Babcie są specjalistkami w tym, jak ochłodzić mieszkanie latem, gdy na zewnątrz jest upał a wszystkim leje się pot z czoła. W lipcu i sierpniu, kiedy przebywałam na wakacjach u moich babć jako dziecko, chłonęłam te wszystkie ich sztuczki, aby móc z nich korzystać w dorosłym życiu.
I zdecydowanie z nich korzystam! Co prawda od kilku dobrych lat lat mamy w mieszkaniu klimatyzację, która rzeczywiście jest wybawieniem, jednak ja zdecydowanie wolę korzystać z niej jak najrzadziej i traktuję ją jako deskę ratunkową w sytuacjach, gdy już nic nie pomaga. A teraz przebywamy na Podkarpaciu u rodziny – akurat trafiło na największe upały i klimatyzacji tutaj brak. Jest ciekawie. ;-)
Jak zatem ochłodzić mieszkanie kiedy jest gorąco, lato jest w pełni, słońce naparza na najwyższych obrotach, wiatr nic a nic nie pomaga a pot leje nam się z czoła i pleców? Można ochłodzić mieszkanie na wiele sposobów, co zresztą po dzień dzisiejszy czynią moje babcie, a ja dopiero zamierzam wdrożyć ten plan na 100%!
Przede wszystkim stawiają na prewencję!
1. Wietrzą pomieszczenia rano i wieczorem.
Często, gdy temperatura jest znośna w nocy, wietrzą mieszkanie przez całą noc, po to aby ochłodzić mury. Moje babcie już o godzinie 8.00 rano zamykały okna, kiedy wiedziały, że w ciągu dnia będzie lał się żar z nieba! I każdemu dawały po łapach, kto otwierał na oścież drzwi wejściowe i ślamazarnie je zamykał ;-) Miał je zamykać tak szybko, aby ciepło nie wdarło się do mieszkania i by żadna mucha do niego nie wleciała ;-) Żelazna zasada babci Stasi! :D
2. Zasuwały okiennice, żaluzje czy rolety, w zależności od tego, jak w danym momencie osprzętowane były ich okna.
Nie musiały mieszkać na południu Polski, aby wiedzieć, że im promienie słoneczne będą miały więcej przeszkód w przedostaniu się do naszych okien, tym chłodniej będzie w naszym mieszkaniu. Pamiętam, gdy mieszkałam kiedyś z rodzicami, to wyłącznie zasłonięcie żaluzji w ciągu dnia ratowało nam tyłki! Grube niemieckie mury kamienicy i zasłonięte okna sprawiały, że chłód panował w mieszkaniu i wszyscy uwielbiali do nas wtedy przychodzić :)
Zasłony też robią robotę!
3. Mieszkania moich babć były wyposażone w ogromną ilość roślin, które nie tylko nawilżały powietrze, ale również je lekko schładzały!
Nie zapomnę, kiedy zadałam kiedyś mojej babci pytanie:
„A po co Ci babciu tyle tych roślin?!!!” „Dziecko drogie, poczekaj do lipca to zobaczysz!” I rzeczywiście. W jednym z pokoi babcia trzymała naście ogromnych paproci. W tym pokoju panował jakby mikroklimat! Nie tylko powietrze było rześkie, ale o dziwo było również o wiele chłodniej niż w innych pomieszczeniach (a były one po tej samej stronie świata!)
Babcia miała w domu również inne rośliny, które nawilżały powietrze w upalne dni, lekko je również schładzając. Teraz „naumiawszy się” ;-) wiem też, że te rośliny również usuwały toksyny z powietrza i np. cząsteczki smogu!
Moim planem jest obecnie dodanie roślin do naszego mieszkania. Nie mamy ani jednej ze względu na częste podróże i moją zerową wiedzę w temacie podlewania i pielęgnowania ;-) Czyli ze mną jest coś w stylu: „W moim domu zioła rosną od razu suszone!” :D Ale będę z tym walczyć.
4. Jeśli jest już naprawdę źle z gorącymi temperaturami, to świetnie pomieszczenia niejako chłodzą wentylatory.
Naście lat temu mieszkaliśmy w kawalerce, w której była niemalże zerowa wymiana powietrza, bo mieszkanie było fatalnie położone. Pewnego dnia zaskoczyły nas upały, ale to takie, że w mieszkaniu zrobiło się 32 stopnie!
