Nie mam sumienia patrzeć na mojego Syna kierującego w moją stronę swoje wielkie oczyska, błagalnie dopominającego się o jedzenie, podczas gdy my właśnie pałaszujemy jakieś pychoty domowej roboty. Od kiedy potrafi piszczeć i groźnie warczeć – od tego dokładnie momentu ja zaczęłam gotować mu obiady. Facet głodny = facet zły – u nas to się sprawdza w 100%.
Obiecałam sobie, że moje dotąd lewe ręce zamienię na prawe i będę pichcić i dogadzać Małemu Cwaniakowi. O jego cwaniakowatości innym razem ;-)
Słoiki z niemieckiej fabryki czekają na podróże, a ja zakasałam rękawy i jadę z koksem. Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła sobie dobrze kupując 2 in 1 czyli parowaru i blendera w jednej maszynie. Ale to tylko dla ułatwienia sobie życia. W tym wiodę prym od kiedy przyszłam na świat.
Paruję Młodemu różniste warzywa, robię smakowe kombinacjo-akrobacje, a on o dziwo wcina. Polecam gotowanie każdemu, kto chce popróbować swoich sił w kuchni obierając jednego ziemniaka i jedną marchewkę, dodając do tego po łyżeczce czegoś-tam. Sama przyjemność. Nie zdążycie się nawet umęczyć :-)
Chwilowo nie BLWujemy, próby już były, ale nieudane, toteż trzymamy się strategii obranej jakiś czas temu i dojrzewamy do BLW.
Tym razem na tapecie była zupa [prawie papką zwana] pasternakowo-szpinakowa.
[W miarę możliwości staram się znać źródło, z którego pochodzą składniki na dania dla naszego Ivosława, ale nie dajmy się zwariować – nie-eko nie zabija.]
Do jej przygotowania potrzebujecie [porcja na 2 dni – ok.500 gram]:
- 50 gram szpinaku
- 1 ziemniak – średniej wielkości
- 1 korzeń pasternaku – średniej wielkości
- trochę brokułu
- 40-50 gram filetu z kurczaka
- żółtko
- łyżka oleju z pestek winogron
- szczypta lubczyku
- łyżka kaszy jaglanej
- Kaszę zalewamy wrzątkiem i gotujemy do miękkości
- Gotujemy jajko. Zjadamy białko, a żółtko zachowujemy dla Potomnego/Potomnej.
- W międzyczasie kroimy warzywa i mięso w kostkę i wrzucamy do parowaru/garnka i parujemy/gotujemy do miękkości – uprzednio dodając łyżkę oleju i szczyptę lubczyku.
- Na koniec, gdy już wszystko jest ugotowane, miksujemy warzywa, kruszymy żółtko i na sam koniec dodajemy kaszę.
Voila! Gdy jest tak szaro za oknem jak dzisiaj, polecam niezakładanie śliniaka i delektowanie się upapraniem wszystkiego na zielono!
Smacznego!
5 komentarzy
A jak zrobiłaś że masz taki fajny Avatar jak komentujesz? :)
Hafija, już Ci mówię:
w panelu wordpressa w prawym górnym rogu [to zależy od wersji] powinnaś mieć swój login: Hafija [zapewne] i tam w ustawieniach powinna być opcja AVATAR albo Public Profile: i jedną z pod-opcji jest edycja Profile Photo. Daj znać czy Ci się udało :-)
Hafija, a masz już swój Gravatar: https://pl.gravatar.com/
Bo to chyba będzie to clue, którego szukasz.
Dziecię moje na początku jadło słoiczki…później pojawiały się one sporadycznie jak matka miała lenia…ze względów finansowych gotowałam sama…i cieszę się z tego…słoiczki dla starszych dzieci to papka…moja córka od 9 miesiąca jadła już krojone w kostkę…i nie ma problemów z mową…je to co my ale gotowane osobno ponieważ Tatuś lubi mocno przyprawione:)
A warzywa kupowane normalnie w sklepie? A może bio??