Pamiętam, gdy całkiem niedawno [bo przecież było to latem ubiegłego roku], będąc w ciąży dostawałam wiadomości od Was w stylu: „Ej Ty, Szczęśliva, jak żyjesz z tym swoim brzuchem? To trzeci trymestr, co nie? Upały chyba wyciskają Cię jak cytrynę, a Ty wyglądasz, jakbyś nic sobie z tego nie robiła!”
W zeszłym miesiącu odwiedziła mnie moja Mama. Przyleciała do mnie z dalekiej Norwegii po ponad półrocznej tęsknocie. Za każdym razie, gdy do nas przylatuje, mam ochotę ja uściskać i ukatrupić jednocześnie. Ukatrupić za to, że tak długo musieliśmy na nią czekać!
Gdy byłam małą dziewczynką, i dawałam moim rodzicom wycisk, to moja Mama (jak pewnie większość Mam) miała zwyczaj mówienia w żartach:
Posiadanie pewnej tajemnicy bywa intrygujące i takie hmmm… ekscytujące! Pewnie część z Was doskonale zna ten stan: jesteście w posiadaniu jakiejś niesamowicie pozytywnej nowiny, tymczasem wstrzymujecie się, aby się nią podzielić z innymi.
Ciąża to wspaniałe doświadczenie. Wiąże się z wachlarzem emocji i odkrywa przed nami nasze nowe oblicze. Zgodzicie się ze mną?
6 lat temu zupełnie nie spodziewałabym się, że przed trzydziestką zostanę mamą. Ba! 6 lat temu nie sądziłam, że będę żoną i wytrzymam tydzień bez weekendowych imprez. Co więcej! 6 lat temu nie sądziłam, że będę jadać normalne śniadania i będę zdolna do myślenia o czymś innym niż czubek własnego nosa.
Tam już mnie nie ma i nie przypuszczam, abym pojawiła się tam w takich okolicznościach:
Zadymione bary – w których ledwo słyszysz swoje myśli. Z przypadkowymi ludźmi o twarzach zmęczonych od alkoholu. Szukającymi „niewiadomoczego”, opowiadającymi na miejscu wymyślone historie.