6 rzeczy, które ZAWSZE zabieram na wyjazdy z dziećmi❗(w tym moje 2 odkrycia😱❗)

napisała 16/08/2021 Polecane, zdrowie

My już spakowani na wakacje! W tym roku, zresztą tak samo jak i w poprzednim, popodróżujemy trochę po Polsce, z czego ogromnie się cieszę! Lipiec nie był dla nas łaskawy. Pewnie dlatego, że za bardzo się na blogu pochwaliłam tym, że choróbska nas omijają. :D Obiecuję, że więcej tak się chwalić nie będę! ;-) Jedna z Czytelniczek napisała mi maila, w którym stwierdziła u siebie w domu taką samą prawidłowość – jak tylko zaczyna głośno mówić o tym, że wszyscy są zdrowi, to nie mija nawet tydzień a ktoś mierzy się z jelitówką albo gorączka nawiedza całą rodzinę. U Was też zauważacie taką prawidłowość z tym chorowaniem, że lepiej siedzieć w tym temacie cicho? ;-)

W tym tygodniu ruszamy na Dolny Śląsk odwiedzić moją Babcię. Następnie na moment wpadniemy w Góry Sowie, aby odwiedzić mojego Tatę. Później czekać na nas będzie Podkarpacie i zaliczymy również Bieszczady. :-) Nie mogę się doczekać naszych małych wojaży, chociaż na myśl o kilkugodzinnej podróży z trójką dzieci czuję lekki strach. Choroba lokomocyjna Gai zawsze spędza mi sen z powiek, dlatego w dłuższe trasy jeździmy głównie wieczorami. Pierwsza godzina to słuchanie piosenek i bajek, a później towarzystwo zasypia. Zazwyczaj. ;-)

Z kolei jak już jesteśmy na miejscu (to jak przystało na matkę, która lubi mieć wszystko dopięte na ostatni guzik :P), to mam zawsze ze sobą naszą podręczną apteczkę, której skład od 8 lat jest +/- stały. 3 lata temu doszły do niej dodatkowe rzeczy i o nich też napiszę w dzisiejszym poście. A oprócz zaplecza zdrowotnego, mam też kilka rzeczy, które ułatwiają nam pobyt w każdym miejscu, w jakim jesteśmy. I o nich też dzisiaj wspomnę, a co! :-) To oczywiście nie jest wszystko, co zabieramy ze sobą, ale zawsze mam to na liście głównej, aby o nich nie zapomnieć.

Ciekawa jestem, jak wygląda Wasza lista niezbędników. Wy zawsze coś wartościowego podrzucicie, także komentarze są Wasze. :-)

A oto nasze wakacyjne „przydasie”:

1. Na chorobę lokomocyjną

Na każdy wyjazd, bez wyjątku, zabieram naszą opaskę z impulsami. To jest taki jakby zegarek, który kupiliśmy z polecenia naszego znajomego mieszkającego w Stanach. Nasz znajomy ma bardzo poważne problemy z błędnikiem, nie tylko wtedy, kiedy podróżuje samochodem czy statkiem, i tylko ta opaska go ratuje. Ta opaska-zegarek wysyła impulsy do naszego nadgarstka i tak jakby blokuje (?) te sygnały które wysyła nasz nerw błędny. Nie napiszę, Wam jakiej marki jest ta opaska, bo starł nam się napis 😭, ale wiem, że kiedyś na FB pisałam Wam o niej. Może ktoś z Was pamięta jej nazwę dla zainteresowanych?

Niestety, to jest droga „impreza”, bo jeśli dobrze kojarzę, to my zapłaciliśmy coś ponad 100 dolarów. Natomiast przez ostatnie 5 lat nie psuje się i działa bez zarzutów.

