Recenzja wózka dzięcięcego Mutsy iGo Pure

napisała 26/10/2015 Dla dziecka, Polecane

Kiedy otrzymałam maila od polskiego dystrybutora firmy Mutsy z pytaniem, czy miałabym ochotę przetestować ich nowy wózek – Mutsy iGo Pure, na początku zdrowo się przestraszyłam! Bo to było akurat pod koniec sierpnia, kiedy Teo jeszcze smacznie spał sobie w brzuchu. Pierwsze co wpadło mi wtedy do głowy to była myśl: „Jak to? Że niby ja w pierwszych tygodniach po porodzie miałabym z domu wychodzić i galopować za wózkiem?” Przecież ja już snułam plany jak to będę koczować w tym moim domowym zaciszu – jedynym bezpiecznym miejscu, i pierwszy spacer uskutecznię nie wcześniej jak Junior II skończy miesiąc.

Ale chwilę po tych moich analizach doszłam do wniosku, że to właściwie będzie jedyna okazja i mega motywacja aby ruszyć tyłek z domu i wyjść do ludzi, zamiast robić z siebie jaskiniowca, jak to miało miejsce po pierwszej ciąży. Bo kiedy urodził się mój pierwszy Synal, to siedziałam w domu jak taka kura na grzędzie i wydawało mi się, że świat jest niebezpieczny i tylko w domu znajdę ukojenie :-D

Tak się szczęślivie złożyło, że doszłam do siebie po operacji właściwie w mgnieniu oka i już tydzień po urodzeniu Teo wiedziałam, że ja na ten pierwszy spacer ruszę naprawdę szybko. W związku z tym szybki telefon do dystrybutora Mutsy i już na drugi dzień stanęłam oko w oko z kurierem niosącym wielką paczkę.

Zawartość paczki wybitnie zainteresowała Ivka, któremu po złożeniu całości oko natychmiast zabłysło, zajął miejsce w spacerówce i rozkazującym gestem wskazując na drzwi wyjściowe oświadczył  – Mama, tam! A co przeżył i co widział film ten wszystko Wam opowie :)

Przyznam się Wam, że zazwyczaj nie przepadam za montowaniem i składaniem przedmiotów. Jednak tu pierwsze zaskoczenie – ten wózek jest zwyczajnie stworzony do tego, aby go w 3 sekundy złożyć i już śmigać po krakowskich Plantach. Zmontowanie stelaża to przysłowiowe “trzy ruchy”, które wykonacie intuicyjnie i może nawet obejdzie się bez instrukcji obsługi. Ja szczerze nie cierpię tych wszystkich instruktaży, bo ze mnie okrutny niecierpliwiec. Już-teraz chciałabym się cieszyć przedmiotem, a tu tymczasem zmuszają nas do czytania litanii ;-)

Wkładanie gondoli i siedziska na stelaż oraz ich ściąganie jest banalne, chociaż przyznam się, że jak to ja, nawet z tym na początku miałam mały problem. Całe jednak szczęście, że mój M. uratował sytuację pokazując mi, że nie muszę używać do tego siły i krzepy Tarzana, a wystarczy jeden szybki i zdecydowany ruch. Ja zawsze mam problem z dozowaniem powera ;-)

Ponieważ nie mieszkamy w domku z ogrodem i gdy wyjdziemy za drzwi to mamy do pokonania sporą ilość schodów, dość istotne było dla mnie czy dam radę go znieść i wnieść z powrotem do mieszkania. Jednak okazało się, że gondola i siedzisko spacerówki są tak naprawdę lekkie jak piórko. Stelaż jest już nieco cięższy, ale też bez jakiejś przesady –  za to jak stwierdził mój M. jest stabilny i znakomicie amortyzowany. Po złożeniu stelaża brakuje mi jednak do niego wygodnego uchwytu, który umożliwiałby łatwe znoszenie go po schodach z dzieckiem pod pachą [wiem, jestem hardcore’owcem, ale to pewnie jak większość polskich mam ;)], bądź ewentualnie dedykowanego paska, który usprawniłby noszenie wózka na ramieniu. Chociaż, jak to powiedziała moja młodsza siostra, trochę się tutaj czepiam, bo my i tak trzymamy wózki w samochodowym bagażniku, toteż tego noszenia niemalże nie uskuteczniamy.

