Zaraz powiecie: „Szczęśliva, oj tam od razu błąd!”. A ja bym dodała: „Błąd, jak nic! Ewidentne zaniedbanie!”.
Nie tylko częste (a jak się okazało większość moich znajomych jest w tej samej sytuacji) ale również smutne, o czym zresztą przekonałam się na własnej skórze podczas ostatniej wizyty u moich Teściów.
Kiedy odwiedziliśmy moich Teściów w pewien sierpniowy weekend, rozmowa po niedzielnym obiedzie zeszła na tory rodzinne, a właściwie „wspomnieniowe”, że tak to ujmę. Plotkowaliśmy trochę o naszych korzeniach i wymienialiśmy się faktami, które jeszcze się nie zatarły w naszej pamięci. Ja podzieliłam się informacją, że płynie we mnie odrobina krwi litewskiej. Przy okazji okazało się, że moi Teściowie mają silne więzy z Ukrainą, bo to właśnie na ukraińskich ziemiach została część ich rodziny. W pewnym momencie padło pytanie z wielkim wykrzyknikiem:
– Magda, to Ty nie znasz Hali?! Nie żartuj! Czekaj, zaraz Ci ją pokażę! – powiedziała moja Teściowa.
Poszła do drugiego pokoju, otworzyła kredens, wyciągnęła z niego kilka wielkich, pięknych rodzinnych albumów ze zdjęciami i zaczęła pokazywać mi po kolei, kto jest kim w rodzinie mojego Męża.
Wiecie co w tamtym momencie poczułam? Poczułam ogromną ciekawość pomieszaną z radością, że zaraz zobaczę osobę, o której tak wiele się mówiło, ale za moment … poczułam pewnego rodzaju ukłucie w serduchu! Nie zgadniecie, dlaczego!
W sumie ukłucie pomieszane z wkurzeniem na samą siebie, które miałam ochotę naprawiać w tamtej sekundzie! Kiedy zobaczyłam te piękne albumy pełne wspomnień, trzymane na pamiątkę przez moją Teściową, zorientowałam się, że to jest coś! Naprawdę coś! Że to są właśnie te namacalne i cudowne zapisy wspomnień, których my razem z mężem … NIE MAMY! Dlaczego nie mamy?
Bo ani razu nie chciało nam się wywoływać zdjęć, które skrzętnie zapisujemy na dyskach naszych komputerów. I w rezultacie my do tych zdjęć nigdy nie zaglądamy…
Ani razu nie zebraliśmy się w sobie, aby zmaterializować te piękne chwile, które w każdym momencie mogą zostać zniszczone przez byle awarię komputera. I nie mamy tych pięknych albumów pełnych wspomnień, które mają inni, bo wkładanie wywołanych zdjęć do albumów bądź ich klejenie było zawsze ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę.
Cóż z tego, że mieliśmy posegregowane zdjęcia na dyskach, w osobnych folderach, kiedy nigdy do nich nie zaglądaliśmy. A kiedy nawiedzała mnie myśl, aby je wszystkie wywołać, to doszłam do wniosku, że zbankrutowałabym na dzień dobry, bo tyle tego jest.
Dlatego od sierpnia miałam postanowienie, które pomału materializuję!
Kiedy napisała do mnie Pani Ewa z Colorlandu, która podsunęła mi rozwiązanie mające potencjał zaoszczędzić mi mnóstwo czasu polegające na stworzeniu fotoksiążki, podłapałam temat od razu. To była dla mnie „eureka”! Pani Ewo, dziękuję i cieszę się, że przygotowała Pani dla Czytelników niespodziankę, o której za moment :-)
Pani Ewa podsunęła mi pomysł pięknej, wysokiej jakości fotoksiążki, dzięki której szybko, ale również efektownie rozwiążę temat naszych rodzinnych zdjęć, których nie udało mi się jeszcze wywołać. I nie będę musiała się martwić ich wkładaniem do foto albumów, bo zostaną one wydrukowane na stronicach, co będzie wyglądało jak nasza wyjątkowa księga wspomnień! Kilkaset wspomnień zatrzymanych na niespełna 160 stronicach.
Jaram się, kolokwialnie to ujmując :-) Twarda, laminowana okładka, która dobrze chroni wnętrze księgi zdjęć, a w środku bardzo elegancki kredowy papier, na którym zdjęcia dostają dodatkowe 100% mocy.
Jak wygląda nasza pierwsza fotoksiążka, możecie zobaczyć na zdjęciach. Jestem przeszczęśliwa!