Dodatkowo przed każdym naszym wyjazdem Gaia dostaje ode mnie dzień wcześniej lek homeopatyczny, który ma w składzie: Tabacum, Nux vomica, Cocculus indicus i Petroleum rectificatum, i ssie go również w trakcie podróży. Odkąd go dostaje i ma założoną opaskę widzę ogromną różnicę. Już sam lek uspokaja chorobę lokomocyjną u mojego Ivka. Co ciekawe – ja i Ivo zawsze mamy nudności, jak jedziemy naszym drugim autem, który ma niższe podwozie i czuć większe tak jakby wibracje silnika. Wtedy zawsze musimy wspomagać się homeopatycznie, aby „przeżyć” podróż…

2. Genialna płyta dla dzieci z piosenkami Aidy Kosojan-Przybysz „Zgadnij, co to jest za zwierzę?”

Słyszałam o tej płycie od Was jeszcze w maju, ale później w ferworze zajęć wypadła mi ta informacja z głowy. Kolejny raz usłyszałam o niej w lipcu i nareszcie mamy płytę! :) To już wiecie, co pierwszego robimy po wejściu do samochodu i zapięciu pasów? :D Dokładnie tak jest – odpalamy płytę Aidy i dzieciaki od razu zaczynają śpiewanie. :-)

Płytę „Zgadnij, co to jest za zwierzę?” na pewno kupicie w Empiku, ale wiem, że bywa też w księgarniach internetowych i sklepach stacjonarnych. Śmiało możecie poszukać jej też przez ceneo tutaj. Na płycie znajdziecie 10 mądrych i zabawnych piosenek, pełnych inteligentnego humoru i edukacyjnych walorów. Uwielbiamy też poprzednią płytę Aidy, którą moje dzieci znają już na pamięć. :-) Na najnowszej płycie Aida pokazuje dzieciom świat oczami zwierząt, akcentuje też to, że my jako ludzie w lesie jesteśmy gośćmi. Zachęca dzieci do aktywności i empatii, podkreśla też kwestie związane z ekologią. Wszystkie utwory od razu wpadają w ucho, dzieci naturalnie zdobywają nowe słownictwo, uczą się poprzez piosenki nowych rzeczy i …. cały samochód śpiewa. :-) Posłuchajcie piosenki o Kreciku – dzieciaki uwielbiają ją sobie podśpiewywać. :-)

Macie konto na Instagramie? Tam także możecie obserwować Aidę (klik). Może wkrótce będzie koncertować dla dzieciaków? Warto być na bieżąco! :-)

Jeśli jeszcze nie macie tej płyty, to koniecznie nadrabiajcie zaległości. :-) Dzieciaki będą wniebowzięte, a Wy będziecie mieli chwilę spokoju. :-)

3. Kalosze i odzież przeciwdeszczowa

Wiem, że sporo rodziców w ogóle nie uznaje brania na wakacje kaloszy i kurtki przeciwdeszczowej, kiedy podróżują po Polsce, bo nie chcą „wykrakać” brzydkiej pogody. Ja jednak wolę być przygotowana na każdą ewentualność i kalosze i kurtkę przeciwdeszczową zabieram zawsze. :D Żeby przypadkiem tak jak w pierwszych latach życia mojego Starszaka nie wracać z z każdego wyjazdu z nową parą kaloszy i dodatkową kurtką przeciwdeszczową. :D

Nasza odzież przeciwdeszczowa już spakowana!

4. Zdrowe słodycze

Robię, co mogę, aby zmniejszyć ilość spożywanych słodyczy, w których dominuje cukier. Dlatego też ostatni rok śmiało mogłabym nazwać rokiem moich eksperymentów kulinarnych, w trakcie których powstało mnóstwo pysznych słodkich smakołyków bazujących często tylko na owocach i orzechach. :-)

Przed naszymi wojażami po Polsce upiekłam ponad kilogram domowej roboty batoników muesli i to nimi zamierzam raczyć moje spragnione słodkości dzieci. :D Co z tego wyjdzie, to zobaczymy. ;-) Ale wiem jedno – starałam się. :P

Próbowaliście już batoniki muesli z mojego przepisu? Jeśli nie, to nadrabiajcie. :-)

5. Zestaw leków i medykamentów, które zawsze muszę mieć ze sobą.

Paracetamolum i ibuprofenum zawsze jest w naszej podróżnej apteczce. Ja wtedy spokojniej śpię, gdy wiem, że gdyby moje dziecko dostało nagle 39 stopni gorączki, to ja nie muszę na gwałt szukać apteki na końcu świata.

