Jak dbać o skórę małego dziecka? Czyli prawidłowa pielęgnacja skóry dzieci.

napisała 17/08/2016 Dla dziecka, Polecane

Gdy zostałam zaproszona do wzięcia udziału w rozmowie przed kamerami z Panią Dermatolog Martą Hasse-Cieślińską dotyczącą pielęgnacji skóry dziecka, w tym nawilżania, miałam obawy, czy zdołam z nią zwyczajnie po babsku porozmawiać i przy okazji w tym stresie ;-) zrozumieć, o czym do mnie mówiła ;-)

Tak naprawdę to pielęgnacja skóry małego dziecka nie wydaje się być tematem skomplikowanym, a jednak rodzi ona w głowie wiele pytań i mnóstwo sprzecznych informacji docierających zewsząd. Kamery kamerami, ale ja naprawdę byłam ciekawa stanowiska fachowca w kwestii nawilżania. Nie miałam wcześniej okazji rozmawiać na temat nawilżania z lekarzem dermatologiem, dlatego tym bardziej byłam podekscytowana spotkaniem.

Poniżej przedstawię Wam 5 kwestii dotyczących nawilżania skóry małego dziecka, które poruszyłam w rozmowie. Dr Marta na nie odpowiedziała, a ja postarałam się zebrać wszystko w całość.

1. Czy do ciała dziecka można używać dowolnych kremów, jakby chciał to robić mój kochany Mąż? ;-)

Przyznam się Wam, że mój M. raczej nie miałby oporów posmarować nasze maluchy balsamem zapachowym z linii męskiej i pewnie znalazłby na to jakieś racjonalne wytłumaczenie [jak na wszystko, zresztą ;-)]. Ja jednak muszę stać na straży i pilnować go, aby stosował u naszych bąbli tylko to, co postawiłam na łazienkowej półce ;-)

I ja mam rację, nie inaczej, co zresztą potwierdziła Pani Dermatolog. Jak to zgrabnie ujęła: „skóra dziecka wykazuje cały szereg odrębności anatomicznych, metabolicznych i farmakodynamicznych, w porównaniu do skóry dorosłego. Dlatego też wymaga szczególnej pielęgnacji i stosowania kosmetyków dedykowanych małym dzieciom uwzględniających odmienne właściwości skóry dziecka.” Podsumowując: dzieciom aplikujemy kosmetyki dla dzieci, a nie żadne tam pianki do golenia czy inne dziwne mazidła ;-)

2. Czy to prawda, że skóra małego dziecka jest z natury nawilżona i nie potrzebuje żadnych kosmetyków?

Nieprawda, że nie potrzebuje kosmetyków! Kolejny punkt zapalny i wywoływacz kłótni w naszej rodzinie ;-) Nie ma znaczenia czy świeci słońce czy pada śnieg, mój kochany Mąż ubrałby dzieciaki i wypuścił w świat wyłącznie w pampersie i odpowiednim odzieniu. #TypowyFacet ;-) Jeśli latem nie postawię mu przed nosem kremu z filtrem UV tuż przy drzwiach, albo zimą nie przyczepię do rękawiczek kremu na niepogodę, gdy na zewnątrz jest minus 10 stopni, to do domu przyjdą mi w trójeczkę albo zdrowo „opaleni” a tak naprawdę to zaatakowani słońcem, albo czerwoni od mrozu. Także, gdyby nie Matka Polka Rozsądna, to moi najmłodsi nie mogliby cieszyć się zdrową cerą ;-)

Dr Marta potwierdziła podczas rozmowy to, co ja tłukę mojemu Mężowi kilkadziesiąt razy w roku i ma mnie już z tego powodu powyżej uszu: skóra dziecka jest nawilżona z natury, to fakt. Jednak należy ją chronić, bo sama się nie ob-ro-ni przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, jak słońce, wiatr, mróz itp. Czyli bez dodatkowej ochrony się nie obędzie! Koniec. Kropka. The end ;-)

Nivea Szczesliva 6

Nivea Szczesliva 8

Nivea Szczesliva 7

3. Czy można skórę przyzwyczaić do pielęgnacji i straci ona wtedy zdolność do samodzielnego funkcjonowania?

Do dzisiaj pamiętam tekst, który zadudnił mi w głowie wypowiedziany przez nie znającą się na pielęgnacji osobę: „A po co Ty go smarujesz kremem? Kiedyś dzieci biegały po plaży i nikt nikogo niczym nie smarował! Jeszcze się przyzwyczai i co wtedy?” Tiaaaa. Wtedy to będą szwedy, a teraz stąpamy twardo po ziemi i nie dajemy się zwodzić takim słabym przytykom. Wystarczy nie ochraniać skóry dziecka, a później choroby skóry i jej defekty zupełnie gratis w pakiecie z poparzeniami, jak to zresztą miało miejsce za dawnych lat.