Zanim wyszliśmy na pierwszy spacer mój M. przeglądnął wózek do ostatniej śrubeczki, sprawdzając co i jak się składa, rozkłada, zdejmuje i smaruje, jak działa amortyzacja i co tam sobie jeszcze stryjenka wymyśli. Po skończonych oględzinach stanął, podumał, podrapał się po głowie i skonkludował:

Ej, Magda, całkiem fajna jest ta bryka :-)

Bo fakt faktem, wszystko w iGO chodzi pierwsza klasa – regulacja siedziska, podnóżka, składanie stelaża itd. Dla mnie to ogromny plus, bo zawsze żyłam w konflikcie z mechanicznymi przedmiotami. Ivo na przykład często idzie w kimono podczas jazdy wózkiem, a przy naszym poprzednim dyliżansie potrafiłam go bardzo skutecznie obudzić usiłując rozłożyć siedzenie do pozycji leżącej, o trzęsieniach ziemi przy próbach wyprostowania podnóżka nie wspominając.

A teraz coś jak dla mnie naprawdę genialnego: budkę spacerową można zasunąć niemalże całkowicie w dół, co w razie potrzeby idealnie osłania od promieni słonecznych czy wiatru! Żegnajcie wózkowe parasolki – zmory moich spacerów! Pamiętam naszą walkę ze słońcem dwa lata temu, gdy byliśmy na greckim Mykonosie. Pomimo budek, parasolek, fruwających na wietrze pieluszek tetrowych i innych tego typu wynalazków niemożliwe było skuteczne osłonięcie dziecka przed słońcem. A gdybyśmy tam byli z Mutsy iGo pewnie moglibyśmy się skoncentrować na zapierających dech w piersiach widokach zamiast non stop pilnować kierunku wiatru czy pozycji słońca na niebie.

Siedzisko można oczywiście montować tyłem lub przodem do jazdy. Ivo po zajęciu miejsca i przymierzeniu się do pojazdu natychmiast wybrał pozycję na rajdowca ;-) Dodatkowo miłym dodatkiem jest to, że Mutsy iGo Pure prowadzi się wprost genialnie! My akurat mamy wersję na kołach piankowych. Jeździliśmy po krakowskich Plantach [asfalt], po krakowskiej płycie Rynku Głównego [kostka] i po Lasku Wolskim [ekhem. ziemia połączona z pseudo-trawą ;-)] – zresztą sami zobaczycie na filmiku co i jak. On naprawdę genialnie „bierze” nierówności. A mam porównanie z posiadanym przez nas konkurencyjnym wózkiem, z „podobnej półki cenowej”. Jest przepaść na korzyść Mutsy, choć jeśli sądzić po reklamach to obydwa są “tip top” ;) Domyślam się, że koła pompowane byłyby jeszcze lepszym rozwiązaniem w wypadku jakichś przedwojennych kocich łbów, dlatego warto pomyśleć po jakiej nawierzchni jeździmy i dobrać kółka właśnie do niej.

Jeśli do wózka dołożymy tzw. step-up board dla starszaka, to prowadzenie i wyważenie wózka będzie jeszcze lepsze. Ivo pokochał dostawianą deskę. I ja ją polubiłam, bo usprawnia to zakupy, szybsze spacery i zapobiega mojej gonitwie za moim prywatnym Pershingiem [czyt.starszakiem].

Na koniec wspomnę, że dyliżans sprawdzi się zarówno w przypadku wysokich jak i niskich rodziców. My jesteśmy dosyć wysocy i mnóstwo wózków zwyczajnie u nas odpada – bo albo są za niskie, albo rączki nie da się odpowiednio wysunąć, lub gondola jest w rodzaju tych do których trzeba podchodzić niemal na czworaka itp. Nie wspominając o tym, że przy “kusym” wózku wyglądamy jakbyśmy pchali taczki ;)

