaga mu w sterowaniu w wodzie podczas pływania. Co więcej – dziobak jest jadowitym ssakiem! Czyżby Tata szukał w tej cesze jakiejś analogii przy porównywaniu mnie do tego zwierzątka?

platypus_662_600x450

Skarbie, tymczasem dobrej nocy Ci życzę, buziak w czółko i do jutra! Pamiętaj, że bardzo Cię z Tatą kochamy :-*

Podobne wpisy

Co robię, gdy moje dziecko śpi

napisała 15/08/2013 Szczesliva po godzinach

Młody ma już 1/3 roku za sobą. Z wiecznie śpiącego malucha wyrasta na takiego, który przez większą część dnia wymaga naszej atencji. Nie można go już zabawiać z oddali grzechoczącą się zabawką. On żąda od nas bodźców w ilości hurtowej a my je staramy się dostarczać. Jest popyt, to jest i podaż. Zresztą ta zasada działa w niezliczonej ilości dziedzin życia.

kids

Jednak Młody nie jest perpetuum mobile i oprócz nocnego snu potrzebuje także kilka drzemek w ciągu dnia. Ich regularność jest zmienna, długość zwykle niewystarczająca by zrobić wszystko co czeka odłożone do zrobienia w szufladce z napisem „na później, gdy Młody spi”. Zazwyczaj staram się ogarnąć dom i siebie za jego aktywności, a na swoje małe przyjemności mam czas gdy on drzemie. Z tym czasem jest różnie, ale gdy ta błoga chwila nastaje to:

■ w panice skaczę z radości [na paluszkach, prawie lewitując by go nie obudzić bo sen jego twardy jest tylko w nocy ] i nie wiem od czego mam zacząć moje 5 minut dla siebie

■ odpisuję na zaległe wiadomości, jeśli nie uczyniłam tego wcześniej podczas karmienia

■ robię przegląd internetowej prasy

■ zdarza mi się zaglądnąć na pudelkowe ploty, które mnie odprężają niczym poranne rozciągnięcie kości u każdego psiaka, dailymail.co.uk też nie pogardzę. Te czynności jednak robię w ukryciu i z niechęcią się do nich przyznaję przed światem

■ uzupełniam online kosmetyczno-higieniczne zapasy Młodego

■ patrzę na swoje dłonie i stopy i obiecuję sobie, że podczas kolejnej Jego drzemki ogarnę je od A do Z

■ zamęczam mojego męża pytaniami o trwający remont naszego mieszkania i analizuję każdy bzdurny detal – kobiety tak mają…

■ farbuję włosy – doszłam już do takiej perfekcji, że jestem w stanie robić to podczas gotowania rosołu

■ robię pospiesznie kawę i bawarkę w megaśnym kubku. obie piję do wieczora [ też tak macie, że jesteście w stanie użyć w ciągu jednego dnia tysiąc kubków i filiżanek, z czego do końca dopić zaledwie garstkę, a później to tylko one zagracają zmywarkę?…]

■ piorę, piorę, piorę – z uporem maniaka. Uwielbiam segregować pranie, z namaszczeniem wkładam je do pralki a później z niej wyciągam. Robienie prania działa na mnie terapeutycznie.

■ prasuję – nie-na-wi-dzę prasowania. Mam genialne żelazko, ale i to nie pomaga. Nieznoszę tej czynności.

■ nakładam na twarz maseczkę algową i modlę się żeby Młody nie obudził się, gdy mam zaklejone usta i oczy i nie mogę przez te kilkanaście minut ani nic zobaczyć ani się odezwać. Jak do tej pory skutecznie uniknęłam jego przebudzenia w tym czasie ;-)

■ pracuję. Kolejna, po robieniu prania, forma terapii.

Idę po czekoladę z karmelem. Młody śpi. Trzeba wykorzystać czas na grzeszne

■ łasuchowanie ;-)

Podobne wpisy