7 rzeczy, które mam ZAWSZE w podróżnej APTECZCE 💊 🏥 na wakacjach z dziećmi❗🧒 (i mam je też w domu)

napisała 04/07/2022 Post sponsorowany, zdrowie

Jeśli śledzicie mnie na bieżąco na Facebook’u i Instagramie, to pewnie zauważyliście, że ostatnio sporo podróżujemy. Pod koniec maja byliśmy we włoskim Bari, a trzy tygodnie temu wróciliśmy z Sycylii. Było pięknie! I może nie zaliczyłabym naszych wypadów do kategorii „rodzicielskiego odpoczynku” :P, ale było warto!

I nie mogę się doczekać naszego kolejnego wylotu na przełomie lipca i sierpnia – to będzie nasz pierwszy europejski maraton lotniczy! :-) Jedno jest pewne – już mam listę rzeczy do naszej podróżnej apteczki, których nie mogę zapomnieć, bo jak się przekonałam – okazały się bardzo przydatne podczas naszych ostatnich wojaży! Zabrałam je na przekór mojemu Mężowi, który twierdził, że mam sobie dać spokój, bo na pewno się nie przydadzą. I co? I się przydały :D

Za pierwszym razem – w Bari Teosiek przewrócił się na dużego kaktusa… W rezultacie skończyło się to wizytą na pogotowiu. Z kolei na początku naszej ostatniej wycieczki na Sycylię Starszakowi rozkręciła się jakaś jelitówka – cokolwiek to było, współczuję mu z całego serca, bo jak on się czuł, to wie tylko on… elektrolity okazały się bardzo pomocne.

Dlatego ja wiem jedno – ja nie tylko w domu mam zawsze najpotrzebniejsze rzeczy. Ja również te najważniejsze rzeczy zawsze zabieram ze sobą, gdy podróżujemy. Bo nie mam zamiaru szukać apteki w środku nocy, by pomóc dziecku czy sobie. Wolę mieć to przy sobie.

Zatem co pakuję do wakacyjnej apteczki?

1. Leki przeciwgorączkowe i przeciwzapalne – co prawda używamy ich bardzo rzadko, ale ibuprofenum w syropie dla dzieci i w tabletkach mam zawsze ze sobą.

Koszmarem byłoby dla mnie obudzić się w środku nocy, gdy temperatura ciała dziecka sięga blisko 39 czy 40 stopni. Znaleźć we Włoszech czy na jakiejś wyspie czynną aptekę w zasięgu szybkiego spaceru? Albo nawet w Borach Tucholskich czy w sercu Bieszczad? Nieosiągalne. Ja już nawet nie muszę ze sobą wozić termometru, bo wystarczy mi tylko zbliżyć usta do głowy dziecka i wiem, jaką ma temperaturę. Matczyne doświadczenie robi swoje.

2. Żel na ukąszenia komarów

U nas od lat sprawdza się Dapis żel, można dostać go w większości aptek. Łagodzi świąd i widzę też, że zmniejsza obrzęk. Ma też bezpieczny skład dla dzieci i jest polecana przez Instytut Matki i Dziecka. Teosiek na Sycylii nie ma szczęścia do komarów i u niego te pogryzienia zostają na długo i są bardzo swędzące. Warto też w takich przypadkach mieć przy sobie granulki homeopatyczne Apis mellifica – pomagają we wszelkiego rodzaju ukąszeniach, nie tylko komarów, ale również pszczół i os. Na Sycylii podczas naszego ostatniego wypadu jakiś wściekły komar w naszym pokoju hotelowym pogryzł tylko jego… Słyszałam go w nocy, ale sufit był tak wysoko, że potrzebowałabym do niego naprawdę drabiny rodem ze Strażaka Sama. :D

3. Pęseta

Ja wiem, że pęseta to dla niektórych rzecz zupełnie zbędna, ale ja nie zliczę, ile razy wyciągałam dzieciom drzazgi ze stopy czy dłoni albo żądła… I pęsety, które miały babcie czy ciocie, albo przypadkowe osoby, nie nadawały się nawet do tego, żeby złapać dużych rozmiarów wykałaczkę, a co tutaj dopiero mówić o czymś drobniejszym, do czego potrzeba było  bardzo chwytnego przyrządu. :D

Kiedy Teodor przewrócił się na kaktusa i miał w ciele tysiące kaktusowych igieł, to moja igła okazała się zbawieniem. Jednak niestety część igieł łamała się podczas wyciągania i tutaj na ratunek przyszło doświadczenie pań pielęgniarek i lekarzy ze szpitala: najpierw namoczono dłoń Teośkowi, a dopiero później zaczęto wyciągać igły. Nad jego ciałem pracowały 3 osoby jednocześnie. I po niespełna godzinie wyciągnęły wszystko. Jestem im wdzięczna za pomoc. <3

4. Maść homeopatyczna działająca antyseptycznie, z kwasem bornym i wyciągiem z m.in. nagietka lekarskiego i szkarłatki amerykańskiej.

