Tam już mnie nie ma i nie przypuszczam, abym pojawiła się tam w takich okolicznościach:
Zadymione bary – w których ledwo słyszysz swoje myśli. Z przypadkowymi ludźmi o twarzach zmęczonych od alkoholu. Szukającymi „niewiadomoczego”, opowiadającymi na miejscu wymyślone historie.
Lotniska o nocnej porze – w których czekasz na kolejne połączenie 14 godzin, na własne życzenie. Bo tak było tanio, tak było ciekawiej i spontanicznie.
Sklepy z półkami uginającymi się od towaru – mam inne rozrywki, inne priorytety. Zapełnianie koszyka kolejną „potrzebną” torebką, kolejną niepotrzebną parą butów i paskiem pasującym do nowej tuniki. To już minęło. Wyrosłam z tego.
Drogerie – w których zobaczysz kolejny, coraz bardziej podkręcający tusz do rzęs. Perfumy, na których zapach wszyscy będą się obracać. Już wiem, co lubię. Mam moje TOP 50 i nie potrzebuję nowych poszukiwań. Nie zapełniam łazienki przypadkowym kosmetykiem, bo ładnie pachnie, bo łasi się do mnie na półce.
Portale społecznościowe – na których to kolekcjonujesz znajomych jak gumy do żucia w każdej torebce. Jestem tam, nie przeczę, ale moja lista znajomych zawiera tylko te osoby, które naprawdę znam, które nie są dla mnie pionkiem do dziwnej liczbowej układanki.
Samochody – w których prędkościomierz wychodzi poza skalę. Mam dla kogo żyć. Nie potrzebuję ryzyka.
Nie ma mnie także w innych miejscach, gdzie być nie chcę, nie potrzebuję, nie czuję się dobrze. I w ten sposób robię miejsce dla okoliczności, które mnie jeszcze czekają i w których będzie mi dobrze. Nic na siłę. Chcę żyć po swojemu. Teraz szukam wyjątkowych miejsc, z wyjątkowymi ludźmi. Bo czasu mamy mało. A wydawać by się mogło, że będziemy żyć wiecznie i nie trzeba się spieszyć. To tylko złudzenie.
zdjęcie: Pinterest
1 komentarz
Prawdziwie. Człowiek z wiekiem dorasta do takich wniosków…..