Blog parentingowy. Na nim nie zobaczysz prawdziwego życia.

napisała 23/06/2016 BLOGOSPHERE, Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Blogi parentingowe. Przepastna polska otchłań miliona, no dobra, przesadzam, pewnie kilkunastu tysięcy rodziców piszących o wychowaniu, swoich dzieciach, doświadczeniach i propozycjach lifestajlowych. Z wizerunkiem dzieci lub bez. Piszących profesjonalnie lub amatorsko. Z jajem lub bez niego. Z cudnymi zdjęciami albo z długimi wynurzeniami. Rodzicielstwo z punktu widzenia ogromu polskich ludzkich istnień.

Zabierałam się za podjęcie tego tematu od jakiegoś już czasu. Powstrzymywało mnie kilka spraw. W głównej mierze [będę z Wami zupełnie szczera], nie chciało mi się pisać o czymś, co odrobinę mnie demaskuje. Przecież to tak cudownie udawać, że życie przypomina to idealne z niektórych zdjęć ;-)

Od dwóch lat próbuję odrzeć to moje blogowanie i macierzyństwo z lukru. Jednocześnie jestem jednak w pewnym sensie więźniem własnego poczucia estetyki, które mam głęboko zakorzenione w sobie. Dlatego świat, który mnie otacza, chcę upiększać, udoskonalać, podrasowywać. Lubię w domu porządek, schludną przestrzeń, ciekawe aranżacje, dopieszczone akcenty i minimalistyczne dekoracje. Lubię wstać wcześnie rano, skoczyć na pobliski targ, wsadzić polne kwiaty do wazonu i cieszyć nimi oko. Jaram się tymi nielicznymi momentami, kiedy chata jest wypicowana a ja rzucam się wtedy na sofę i mogłabym tak wtedy w nieskończoność patrzeć na ten porządek i zero otaczającego mnie syfu. Tak na marginesie, taka chwila nadeszła w ostatnich trzech latach chyba tylko raz i to wtedy, gdy mieliśmy na stanie jednego dzieciaka i zaprosiliśmy do naszego mieszkania całą najbliższą rodzinę. Wizja premierowych trzech dni goszczenia teściów [o matkobosko, chciałam się za wszelką cenę popisać jako gospodyni domu jadąc na ścierze godzinami…], rodziców i naszego rodzeństwa sprawiła, że spięliśmy poślady i ogarnęliśmy każdy, serio, każdy kąt. Mogliście jeść z podłogi, przejeżdżać paluchem po karniszach a nie znaleźlibyście ani grama kurzu, brudu czy nawet bakterii. Szaleństwo. Po takiej wizycie odpoczywaliśmy dwa tygodnie, sparaliżowani tempem i przejęci niewiadomoczym. Obiecaliśmy sobie wtedy, że nigdy więcej nie pozwolimy sobie tak się obezwładnić tego rodzaju pucowaniu i „sprawianiu wrażenia idealnych.”

Niedawno przypomniałam sobie tamtą chwilę i to głupkowate udawanie przed najbliższymi, że my to w ogóle gotujemy jak wyszkoleni kucharze, nie robimy bajzlu a pościel nasza pachnie fiołkami prowansalskimi. A na naszej łazienkowej podłodze to włosa nie uświadczysz, brud ulega autodestrukcji a szyba pod prysznicem nigdy nie ma zacieków. Umywalka natomiast to jest bielusieńka i czysta jak zębiszcza z kolgejtowej reklamy, i śmiało możecie sałatkę robić w niej zamiast w kuchennych miskach. O litości! Wtedy właśnie, gdy sobie przypomniałam tamten epizod, doszłam do wniosku, że blogi parentingowe [i nie tylko one] i ta cała otoczka wokół nich, z nielicznymi może wyjątkami, to właśnie taka jedna wielka rodzinna impreza, na której gospodarze udają, że ich bąki raczej tylko pachną a dziecięce pokoje zawsze przypominają reklamę ze skandynawskiej gazety.