Oprócz leków przeciwgorączkowych, mam też zawsze plastry do zamykania ran. Raz ich nie wzięłam ze sobą, i akurat wtedy były bardzo potrzebne. Teraz zawsze się upewniam, że mam je na stanie.

Mam też zawsze ze sobą preparat do zamrażania i wyciągania kleszcza. W ostatnim czasie nie przydał nam się, bo sprawdza się u nas urządzenie odstraszające na ultradźwięki, ale za pomocą naszego zestawu do zamrażania kleszczy, wyciągnęłam osobom postronnym grubo ponad 10 kleszczy. :D Czyli biorę ten specyfik głównie dla innych. ;-)

O preparacie do dezynfekcji to chyba nie muszę pisać. Wiadomo, że zawsze jest w naszej podróżnej apteczce.

Ja dodatkowo biorę też leki na alergię. Oprócz tych silnych, przepisanych przez alergologa, wspieram się dodatkowo lekami homeopatycznymi – kroplami do oczu w minimsach, które mają w składzie cudowną Euphrasie, i tabletkami na katar.

Ja dodatkowo mam też ze sobą zawsze zestaw leków homeopatycznych w granulkach. Podstawa to leki na wszelkiego rodzaju stłuczenia, siniaki, krwiaki i np. guzy na czole😊, czyli Arnika montana, coś co nam zawsze pomaga w razie zatrucia, wymiotów i biegunek tj. Nux vomica i Arsenicum album. Lek homeopatyczny na wypadek pojawienia się jęczmienia (który często mam w okolicach oka właśnie latem) – Mercurius solubilis – to jest lek, który dobrała mi doktor. I jeszcze jeden, który zawsze mam na wypadek zimna na ustach Rhus toxicodendron.

W temacie leków homeopatycznych – jeśli szukacie odpowiedzi, jak zacząć z homeopatią, a mieszkacie w miejscu, gdzie trudno o lekarzy homeopatów, to zerknijcie na stronę Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej – to tam nasza pani pediatra poleciła mi zajrzeć, żeby zaopatrzyć się w kilka pozycji książkowych np. „Homeopatia. Porady praktyczne. 43 sytuacje kliniczne.” I oczywiście mam też zawsze ze sobą leki na wypadek ugryzienia komarów. Mój Teosiek ma zawsze duże zaczerwienienie i opuchliznę w miejscu ugryzienia, i strasznie go to swędzi. Tutaj sprawdza nam się żel Dapis i dodatkowo granulki Apis mellifica.

6. Zestaw do zabaw plenerowych – ringo, kółko i krzyżyk plenerowe do zabawy na trawie, Gra Kubb, i nie tylko.

Te gry plenerowe ratują nas, gdy wszystko inne już się znudziło moim dzieciakom. :-) To jest taki nasz zestaw awaryjny. :D Plus karty do gry – chłopcy uwielbiają grać w makao i wojnę! Ja totalnie nie czuję klimatów, ale oni uwielbiają, nawet w samochodzie. :D

P.S. Jeśli Facebook pokazał Wam dzisiejszy post, zostawcie kciuk pod facebookowym postem. :* I dajcie mi znać, co Wam przydaje się na podróż i na czas wakacji? Ciekawa jestem Waszego wakacyjnego, nieoczywistego niezbędnika. :-)

Podobne wpisy

2 komentarze

  • Reply Ks 16/08/2021 at 18:30

    My też stosujemy leki homeopatyczne.

  • Reply Aneta Boritzka 24/09/2021 at 09:57

    Ja jeszcze na dłuższą wyprawę zabieram termometr – ale oczywiście w zależności czy dziecko jest zasmarkane, czy też nie. Lubię jednak mieć go pod ręką. I lekarstwa na alergię :( Niestety, musimy mieć zawsze przy sobie.

Skomentuj Ks Anuluj odpowiedź

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.