
Co roku jest ze mną dokładnie to samo. Przychodzi wrzesień i październik, a ja zaczynam pociągać nosem, czuję się śnięta i zastanawiam się, którego dnia jakaś infekcja dopadnie mnie i sparaliżuje na długie tygodnie.
Co roku jest ze mną dokładnie to samo. Przychodzi wrzesień i październik, a ja zaczynam pociągać nosem, czuję się śnięta i zastanawiam się, którego dnia jakaś infekcja dopadnie mnie i sparaliżuje na długie tygodnie.
Wybaczcie mi, że dzisiaj będzie w trochę nauczycielskim tonie, ale kiedy w tygodniu dostałam wiadomość od jednej z Was, zagotowałam się.
Od kiedy pamiętam byłam dzieckiem, które różniło się od innych. Zawsze lekko wycofana, z ukrycia obserwująca otoczenie. Zamknięta w sobie i nieufna. Trudno było mnie oswoić i przekonać do pracy w grupie. Z kolei wśród najbliższych byłam wulkanem energii i pomysłów!
Zaraz powiecie: „Szczęśliva, oj tam od razu błąd!”. A ja bym dodała: „Błąd, jak nic! Ewidentne zaniedbanie!”.
post archiwalny – listopad 2017
Już w styczniu tego roku miałam podzielić się z Wami informacją o tym kosmetyku, a właściwie to leku, ale cały czas o tym zapominałam i w rezultacie przypomniałam sobie o temacie wczoraj wieczorem, kiedy robiłam porządki w mojej łazience.
Jak mogłam zapomnieć o tej niemalże pradawnej metodzie usypiania dzieci, którą udało mi się zastosować po raz pierwszy już jakiś czas temu! Nie wiem nawet, jak to się stało, że zaniechałam tej metody!
Po tego typu postach dostaję zazwyczaj kilka komentarzy, w których ktoś próbuje mi wmówić, że nie przystoi tak pisać dorosłej kobiecie. Że powinnam się opamiętać, gdyż bywam czytana przez elokwentne damy, które środkowych palców (i gili w nosie) się brzydzą, mimo że i jedno i drugie posiadają.
WP Facebook Like Send & Open Graph Meta powered by TutsKid.com.