Jak dobrze pójdzie może i na pół godziny! Jak zawsze – wszystko zależy od zaangażowania każdej ze stron :-D
Macierzyństwo moje nie jest pokryte lukrem, co najwyżej musztardą dijon [którą uwielbiam, ale czasami niestety płyną od niej łzy…]. Od czasu do czasu muszę zająć Młodego czymś absorbującym podczas gdy ja zrobię coś pożytecznego tylko dla siebie! #tylewygrać …
Mam kilka patentów [Synu, mam nadzieję, że mi to wybaczysz!]:
- Iventy zostaje zapakowany do krzesełka do karmienia, pod nim rozpostarty jest ogromny, rozcięty worek na śmieci. Pakuję mu na tackę kilka mega-długich chrupek kukurydzianych i zaczyna się bonanza! Obklejania się, oblizywania i rzucania chrupkami nie ma końca. Miejsce: kuchnia. Czas trwania: 15-20 minut. Akurat żeby ogarnąć malowanie pazurów.
- Iventy zostaje zapakowany do krzesełka, o którym wspomniałam wyżej. Na tackę kładę mu stos poprzecinanych kolorowych ikeoskich rurek do picia. Im więcej słomek, tym dłużej mam spokój. Oprócz rzucania nimi po całym pomieszczeniu, Ivo uprawia także pakowanie ich do buziala i masowanie dziąseł. Mama w tym czasie robi kino [czyt.: prysznicuje się :-D] Miejsce: łazienka, czasami kuchnia Czas trwania seansu: zazwyczaj po 45 minutach widz jest znudzony. Jeśli dochodzi suszenie włosów, czasami łaskawie pozwala na dokończenie czynności.
- wafle ryżowe [jabłkowe] i chleb ryżowo-pszenny crunchy uważam za wynalazek wszechczasów! Jako, że naszego ancymona zazdrość męczy, gdy my śniadaniujemy a on musi czekać na swoją kolej, dostaje wtedy do łapy wafla. Miejsce: dowolne, byle tylko pupę wygodnie posadzić na podłodze Czas trwania: max.10 minut
- Peppa Pig! Żadna inna postać z kreskówki nie interesuje Młodego tak bardzo jak Peppa! Świnka Peppa i jej angielskie przemowy skradły serce Iventego. Moje zresztą też! George i jego dinozaur też wymiatają! Miejsce: jadalnia Czas trwania: 2-4 odcinki Peppy ok.20 minut . W sam raz aby napić się kawy i zjeść muffina [takiego!]
TYLE WYGRAĆ :-)
A jakie Wy macie pomysły, żeby zająć czymś Wasze bąble? Inspiracji nigdy za wiele :-)
Czekam na Wasze komentarze na samym dole wpisu.
5 komentarzy
Po pierwsze to świetnie piszesz i świetnie się Ciebie czyta. Ja mam 8miesięcznego szatanka :), twoje sposoby to sprawdzone super sposoby :), u nas jeszcze dają radę różnego rodzaju łyżki kuchenne :). Pozdrawiam
Patrycja, łychy kuchenne! Racja! I pędzelki to smarowania ciasta jajkiem też! :-D
super :)
U nas jedzeniowe triki stosuję do tej pory. Co prawda, gdy nasz Potomek nie był na diecie eliminacyjnej było trochę łatwiej, bo mogłam korzystać z półproduktów jak jogurt czy serek. Wyjmowałam z lodówki, mieszałam ze smakołykami i podawałam, wszystko zajeło mi 3 sekundy, a na samo jedzenie schodziło akurat tyle czasu ile potrzebowalam do złapania oddechu. Teraz to wygląda nieco inaczej, bo najpierw muszę sie naharować, żeby coś przygotować :) a potem mam tylko 5 minut na odpoczynek, bo dzieć pałaszuje smakowitości tak szybko, że ledwie zasiądę już muszę wstawać. Pamiętam, że jak był młodszy i wszystkojedzący , a z wiekiem jadł coraz szybciej, kombinowałam tak, żeby jak najdłużej delektował się jedzeniem. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak np „chować” w owsiance niespodzianki ( jagody goji, owoce suszone, świeże), które z zainteresowaniem wygrzebuje, albo w daniu obiadowym przemycać groszek zielony, którego poszukuje z równie wielkim zainteresowaniem. U nas rewelacyjnie sprawdzal się też sorter. Tylko 5 klocków, ale…. zainteresowanie było tak wielkie, że akurat 15 minut zajmowało gościowi wkładanie wszystkich 5 kształtów i to o dziwo ( !) bez nerwów i krzyków :) A gdy chciałam się wykąpać i nie mialam z nim co zrobić, zabieralam do łazienki, ujarzmiałam w jakimś sprzęcie i … spiewałam :)
Ja mam już nieco starszego brzdąca więc tak łatwo nie jest :) ale w weekendy daję radę – mówię małej, że muszę się wykąpać/uczesać/umalować/napić kawy/cokolwiek innego (niepotrzebne wykreślić) bo wychodzimy do Teatru Małego Widza (Warszawa) :)) Jeżeli dodaję argument „nie możemy się spóźnić bo bilety przepadną” to zyskuję jakieś… 10 w porywach do 15 minut:) Ale lepszy rydz niż nic :) A młoda jeszcze nie łapie, że ta moja kawa przed wyjściem to nie jest niezbędna :)