Kamień spadł mi z serca, bo poczyniłam pierwszy krok w celu materializacji naszych wspomnień. Obiecałam sobie tworzyć taką fotoksiążkę w każdym półroczu. Do naszej wrzuciłam też zdjęcia z telefonu, których nigdy nie miałam w planach wywoływać, a okazało się, że w fotoksiążce wyglądają cudownie, spontanicznie i … nareszcie są utrwalone! A na święta moja rodzina zamiast standardowych prezentów zażyczyła sobie takie fotoksiążki od nas. Dobrze, że wpadli na ten pomysł, bo pewnie wyczarowałabym dla nich kolejną parę góralskich skarpet ;-)
Jeśli macie ochotę stworzyć Waszą fotoksiążkę, jaką ostatnio ja sobie zmontowałam (i dostałam ją w kilka roboczych dni od złożenia zamówienia!), i mieć tysiące możliwości zrobienia wizualnych okładek, zdjęciowych aranżacji czy ciekawych kompozycji, to udało mi się zdobyć dla Was
KOD ZNIŻKOWY na hasło: SZCZESLIVA który zostanie Wam naliczony,
podczas realizacji zamówienia na www.colorland.pl . Ten kod umożliwi Wam zrobienie fotoksiążki w formacie A4 (pion) ze 40 stronicami za 29 zł zamiast 148 zł!
kod ważny jest do 31 stycznia
P.S. Kochani, zapisujmy nasze wspomnienia, nie tylko na dyskach! Kiedy kiedyś, za kilkadziesiąt lat przyjadą do nas wnuki [matko, jaka to daleka wizualizacja! ;-) ], pochwalimy im się naszymi księgami wspomnień! Papier jest szlachetny i zostanie na wiele lat, a epoka cyfryzacji odrobinę odziera te wspomnienia z namacalności.
Uściski!
15 komentarzy
Dzięki Magda!! Właśnie kompletuję zdjęcia do albumu 1-4 rok życia :) Kod będzie kal znalazł :)
Ja wywołuje zdjęcia od naszych zamierzchłych czasów ;) a ro zajęło nam….jeden album…. 4 kolejne to nasze 2.5 roku już z dziećmi:) teraz kompletuje kolejną trzysetke do wywołania :) a tak na marginesie…uwielbiam zdjęcia w albumach i powiem ci cos jeszcze…ja je podpisuje krótkim zdaniem i datą :) tak szybko zacierają się wspomnienia.
ooo kocham Cię za ten rabat!!!:) haha
Napewno skorzystam z kodu – bo kazdy rok zycia moich dzieci mam jako osobna fotoksiazka;)
Dzięki za pomysł. Mam prezenty dla rodziców w tym roku. I dla nas samych podzielę na kilka tematów te albumy. Pozdrawiam Cię Madziu.
P.s. Promieniejesz w ciąży- Śliczna
Ja od dawna o tym myślałam ale jak pewnie większość z nas nie miałam czasu. Podsunę Wam pomysł jaki kiedyś dała mi koleżanka stąd i ja myślałam o foto książkach. Mianowicie moja koleżanka lubi dalekie podróże i z każdej z nich póki jeszcze pamięta nazwy miejsc w których była robi właśnie foto książki. Widziałam taką to cudowna sprawa. Ja myślałam o takim prezencie po Chrzcie Świętym dla najbliższych ale już ponad trzy lata minęły i czasu nie znalazłam ale nadrobię to teraz przy moim drugim malenstwie które jest w drodze;-)
Serio 29 a nie 129 ???
Ania, serio! :-) Specjalnie dla Was!
Dziękujemy! ?
Dodam tylko, że po jednorazowym zamówieniu w Colorlandzie przychodzą na mail co rusz jakieś promocje i kody na podstawową książkę 29 zł otrzymuje się również indywidualnie, więc nie jest to wielkie „wow” jak na reklamę jaką tu u Ciebie zdobyli ;-)
Ja korzystam u nich od kilku lat robiąc fotoksiążki z większych wydarzeń (Komunia, Chrzest, 45-lecie rodziców i in), a także corocznie zamawiam po 5-6 kalendarzy A3 – dla siebie z dziećmi, a dla dziadków ze wszystkimi wnukami (12-str kalendarz A3 w cenie 17-20 zł). Też fajna sprawa. Zdjęcia z kalendarzy są następnie wycinane i kolejny rok wiszą w antyramach w domu. Druk jest super i dobre ceny. Tyle, że moje zdjęcia nie są takie śliczne profesjonalne jak u Ciebie. Wasza książka wygląda nomen omen – książkowo!
No ja akurat od zawsze wywołuje zdjęcia i trzymam je w albumie. Każde z naszych dzieci ma swoje albumy od urodzenia. Często je oglądamy i wspominamy. Nie wyobrażam sobie aby było inaczej czyli mieć tylko w komputerze czy na dysku.
Tak, za każdą zapłacisz tylko 29 PLN bez względu na to ile ich będziesz miała w koszyku :-)
Dziękuję Ci za ten post, już czekam na trzy fotoksiążki – prezenty świąteczne dla rodziców. :)
Czy kod jest na jednorazowe zakupy czy można go wykorzystać wielokrotnie? W sensie np. dzisiaj zamawiam jedną książkę a za tydzień kolejną i potem kolejną i na każdą mogę wpisać kod?
wielokrotnie :-)