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 10

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 5

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 2

Wiem, biję się teraz w pierś aż czuję fiszbiny od mojego stanika dla matki karmiącej, i wiem, że i ja dokładam swoją cegiełkę do tego idealistycznego smrodku rozchodzącego się dyfuzyjnie, i opanowującego polską blogosferę. Prawda jest jednak taka, że moje życie, nasza przestrzeń, to nie jest istna sielanka. Harmonijna, czyściuteńka, nieoglucona i pachnąca. Nasza codzienność [pisząc nasza mam na myśli mnie i moją rodzinę] to codzienność każdego rodzica. To przedzieranie się przez totalny bajzel w pokoju dziecięcym i szukanie końcówki od fridy przez pół godziny. To również po raz setny w roku czyszczenie karcherem sofy, do której mój zacny zadek pomału zaczyna się przyklejać od rozlanych soków i wgniecionych bananów. To także próba posegregowania tony plastykowych zabawek, każdej z innej bajki i o innej [co genialniejszej] pstrokaciźnie. Żeby tego było mało to ta nasza codzienność także szukanie styranych i dziurawych śpiochów dla najmłodszego latającego ostatnio głównie w pieluszce, a nie w czystych bodziakach czy innych najnowszych minibobini ;-) To jedzenie po raz trzeci danego tygodnia oklepanych naleśników albo hortexowych zup. To rownież odpisywanie na maile patrząc się na totalnie zakurzony monitor, a nie przeglądanie w jego odbiciu starannie doklejonych rzęs, twarzy ze świeżo nałożonym podkładem diora, który czyniłby ze mnie porcelanową matkę-blogerkę-wystylizowaną. Tak jest, moja rzeczywistość to nie ta ze zdjęć reklamowych i nie różni się ona niczym od rzeczywistości każdej innej, raczej przeciętnej matki, która ma dwójkę dzieci i chce coś tam dociułać do macierzyńskiego. Zazwyczaj mam na sobie piżamę, t-shirt od męża albo odrobinę zmęczone legginsy. Kikut na głowie a la Mała Mi tudzież sińce pod oczami, które normalnie starałabym się zamaskować korektorem.

Idźmy trochę dalej. Przecież uśmiechnięte obrazy z blogów (i nie tylko) każą nam wierzyć, że tam jest wieczny luz i spontan. Że fotki robią się same, okolice zawsze są barwne a domy i ogrody błyszczą blaskiem maryjnym. Nie dajcie się zwieść cudnym sesjom zdjęciowym, które wyglądają na spontaniczne a są w rezultacie wielogodzinną zaplanowaną akcją, która musi uwzględniać odpowiednią porę dnia, właściwe oświetlenie, starannie dopracowane dodatki. Niech Was nie zmyli porządek na zdjęciach, bo zapewne na pół godziny przed odpaleniem aparatu, to uwiecznione miejsce przypominało pole minowe, jak to chociażby było w przypadku sesji do niniejszego posta, i trudno było w całym tym zgiełku znaleźć dziecko.

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 9

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 8

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 6

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 7

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 4

Nie byłabym sobą, gdybym nie posłużyła się przykładem – dzisiejsze kadry to nie efekt piętnastu minut z aparatem. Oj nieee. To dysputy z mężem czy używamy lamp takich czy srakich, czy może posiłkujemy się tylko dziennym światłem. To szukanie w popłochu światłomierza, aby nie zanudzać naszego trzylatka, który o dziwo czuje się przed obiektywem jak ryba w wodzie i prosi o więcej. To także próba odzwierciedlenia prawdziwych barw detali i nastroju sytuacji, jak w przypadku tej cudnej pufy od Wood’n’Wool, na której ostatnio Ivo siedzi z namaszczeniem, czyta książeczki i maluje farbkami. I próba pokazania tego dywanu, który jest ręcznie pleciony i aż się prosił o godny mu entourage, że tak zaciągnę z francuska. Wśród gąszczu codziennych zabawek zgubiłby się, a tak lśni wyjątkowością w towarzystwie naszego globusa przywiezionego kiedyś przez M. z Alaski, który wyciągnęłam ostatnio doszczętnie zakurzonego z kanciapy łamiąc przy tym dwa paznokcie i klnąc jak szewc. To także chęć pokazania miękkości tych genialnych poduszek supełków, które kradnę sobie na noc do sypialni a Teodor uwielbia wtulać w nie głowę i ślinić je do nieprzytomności ;-) Pewne cuda, twory czyichś rąk i efekt wielu godzin pracy warto pokazać w nienagannej przestrzeni, z szacunku do ich autora, choćby taką genialną półkę na zbiory książkowe. W tym przypadku kłaniam się w pas zdolnej Paulinie i Asi, które wood’n’woolują a ja otwieram oczy ze zdziwienia! [na hasło: szczesliva do 29.06.br udało mi się załatwić dla Was 10% rabatu w Wood n Wool ;-)]