Ta maść jest z nami od lat – sprawdza się idealnie przy zadrapaniach, drobnych ranach, otarciach czy skaleczeniach. Ja stosuję ją też na drobne pęknięcia pięt, które zdarzają mi się szczególnie latem, kiedy chodzę na boso. Mam wrażliwą skórę ciała i u mnie o zadrapania nietrudno, szczególnie gdy przebywam w miejscu, w którym klimat jest inny niż w Polsce. Przy wielogodzinnym zwiedzaniu o zadrapania też nietrudno. Ja jestem zachwycona preparatami homeopatycznymi, również tymi wieloskładnikowymi, które stosujemy nie tylko od wewnątrz, ale również na skórę. Jeśli mam możliwość staram się pomagać organizmowi w sposób naturalny, sięgam chętnie po wyciągi roślinne, korzystam z aromaterapii. Wierzę w moc aktywnych i naturalnych składników, których działanie zostało przez człowieka zbadane.

Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej na temat zastosowania homeopatii warto zakupić książkę: Homeopatia Porady praktyczne. 43 sytuacje kliniczne na stronie pthk.pl. To prawdziwe kompendium wiedzy!

5. Krople żołądkowe oraz preparaty homeopatyczne – China Rubra, Nux vomica i Arsenicum album

Krople żołądkowe pomogły mi w wielu sytuacjach i chociaż dla wielu osób ich skład może być za silny, to ja na sobie sprawdziłam, że dają u mnie radę, szczególnie, gdy przesadzę z ilością pizzy (jak podczas wizyty we Włoszech:P). Z kolei, kiedy moje dzieci mają problemy z brzuszkiem spowodowane jak ja to nazywam „przejedzeniem”, co zdarza im się np. podczas wakacyjnych wyjazdów, gdy coś im zanadto smakuje, to u nas na podorędziu jest również Antimonium crudum i Nux vomica, które należy przyjmować jednocześnie. China Rubra i Carbo Vegetabilis pomogą na wzdęcia. Niezbędnym preparatem w podróży jest również Arsenicum album – przy wszelkiego typu biegunkach i wymiotach spowodowanych zatruciem np. bitą śmietaną czy lodami. Podaję go razem z Nux vomicą. Przy tym nie zapominam o elektrolitach.

6. Krople do oczu na podrażnienie spojówek, szczególnie gdy pogoda jest wietrzna, wieje wiatr z piaskiem etc.

Moja praca polega m.in. na wielogodzinnym przebywaniu przed monitorem komputera czy telefonu. Nie ma opcji, aby nie było dnia w ciągu tygodnia, że nie czuję zmęczenia oczu i podrażnienia spojówek. A kiedy dołożyłam do tego ostatnio spacery nad brzegiem morza i wiatr przenosił również drobinki piasku, to przychodziłam do domu z opuchniętymi oczami. Ratowały mnie tylko okulary i krople do oczu. Genialne są naturalne homeopatyczne krople w minimsach (specjalnych opakowaniach, które nie pozwalają wprowadzić żadnego zakażenia do spojówki) z m.in. Euphrasia officlinalis czyli świetlik oraz Calendula officinalis czyli nagietek. Łagodzą podrażnioną spojówkę i cudownie ją koją.

7. Codzienna porcja witamin (a jeśli jest możliwość to zapewnienie ich w diecie)

Moje dzieci mimo moich usilnych starań nadal okresowo miewają wybiórczą dietę. Nie wszystko im smakuje. Staram się wyciskać soki warzywno-owocowe, ale różnie u nich z ich piciem, dlatego jestem zdania, że warto w takich sytuacjach zadbać o witaminy dla dzieci o dobrym składzie. Dodatkowo podczas wyjazdów dość często u dzieci pojawia się katar i przeziębienie (klimatyzacja w samolocie, częste wchodzenie do pomieszczeń klimatyzowanych itd.), dlatego warto zaopatrzyć się w preparaty, które mogą być przydatne przy bólu gardła, gdy jemy zimne lody a na zewnątrz mamy upał – granulki homeopatyczne Phytolacca decandra i Belladonna. Dodatkowo zawsze, gdy pojawia się wodnisty katar i kichanie salwami podaję Nux vomica. Gdy moje dzieci nie chcą wyjść z wody i siedzą w niej aż zmarzną podaję im Dulcamarę. Ja natomiast leki, które mam dla siebie na wszystkich wakacjach to te na opryszczkę Rhus toxicodendron i Cantharis 😊.

Przy okazji zachęcam Was do zapoznania się z portalem Naturalnie o zdrowiu, w którym znajdziecie wiele ciekawych treści związanych z medycyną naturalną oraz aktywnym stylem życia, skierowanym do osób żyjących w zgodzie z naturą, ceniących holistyczne podejście do zdrowia, zainteresowanych jogą i medytacją, a także kobiet w ciąży i mam. :-)

Podrzucam Wam link z tego portalu do świetnego artykułu o apteczce turystycznej oraz stronę na Facebook’u Naturalnie o Zdrowiu i konto na Instagramie. Tam na bieżąco dostaniecie informacje o nowych artykułach i przeczytacie ciekawe informacje dotyczące zdrowia.

A co Wy jeszcze dorzucilibyście do takiej podróżnej apteczki?

Ten post powstał w ramach współpracy z portalem Naturalnie o zdrowiu.

Podobne wpisy

2 komentarze

  • Reply Jagoda 09/07/2022 at 10:19

    U mnie to samo tylko z witamin jest D3 i tyle. Resztę staram się dostarczyć z owoców i warzyw. Reszta się zgadza :)

  • Reply Rena 16/07/2022 at 19:08

    u nas też spakowany jest żel aloesowy, maść ziół szwedzkich, vit C, probiotyki

Skomentuj Jagoda Anuluj odpowiedź

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.