Za siedem dni lecimy na Florydę. Następnie udamy się do Kalifornii. To będą trzy tygodnie, które mam zamiar maksymalnie wykorzystać pod względem poznawczym. Nie nazywam ich wakacjami, ale będzie to ciekawa odskocznia od polskich zimowych okoliczności, które ostatnio cholernie uszczuplają moje siły witalne.
Jeśli macie dziecko w wieku mojego Syna [1,5l.] to doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, że wakacje z dzieckiem to zupełnie inny wymiar odpoczynku. To nie broszurowe leżenie plackiem i sączenie drinów, a raczej klasyczny dzień tylko w nieco innej scenerii i z większą dozą relaksacyjnych czynności.
Podczas tych trzech tygodni chcę choć odrobinę poznać kraj, w którym moja stopa jeszcze nigdy nie stanęła. Nie stanęła z kilku dość banalnych powodów:
- wyprawa do USA to nie krótki city-break. Uważam, że aby liznąć czegokolwiek należałoby zarezerwować sobie kilka tygodni, o które zazwyczaj bardzo ciężko w naszym napiętym kalendarzu.
- starania o wizę mogą skutecznie zniechęcić do całej procedury, do której jesteśmy zmuszani, aby zjawić się na tym kontynencie [choć jak okazało się w moim przypadku – nie taki diabeł straszny i wszystko poszło bardzo sprawnie, wiza L2 jest już w moich rękach]
- bilety lotnicze nie należą do najtańszych a i życie tamże nie kosztuje mało. A jeśli chcemy zobaczyć kilka stanów to warto liczyć się z kosztami, które najnormalniej w świecie ro-sną.
Pisząc na początku, że mam zamiar ten pobyt wykorzystać pod względem poznawczym nie mam na myśli odhaczania setek atrakcji turystycznych, które mogłabym z namaszczeniem zaliczać i fotografować. Nie będę skupiać się na zaznaczaniu na mapie ciekawostek, a raczej chcę spróbować żyć w rytmie miejsc, w których będziemy.
Tak naprawdę chciałabym przede wszystkich obalić mity na temat tego kraju i jego mieszkańców, które bezsensownie wytworzyłam w mojej głowie. Wiecie, te mity, które krążą poczas towarzyskich spotkań i nabierają rozpędu. Zazwyczaj najwięcej takich bzdur tworzą osoby, które nigdy w Stanach nie były. Ja jestem takim doskonałym na to przykładem. Na szczęście spasowałam jakiś czas temu z tą dziwną praktyką i teraz mam zamiar zmierzyć się z głupotami, które kiedyś wykreowałam.
Oto 5 mitów, które chcę obalić:
- Amerykanie to mało inteligentny naród. Nie wiedzą gdzie na mapie leży Polska a znajomość tabliczki mnożenia kończą na liczbie 20. Rozmowa z nimi się albo nie klei, albo jest prowadzona na siłę [ o pogodzie, albo polityce].
- Amerykanie to snoby. Karmią się popkulturową papką. Ważna jest dla nich powierzchowność, a nie wnętrze. Oceniają wszystko po okładce.
- Amerykanie nie są szczerzy. Bez względu na ich nastrój i stan posiadania zawsze odpowiedzą „I’m fine”, „It’s awesome”. Trudno z nimi wejść na wyższy level poznania.
- Amerykanie to fanatyczni patrioci. Nie potrafią przyjąć krytyki na temat swojego kraju i idealizują go.
- Amerykanie są sztywni. Zabawa z nimi jest okrutnie zachowawcza a i żarty nie zapalają mi „śmiechowej’ lampki.
Przy czym zdaję sobie sprawę pisząc ten post, że się felernie mylę. Mój M. już wielokrotnie próbował wyprowadzić mnie z błędu, jednak spasował i powiedział, że sama zweryfikuję te moje osądy odwiedzając stany. A ja mam zamiar zbierać jak najwięcej doświadczeń, aby móc je skonfrontować ze swoimi wcześniejszymi wyobrażeniami. Trzymajcie kciuki za mnie.
Warto poskromić w sobie tę polską zaściankowość, która każe nam wszystko oceniać nie poznawszy tego wcześniej. To zła cecha, z którą walczę. Wydawało mi się, że jestem otwarta na świat, napodróżowałam się swoje tymczasem czasami zaskakuję samą siebie.
„Mylić się jest rzeczą ludzką.”
Ciąg dalszy nastąpi…
P.S. W najbliższym czasie będę Was częstować ogromem moich wrażeńi zdjęć z US. Wytrzymacie to? ;-)
24 komentarze
Nie mogę się doczekać realizacji tych wszystkich Twoich zaplanowanych wpisów! <3
<3
Jak najbardziej wytrzymamy :-)
Byłam w zeszłym roku w USA niezwykłe doświadczenie.