Oczywiście, że kiedy pojechaliśmy po wentylatory do marketu to już żadnego nie uświadczyliśmy, bo wszyscy próbowali się ratować! Obłożeni mokrymi prześcieradłami leżeliśmy w nocy oczekując na zbawienie :D Teraz mam nauczkę, że wentylator kupuje się zanim fala upałów w nas uderzy i nas zmiażdży ;-)
5. Jedna z moich babć na czas upałów wlewała zimną wodę do wanny.
Otwierała drzwi do łazienki i w ten sposób ratowała się schładzając temperaturę otoczenia. A później tę wodę zużywała do mycia ciała, podłogi czy podlewania kwiatów. Pamiętam, że były okresy, kiedy w jej mieszkaniu dało się wytrzymać w promieniu dwóch metrów od wanny z zimną wodą. Dalej nie odchodziłam, bo zamieniałam się w buraka ;-)
6. Rozwieszanie po mieszkaniu mokrych tetr czy prześcieradeł na pewno doskonale znacie!
Podczas jednych wakacji w domku letniskowym nad jednym z jezior tylko ten sposób wchodził w grę, aby jakkolwiek schłodzić temperaturę powietrza. Wentylatory się popsuły, wanny nie było (nawet wody wtedy zabrakło…). Ratowaliśmy się mokrymi prześcieradłami rozpostartymi na sznurkach w całym domku. I zimnym powiem :D
Przeżyliśmy! ;-)
7. Mało kto o tym pamięta przed rozpoczęciem lata, ale warto przed sezonem sprawdzić drożność i czystość kratek i kanałów wentylacyjnych.
Moja kumpela mega męczyła się z temperaturami w mieszkaniu. Okazało się, że po spontanicznej wizycie wujka kominiarza, który zainteresował się tematem, temperatura w mieszkaniu podczas turbo upałów spadła o 5 stopni! Po przeczyszczeniu w końcu mieszkanie zaczęło być prawidłowo wentylowane!
8. Na wygranej pozycji są Ci, którzy mają nawilżacze.
Co prawda w upalne dni nie działają one jak klimatyzacja, ale potrafią obniżyć temperaturę o 2-3 stopnie, o ile są wydajne i dopasowane do powierzchni mieszkania. Mnie ratują też zimne prysznice i zraszanie ciała wodą ze spryskiwacza. Stare sposoby a czasami najlepsze! ;-)
9. To chyba najważniejsza zasada, przez którą mój Mąż suszy mi głowę! Wyłączaj urządzenia, które nie są potrzebne!
Jeśli nie musisz piec, to nie włączaj piekarnika. Jeśli nie musisz gotować rosołu przez kilka godzin, to wstrzymaj się z tym aż temperatury zelżeją. Jeśli nie musisz odkurzać, to daruj sobie choć na kilka dni. Mój M. dodałby jeszcze:
„Jeśli nie musisz suszyć włosów, to ich nie susz!” :D
Ja mam manię suszenia włosów suszarką i nie znoszę suszyć ich naturalnie. Wiem, że suszarka mega podnosi temperaturę w pomieszczeniu, kiedy są upały, dlatego z suszeniem chowam się, jak tylko mogę :D Fobia, za którą zostanę kiedyś przez mojego M. stracona :D
To tyle z mojej strony. Do czegoś się stosujecie? Podobno upały przed nami! Trzymajcie się i nie dajcie!
(10. I tak na upały podobno najlepsze jest oddanie dzieci partnerowi i bezczelne leżenie plackiem przy jednoczesnym sączeniu szampana! :D ;-)
Piąteczka! ;-)
PS. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
5 komentarzy
Warto zaplanować prasowanie na wieczór. Żelazko solidnie potrafi podgrzać mieszkanie. Co do schładzania to też (choć to drogi wydatek, ale w Krakowie konieczny) dobrze sprawdza się oczyszczacz powietrza. W zimnie potrzebny do oczyszczania Krakowskiego smrodu, ale za to w lecie naprawdę ochładza. Duuzo lepiej się śpi. Nie trzeba nawet otwierać okna. A co do porad to idę lać wodę do wanny.
my zasłaniamy okna od strony południowej juz z rana i jest efekt.
Polecam mycie podłóg zimną wodą <3
Stare babcine sposoby są najlepsze!
NA UPAŁY NIE WYCHODZIĆ Z DOMU I PIĆ DUŻO PŁYNÓW A W DOMU RANO DOBRZE WYWIETRZYĆ MIESZKANIE ZAMKNĄĆ OKNA I SIĘ WYNIEŚĆ WIECZORKIEM WRÓCIĆ I JEST GUT