W ramach bonusu, Mutsy iGo zdecydowanie zwraca uwagę przechodniów. Jest estetycznie wykonany, stelaż ma ciekawy, dynamiczny kształt, a skórzane wykończenie dodaje mu smaczku. Na tle konkurencji wygląda naprawdę dobrze i właściwie co 10 minut ktoś z przechodniów na Starym Mieście pytał mnie co to za model. Dodatkowo, mimo że wygląda na wózek typowo miejski, tak naprawdę nadaje się znakomicie na nierówny teren. A jeśli dodacie do niego koła pompowane, to pewnie uzyskacie klasyczną terenówkę. Step-up board uważam za must-have jeśli macie na stanie oprócz niemowlaka również starszaka. Zresztą tak samo jak moskitierę. Latem czy na dalszym wyjeździe jest to jak dla mnie jedno z nieodłącznych akcesoriów i jedyna tak naprawdę skuteczna obrona przed komarami. Dodatkowo cup-holder czyli uchwyt na kubek. Bo ja jestem spacerowa cwaniara i dokofeinizuję się „na mieście”. A ponieważ zdarzyło mi się wylać już kilka kaw na moje poprzednie wózki, stwierdzam chóralnie z mym alter ego, że taki cup-holder to dla mnie nieodłączny element stroju. Producent zapewne myślał o tym przedmiocie jako o miejscu na bidon, ale ja stawiam że kawa na wynos też tam będzie pięknie wyglądać.

Resztę akcesoriów obczaicie o TUTAJ.

Konkludując już, bo jak widzicie rozpisałam się trochę, jednak byłoby niefair gdybym nie przekazała tutaj wszystkich moich spostrzeżeń, bo kwota do wydania na wózek [prawie każdy zresztą..], nie jest mała:

Jeśli poszukujecie wózka, który nie tylko będzie dobrze wyglądać, ale w parze z tym wyglądem pójdzie również dobra amortyzacja, funkcjonalność i zwinność, to jest to wg mnie wózek dla Was. Sprawdzi się zarówno w mieście jak i na parkowych ścieżkach, czy też słonecznych wakacjach.

I na koniec dialog z moją kochaną Teściową, która towarzyszyła mi podczas kilku dni testów wózka:

To może wyjdziemy na spacer? Jest tak ładna pogoda. Teo do gondoli, a Ivo na doczepkę – pytam uprzejmie, bo Słońce za oknem ostro grzeje w palnik a szkoda by było stracić tak genialną pogodę.

Tym nowym wózkiem? – odpowiada lekko przejęta.

Tak, tym który testujemy. – odpowiadam.

O, szkoda że nie wzięłam swoich jegginsów, to pasowałyby do wózkowej tapicerki…

:-D #jegginsów! przyszlam do domu i od razu wygooglowałam, co to takiego ;-) A to hybryda legginsów i jeansów! Okazało się, że Teściowa poszerza słownictwo z Życia na Gorąco z działu: Moda ;-)

Podobne wpisy

18 komentarzy

  • Reply ohdeer_blog 26/10/2015 at 10:40

    Madzia, nie widzialas co to jegginsy?! Wstyd dla Ciebie, szacun dla Tesciowej:)))) Pieknie wygladacie na zdjeciach!!!

    • Reply Magda Szczesliva 26/10/2015 at 10:48

      Dzięki! No co Ty! Ja jestem dinozaurem w tej nowej terminologii :-D
      P.S. A w sumie mam kilka par jegginsow ;-)

      • Reply ohdeer_blog 26/10/2015 at 10:55

        Czyli jednak nie jestes tak bardzo do tylu:)

  • Reply Matka Pauka 26/10/2015 at 11:54

    To chyba norma w wózkach Mutsy, że piankowe koła naprawdę „robią robotę”. U mnie w Rodzinie już trzecie dziecko będzie wożone Mutsy (co prawda jakimś starszym modelem) z piankowymi kołami i serio, są super. I na pewno nie przytrafi się przygoda z przebitą dentką, co mi przy pompowanych kółkach się parę razy zdarzyło. iGo jest do tego nieprzyzwoicie ładny! Woziłabym :d

    • Reply Magda Szczesliva 26/10/2015 at 13:43

      Kurczę, nawet nie wiedziałam, że w wózkach dętki też pękają! :-)

      • Reply Matka Pauka 26/10/2015 at 13:57

        ba! a jak Ci taka pęknie na niedzielnym spacerze, w środku parku, ze śpiącym dzieckiem w gondoli? Płacz niewyspanego dziecka, nerwy, wraz z dętką pęka rodzinna atmosfera… wiem, co mówię :P ;)