Życzę wspaniałej podroży! :-)
Super! Byłaś w jakimś konkretnym stanie? Ciekawa jestem Twoich wrażeń :-)
Magdo, to jest podróż życia :-)
Coś wspaniałego, choć mamy obalone niektóre mity ;-)
Krótką relację napisałam tutaj:
https://blog.zapytajpolozna.pl/inne/relacja-z-podrozy-zycia/
Byliśmy w Nowym Jorku potem polecieliśmy do Kalifornii a dokładnie San Francisco, potem się przemieszczaliśmy i dotarliśmy do New Mexico by potem wrócić do Nowego Jorku :-)
Jeśli chcesz o coś konkretnego zapytać, to pisz. Chętnie odpowiem. :-)
Kasia, super przygoda!
Mity, które podalas jakoś bardziej mi pasują do Anglików
I niech będzie tak jak piszesz! :-)
a ja to myślałam, że to tak na stałe do USA :P
Wyjazd na stałe wisi nad nami, ale na razie nie chcę się na nim skupiać i mimo wszystko liczę na to, że zostaniemy w Polsce. Daga, trzymaj kciuki żeby tak było! :-)
Ha! Nie taki diabeł straszny :) Mieszkam i pracuję w USA nieco ponad rok, również na L2. Jest naprawdę świetnie, tym bardziej, że wiem, że za jakiś czas wracam już na stałe do Polski :)
Bardzo ciekawa jestem twoich obserwacji nt. USA.
Będę depeszować ;)
Czekam z niecierpliwością na relację :)
Zabrakło najwazniejszego. Mit o American dream, który jest głeboko w umysłach rodaków.
Och, tak! American dream jeszcze rządzi..
Obalisz te mity zobaczysz…Prawie wszystko jest na odwrót…ja wybrałam się do Stanów z Olkiem w czerwcu ubiegłego roku, też miał 1,5 roku. Sporo podrózowaliśmy, ale dał radę. w tym roku też lecimy, nie wiem jeszcze dokładnie gdzie, ale nie będziemy siedzieć na tyłkach. Dodam jeszcze, że po pierwszym wyjeździe do USA byłam rozczarowana, wszystko wydawało mi się takie inne, sztuczne. Dopiero kolejne wyjazdy pogłebiły moją miłość do Stanów.
Dokąd wybieracie się na Florydzie? Zapraszam do Clearwater :)
Maggie, dzieki za zaproszenie, ale obawiam sie ze grafik mamy zbyt napiety ;)
Będziemy skakać po miejscowkach.
P.S. W fajnym miejscu mieszkasz!
Znam sporo Amerykanów i słyszałam niektóre mity i okay czasami się sprawdzają, ale pare z nich jest totalnym przeciwieństwem tego jacy ci ludzie są – szczerzy, otwarci i baaardzo pozytywni :) Chociaż czasem rzeczywiście nie mają pojęcia gdzie leży Polska.
Oh już zazdroszczę! Przy okazji kiedyś dopytam o wizę dla takiego maluszka (chyba, że to opisałaś, bo czytam od niedawna na bieżąco i nadrabiam archiwum, ale jestem jeszcze na sierpniu 2014 ;-) )
W USA byłam dwa razy ale na kontynencie tylko przelotem. Za to prawie rok temu zwiedzałam obserwatoria na Mauna Kea, o których niedawno pisałaś a w 2012 inną wyspę. Jeśli chodzi o pierwszy mit to sama byłam zaskoczona jak prawie nikomu nie musiałam tłumaczyć, gdzie leży Polska. Ba! Co chwilę dowiadywałam się, że kogoś przodek był Polakiem a niektórzy nawet potrafili powiedzieć jakieś słówko czy dwa po polsku ;)
Justyna.
Napodrozowalas sie trochę! :)
Czekam z niecierpliwością:)
Ale fantastyczne plany! My byliśmy 3 tyg na zachodnim wybrzeżu w czasach przed małżeńskich (a więc i przed-dzieciatych). Obawiam się jednak, że 3 tygodnie to za mało, żeby poznać mieszkańców, można sporo obejrzeć, spędzić fajny czas z autochtonami i tyle.Zresztą czy jesteśmy w stanie powiedzieć o całej populacji, że jest jakaś? O tendencji, o wrażeniu, ale nie o konkretnym człowieku:-)
Udanej wyprawy:-)
https://godereladolcevita.blogspot.com/
Dzieki Emilia! :)