Takie sytuacje nie zdarzają mi się często. Właściwie w ostatnim roku podobna sytuacja przydarzyła mi się tylko raz. Za każdym razem konfrontacja miała miejsce w ścisłym centrum Krakowa.
„No, ale on będzie grzeczny dzisiaj. Będziesz grzeczny, prawda, Ivciu?” – pyta się babcia mojego starszaka, kiedy ja nie pozwalam mu na oglądanie bajki bo sobie nagrabił, a ona na siłę chce przeforsować to, żeby mu tę bajkę puścić, bo mój kochany koleś robi oczy Shreka a babci serce pęka.
Doskonale pamiętam czasy mojego singielstwa. Marzyłam wtedy o byciu kochaną. Tak zwyczajnie kochaną, przytulaną, rozumianą.
Nestle Pure Life postawiło przed nami nie lada wyzwanie. Mieliśmy za zadanie wymyślić razem z moim starszakiem, jak można kreatywnie wykorzystać plastikową butelkę i zrobić z niej coś, co będzie ciekawym upcyclingowym rozwiązaniem.
Do opowiedzenia tej historii zaprosiła mnie marka Estēe Lauder, z którą wspólnie chcemy pokazać kobietom, że uwolnienie naszego potencjału głęboko w nas drzemiącego, potrafi pobudzić nas do życia i nadać dodatkowego sensu.
Odkąd sięgam pamięcią zawsze byłam raczej cichym i skromnym dzieckiem, które najlepiej czuło się w domu. Wśród znanych mi twarzy, z mamą i tatą na wyciągnięcie dłoni. Nie przepadałam za nowymi miejscami i sytuacjami.
Rzadko się przyznaję do zazdrości, bo to przecież takie niekulturalne i społecznie stygmatyzowane. zazdrościć innym. A fe! ;-) Niektórzy odbiorą to jako narzekanie na rzeczywistość, a jeszcze inni będą nazywać to pluciem jadem. Zupełnie szczerze – pieprzę, co inni sobie myślą.
W temacie operacji plastycznych i zabiegów kosmetycznych, które mają na celu poprawę wyglądu danej części ciała, aby podobała się ona nam i otoczeniu, jestem wybitnie liberalna.
Momentami mam tego bagienka dosyć. Wydawać by się mogło, że jest przez tydzień fajnie. Tak normalnie, bez większego jadu, frustracji i obłudy. Rozmowy na żywo się kleją. Te przez telefon z drugimi matkami też dają radę. Przez tydzień względna cisza …