  • Reply Karolina K 26/10/2015 at 12:48

    Jak czytam recenzję o takim fajnych wózkach, żałuję, że mój synek jest już półtorarocznym chłopczykiem podróżującym w zwykłej spacerówie typu parasolka :)

    • Reply Magda Szczesliva 26/10/2015 at 13:31

      Spacerówki parasolki też są spoko! Ja nasza chwalę sobie baaardzo :-)

      • Reply Paulina 26/10/2015 at 14:13

        Wiec jaki wozek typu parasolka polecasz.?
        Barszo fajny film i wozek swietny☺pozdrawiam

        • Reply Magda Szczesliva 26/10/2015 at 15:33

          Mamy obecnie Inglesinę Trip. Strzał w dychę!

          • Paulina 26/10/2015 at 23:09

            Dziekuje slicznie za odpowiedz poogladam i wybierzemy z mężem😀

      • Reply Alusiowa Blogspot 27/10/2015 at 11:05

        A jaką jeździcie? Chyba mi umknęło :)

        • Reply Magda Szczesliva 27/10/2015 at 11:11

          W aucie zawsze mamy Inglesinę Trip. Bardzo polecam. Zabieram ją tez na lotniska.

  • Reply jula 26/10/2015 at 13:24

    Wielkie dzięki za recenzję. Właśnie oczekuje na narodziny mojego pierworodnego Janeczka i liczyłam, że przed podjęciem decyzji o zakupie wózka zdążę ją przeczytać. Jeśli mogę to zapytam jakie masz zdanie na temat wady o których można przeczytać w internetowych opiniach, tj. stukanie kół, nisko osadzony koszyk, który zaczepia o krawężniki i mała gondola typu lite ? jakiego rodzaju gondolę testował Teo ?
    P.S. Film jest rewelacyjny ;)

    • Reply Magda Szczesliva 26/10/2015 at 13:41

      Cieszę się, że zdążyłam :-)
      1. U nas stukanie kół nie występowało. Nasze koła są właściwie bezszelestne, że tak powiem. Takie sprawy warto zawsze zgłosić producentowi albo sklepowi, w którym wózek był zakupiony. Pewnie jest szansa ich wymiany, jeśli są wadliwe.
      2. W naszym koszyku woziłam nosidło, zakupy w tym jajka z krakowskiego Kleparza ;-), kamerę GoPro i hulajnogę. Nie było żadnych strat :-) W sumie nie zwróciłam nawet uwagi, że koszyk jest nisko. Może to kwestia terenu, po którym ktoś się poruszał? To nie jest wózek terenowy, dlatego ja odpuściłabym sobie wędrowanie po kamienistych zoboczach ;-)
      3. Hmmm gondola jest zgrabna. Czy mała? Taka sama imho jak przy Mutsy 4rider SIlver Joey, który mieliśmy kiedyś. Nasz Teo spokojnie pojeździłby w niej do momentu aż zacznie siedzieć. Waży obecnie 4,5kg. Trzeba mieć na uwadze, że dzieci jak już próbują eksplorować świat to nie lubią za bardzo jeździć na płasko. My z Ivo, naszym pierworodnym, szybko przeszliśmy na spacerówkę, ktora miala wiele stopni regulowania oparcia, [w wieku ok.5 miesięcy], bo on zwyczajnie w gondoli się nudził :-) Teo był już ubrany w kombinezon zimowy i zapakowaliśmy go do gondoli i było jeszcze spoooro miejsca. Zarówno po bokach jak i wzdłuż. Jak duży ma być Twój maluch? :-)

      P.S. Dzięki, że film Ci się podobał :-)

      • Reply jula 26/10/2015 at 14:11

        Póki co jest maleńki, gdyż przez całą ciąże męczą mnie mdłości i mam niedowagę, może na końcówce troszeczkę przybierze… Musze mieć jednak na względzie, że mój M. :) nie należy do chucherek, a synuś może mieć gabaryt po tatusiu ;)

  • Reply mgielka 25/01/2016 at 23:03

    Mam pytanie czy testowany wózek w wersji spacerowej rozkłada się na płasko tak ze można by w nim wozić 4/5 miesięcznego szkraba ?

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.