logo

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 1

Ktoś zaraz zapyta: „Szczęśliva, a dlaczego nie robisz zdjęć z tym bajzlem w tle? Kto Ci broni?” I ma pewnie rację. Chowam nocniki, kapcie po tacie i brudne gacie. Dojrzycie u mnie trochę amatorszczyzny fotograficznej i trochę profeski. Bo to mnie kręci, aby się rozwijać a nie stać w miejscu.  Mnóstwo mega realistycznych, wydartych z rzeczywistości zdjęć i video znajdziecie na moim FB, gdzie nie ma tego rodzaju ceregieli. Gdzie jest pełen spontan. A te blogowe zdjęcia, te dopracowane, traktuję często jako zapis sielankowej chwili, przeplatany pewnie, jak zwróciliście już uwagę, nieubarwionym konkretem w postaci tekstów.

Nie, na większości blogów parentingowych nie zobaczycie esencji prawdziwego życia. Płaczących bobasów, brudnych majtek, głodnych brzuchów, kłócących się rodziców. Zobaczycie na nich jedynie niewielki ułamek, skadrowaną chwilę. Podrasowaną, taką aby się podobała a nie by zniechęcała. Tam ujrzycie często skrzętnie wyidealizowany obraz tego, do czego autor chciał mocno Czytelnika przekonać. Przypodobać się mu.

Warto jednak, moja mała dygresja, będąc blogerem, dać się czasami poznać z tej prawdziwej strony, co sama staram się robić. A Wy sami ocenicie czy to mi się udaje. Nie tej wiecznie ugłaskanej, przypudrowanej, pachnącej. Szczupłej, szybkiej, silnej, zgodnej. Trochę odpowiedzialności społecznej na nas – blogerach-  ciąży, tak sądzę. Zamiast tworzyć świat nierealny, twórzmy normalny, choćby czasami.

Blog Parentingowy Blogi Parentingowe Szczesliva 11

Nie kupuję tego stuprocentowego, harmonijnego sielankowego przekazu, który prawie wszędzie dostrzegam. Nie kupuję go nie dlatego, że razi on moje ego, a dlatego że dobrze znam życie, aby wiedzieć, że „it’s just couldn’t be real”.

Także spokojnie, my blogerzy też mamy sajgon w domu, stos brudnych naczyń czy miauczące lub chore dzieci. A za drzwiami wystawiony [jak u znakomitej większości Polaków) wstydliwy wór śmieci ;-)

Podobne wpisy

16 komentarzy

  • Reply agata 23/06/2016 at 21:14

    Super tekst,szczery, mega. Chociaz pewnie wiekszosci blogerów paretingowych( a czytam ich kilkanaśćie) takie roznegliżowanie sie nie spodoba. :) POzdrawiam! milo wiedziec ze u Was tez tak jest jak u Nas:P

  • Reply MarioLA 23/06/2016 at 22:26

    Kochana ….dziękuje za ten post..bo już myślałam, że jestem złą żoną i matką i bałaganiarą do tego-to wiadomo :P ścierając nawilżanymi chusteczkami „koty” z podłogi w łazience przed przyjściem „bardzo zapowiedzianym, bo aż 15min” mojej teściowej…ufff czyli, że jednak inni nie mają łatwiej:)

  • Reply Versus 23/06/2016 at 22:39

    Ha! Powinnam dać to przeczytać mojemu S., który mówi, że „są kobiety, które mają trójkę dzieci, dwa psy i kota, i robią obiad z dwóch dań, a w domu to mają czysto jak w pudełku z zapałkami” :D Chciałabym je zobaczyć, serio ;) Przy założeniu, że nie zatrudniają kogoś do pomocy ;)