Z reguły do ok. trzeciego roku życia skóra małego dziecka uzyskuje pewnego rodzaju dojrzałość, i do tego momentu musimy na nią chuchać i dmuchać, bo jest mega delikatna. Ja tak przynajmniej robię i jak do tej pory moje dwa szkraby mają się świetnie :-)

4. Czy twarz dziecka należy nawilżać codziennie?

Ja pielęgnuję twarz moich maluchów wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba, i przede wszystkim gdy warunki atmosferyczno-zewnętrzne, że tak to niezgrabnie ujmę, ku temu skłaniają moje szare komórki ;) Raz jeszcze powtórzę: słońce, wiatr, mróz albo na przykład narażenie na otarcia. Dla przykładu: mój starszak uwielbiał kiedyś mieć brudną buzię i pakował do niej wszystko, co tylko mu przychodziło do głowy. Gałęzie, samochodziki i inne. A ja myjąc mu jego lica co chwilę, strasznie mu je przesuszyłam przez wodę i osuszanie. Wtedy nie obyło się bez nawilżania tego miejsca, aby pomóc powrócić jego skórze do stanu sprzed tego okresu turbo-ubrudzeń ;-)

Nivea Szczesliva 9

Nivea Szczesliva 10

5. I temat u nas na czasie przy najmłodszym: Czy to, że mój Teodor ma odparzoną okolicę pieluszkową, to jest to wynikiem mojego zaniedbania czy czegoś innego?

Przyznaję bez bicia i wyjdę teraz na idealną mamuśkę, która to chwali się swoją bezbłędnością [wybaczcie ten jeden jedyny raz! ;-)] że nie pamiętam czy kiedykolwiek dopuściłam do odparzenia okolicy pieluszkowej u mojego młodziaka. Ja z tych wrażliwców i przeczuleńców, bo trafił się nam egzemplarz wyjątkowo wrażliwy na wszystko i krzyczy wniebogłosy na każde zaniedbanie, czego ja wolę unikać bo święty spokój cenię sobie nadto! ;-)

Nie unikają natomiast tego inni. Kiedy ostatnio daliśmy młodego pod godzinną opieką Teściów a nawiedziły w tym czasie Polskę okrutne upały, to oni zupełnie, ale to zupełnie zapomnieli o tym, że … dziecko robi kupę ;-) No trudno, zapomnieli :D Ale zapomnieli też o tym, że upał + ładunek w pieluszce + Teodor to mieszanka wybuchowa gwarantującą ryczącą kwarantannę ;-) Dlatego po tym ich zapominalstwie sprawdzali już tę pieluchę podczas kolejnych dni co 5 bitych minut. Myli, osuszali i smarowali kremem. To jest doskonały przykład na to, że „lepiej zapobiegać niż leczyć” ;-)

Już Hipokrates wiedział, co mówił poruszając temat zapobiegania ;-) Zresztą to tyczy się nie tylko pielęgnacji skóry, co zawsze powtarzam mojemu M.:

„Lepiej żonę wziąć na shopping samemu, raz na jakiś czas, niż o tym notorycznie zapominać i później cierpieć, gdy ona na ten shopping sama się uda i przehula rodzinny majątek :D ” ;-)

Podobne wpisy

4 komentarze

  • Reply Monika 17/08/2016 at 21:17

    Nawilżanie po kąpielowe u mojej córy to zwykła parafina kosmetyczna super sie sprawdza,nie wspominając o atrakcyjności cenowej ;-). Na codzień mam tak jak Ty…. jak nie przypominam co 2 minuty o smarowaniu tej małej mordki to mój mąż ukochany zabiera córeczkę tak jak jest na spacer i zupełnie nie wie o co robię afere, myślałam, że tylko mnie się trafił taki oporny egzemplarz….a tu nie…

  • Reply Natalia 01/12/2016 at 22:14

    Hmm a jak to jest z tymi PEGami i phenoxyethanolem w kosmetykach Nivea? Z tego co czytałam, są to składniki, których powinno się unikać w kosmetykach dla dzieci. Szczęśliva, do niedawna pisałaś, że używasz raczej kosmetyków z dobrym składem, często tych eko, a tu nagle Nivea? Nie żebym coś miała przeciwko tej firmie, od dawna używamy ich kremu SOS i jest świetny na różne podrażnienia :) Zastanawiam się nad ich mleczkiem i żelem z serii sensitive dla mojego atopika ale właśnie te kontrowersyjne składniki jakoś mnie powstrzymują przed zakupem. Co sądzisz?

    • Reply Magda Szczesliva 01/12/2016 at 22:19

      Hej Natalia. Dzięki za komentarz :-)
      Jestem przykładem matki, która uwielbia naturalne kosmetyki ale korzysta też z tego, co drogeryjne półki mi podpowiadają. Skóra moich dzieci do atopowych nie należy, dlatego mam większy wybór. Obecnie mam w łazience 6 kosmetyków dla dzieci z Nivea. Żaden z nich nie uczula, wszystkie fajnie pielęgnują. Mam też kosmetyki innych firm. W tym te 100% naturalne. Zostawiam w łazience tylko to, co lubi skóra moich dzieci i nie reaguje. Nivea ma tę serię emolientów. Przyglądałaś się składom? Na moje oko powinny być dla maluszków z problemami. Daj znać! Buziaki!

      • Reply Natalia 01/12/2016 at 22:26

        No właśnie a tam te pegi :( naczytałam się trochę o nich i teraz aż boję się używać. Ciekawa jestem, czy to taka nagonka tylko czy rzeczywiście lepiej się ich wystrzegać (podobno są zanieczyszczone rakotwórczymi substancjami). Nasze mamy, babcie, nie miały tego problemu. Mydło Bambino i po sprawie :D Ewentualnie szampon Familijny ;D i wsio ;D

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.