    • Reply Magda Szczesliva 24/06/2016 at 10:40

      Ha! Moja droga, jestem prawie pewna że męska część mojej rodziny pewnie uważa podobnie z tym że muszą się obecnie kryć z tą swoją opinią, bo daje po łapach. Ja już nie wypruwam z siebie flakow jak to miało miejsce w pierwszym półroczu mojego starszaka, gdzie musiało lśnić i pachnieć w chacie. Wrzuciłam na luz i mam więcej radochy z życia ;-)

    • Reply Niedoskonała Mama 25/06/2016 at 06:43

      Pewnie kochający i wspierający mąż pomaga im to pudełko ogarniać – tak bym odpowiedziała ;)

  • Reply Lato Kami 24/06/2016 at 03:13

    Hej!a ja pytanie z innej beczki…:-) kanapa!wyglada na wspaniala,obszerna,wygodna,cudowna,rodzinna…czy taka jest?I czy mozesz polecic gdzie moglabym ja dorwac? :-) dziekuje I pozdrawiam bezsennie :-)

    • Reply Magda Szczesliva 24/06/2016 at 10:38

      Kochana, sofa jest genialna, potwierdzam. Mega wygodna, mega praktyczna. Ma wbudowany pojemnik na pościel i rozkłada się. Jest marki Bizzarto :-) Oni mają całkiem sensowną ofertę dużych sof i dość spory wachlarz tapicerek. Przy tym aż tak nie powalają ceną jak niektore marki high-class ;-)

  • Reply nuta 24/06/2016 at 08:51

    to albo masz dwa dywany, albo je przeciągnęłaś do zdjęcia. Bo, że pufę dziecko samo przestawi rozumiem, ale dywan? :) Plus mi się rzucił w oczy strój do malowania palcami. Śnieżnobiała koszulka! I zgadzam się tematem posta, na zdjęciach jest tylko kadr, a co za nim? :)

    • Reply Magda Szczesliva 24/06/2016 at 09:40

      No właśnie. Dałam Czytelnikowi zadanie w tym poście. Dostrzegłaś ten dysonans, to przerysowanie które były moim zamysłem :)

  • Reply hALO 24/06/2016 at 11:22

    Blogi parentingowe odrealnia rowniez fakt posiadania tych wszystkich gadzetow handmade, ktore (owszem) sa przepiekne, ale ktorych cena czesto jest zaporowa, zwlaszcza, ze dzieciaki maja nieograniczona wprost wyobraznie, jesli chodzi o tworzenie trudnego do wyczyszczenia balaganu :)

  • Reply Agnieszka Wroniecka 24/06/2016 at 13:15

    Zdjęcie z softboxami i niepościelonym łóżkiem w tle – mistrzostwo :D Choć osobiście preferuję lampę błyskową doczepioną do aparatu i skierowaną w sufit lub ścianę. Efekt w sumie podobny, a jestem bardziej mobilna. A tekst? Sama prawda.

  • Reply Olga Komorowska 25/06/2016 at 14:30

    Proza życia ☺. I za to cenię Twojego bloga ☺

  • Reply papillon-shop 27/06/2016 at 09:18

    szczerze i otwarcie na temat wykreowanego świata, który niejedną matkę przyprawiał o ból głowy i poczucie „nieogarnięcia” :)

  • Reply Pani Woźna 28/06/2016 at 20:20

    My to wiemy, tylko dlaczego niektórzy czytelnicy myślą, że blog to nasze całe życie… kurcze, to przecież naprawdę jedna dziesiąta tego, co robimy, a na dodatek ładniejsza i czystsza :)

  • Reply LaMama 28/06/2016 at 22:52

    A ja niestety 'czasami’ daję się nabrać na te blogowo-internetowo-gazetowe sielanki…. A potem rozglądam się po domu i ogarnia mnie załamka, bo jakże daleko do takiego ideału….

  • Reply MamaSpace 14/07/2016 at 22:00

    Ostatnio na FB, w grupie dla mam, widziałam post, coś w stylu pokaż swoje mieszkanie, jak wygląda gdy masz dzieci była tam pokazana cała prawda. Kiedyś marzył mi się czysty dom, dziś jest czysty – nie bylić brudu z bałaganem! ? Porządek jest fajniejszy, ale nie zawsze możliwy. Pozdrawiam

Skomentuj MarioLA Anuluj odpowiedź

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.