Nie jestem typem kolekcjonerki pamiątek wakacyjnych. Zupełnie nie kręcą mnie pocztówki, figurki, muszelki i inne mini monumenty, które możnaby przywieźć z wojaży. Ja stawiam na praktyczne rozwiązania, ot co. Nie kupuję niczego na siłę. Jeśli coś skradnie moje serducho, a najlepiej aby było vintage, retro i za grosze, to ja wchodzę w to jak w masło. Czasami zdarza mi się przywieźć przedmioty, których w Polsce nie uświadczymy, a znalazłoby się kilka takich marek, których bardzo mi brakuje.
Tak jak wspominałam w poście, w którym zadeklarowałam się od września walczyć o wdrożenie minimalizmu w naszym domu, całe moje szczęście, że wakacje były w sierpniu ;-)
Tym razem przywiozłam niewiele, a wszystko zmieściło się w mojej jednej sztuce bagażu, który dzieliliśmy z Ivkiem. Pakowanie mamy już opanowane do perfekcji ;-)
1. Karafka Luigi Bormioli z pieknym okuciem – kupiłam ją w sklepie vintage w Norwegii. Zapłaciłam za nią grosze, jak na taką zdobycz. 60 PLN. Będzie idealna do wina, do spritzera i do innych winnych trunków. Jestem w niej za-ko-chana i nie rozumiem jak ktoś mógł chcieć się jej pozbyć. Zupełnie nie obchodziło mnie to, że może się ona stłuc w trakcie podróży – uznałam, że raz kozie śmierć. Udało się i doleciała w całości! :-) Yayyy!
2. Jeansy – to także moja norweska zdobycz. Wiecie jak to jest z wahaniami wagi – nie kupuję na razie żadnych wyczesanych jeansów, gdyż nie doszłam do mojej wymarzonej wagi/figury/ etc. Jak mi się to uda, to pewnie zainwestuję w jakąś fajną parę, która wszędzie leży jak trzeba. Tymczasem w jednym z vintage shopów w Norwegii znalazłam jeansy moich marzeń. Leżą idealnie. Mają kolor, który mi pasuje i zapłaciłam za nie 45 koron, tj. 20 PLN :-) Moje najlepsze dżiny od trzech lat!
3. Magazyny – Vogue i cała reszta – nie potrafię sobie tego odmówić. A w wersji torebkowej to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Szkoda, że nasza polska prasówka nie chce zainwestować w taki format. Na lotnisko, w podróży – jak znalazł!
4. Kapelusz – irlandzki Pennys [ odpowiednik Primarka] i jego dodatki to jest to, co lubię najbardziej. 8 funtów za taki kapelusz – BEZCEN!
5. Kiehl’s – podobno otwiera się niebawem w Polsce! Nie mogę się doczekać. Ten krem pod oczy z awokado wymiata. Wart swojej ceny. 24 Euro.
6. LUSH – bomby do kąpieli i peeling do ust o smaku i zapachu gumy balonowej! LUSH to moje uzależnienie z kilkuletniego pobytu w Anglii. Kosmetyki homemade. Naturalne składy. Bomby do kąpieli cudo! Jesli chcecie zrobić domowej roboty kulę do kapieli to sprawdzćie mój PRZEPIS [ klik].
7. Ceramiczny talerz z wiatrakiem – ten cudny talerz zauważyłam z 10 metrów. Używana ceramika z duszą to mój konik. 10 PLN. Zastanawiam się co podać na takim talerzu… I nie mam pomysłu! Może sernik z borówkami?
8. Naszyjnik ZARA – prezent od Męża. Namawiałam go na niego pół dnia. On twierdził, że plan minimalizmu należy wdrożyć w połowie sierpnia, a nie we wrześniu. Skutecznie oponowałam ;-) ten naszyjnik to taki statementowy dodatek. Ma moc!
9. Topy bez rękawów z River Island. Jestem wierna temu modelowi topu od 4 lat. Dobrze wykrojony z przodu i na plecach. Dobra jakościowo bawełna. Ramiączka współgrają z moją bielizną.
10. Przekąski dla dzieci ORGANIX. Ekologiczne, zdrowe i smaczne. Zero dodatkowego cukru. Brakuje mi tych produktó w Polsce. Nasza oferta w sklepach jest dość uboga [ natomiast bogata we wszędobylski cukier].
Więcej grzechów nie pamiętam ;-)
Zdarza się Wam przywieźć coś z podróży? Jakie to są zazwyczaj produkty?
11 komentarzy
Hmm, w sumie to powinienem odnotować, że jest notka i polecieć dalej. Zakupy? eee tam …
ale ten kapelusz to mi się podoba – chętnie przygarnąłbym taki (w wersji męskiej rzecz jasna) :)
Minimalizm, ok, ale 'od jutra’ – sprytne ;)
Cukier – zgadzam się, że generalnie jest go wszędzie trochę za dużo :)
Ten kapelusz jest taki trochę męski ;) ale tylko trochę :)
Wpełni podzielam zachwyt nad karafką, naszyjnikiem i kremem ;). Coś mi mówi, że czeka Cię Madziu spora praca nad sobą (wiem ile mnie to kosztuje) żeby wdrożyć minimalizm w życie. Ale chcieć to móc więc musi się udać. Moje minimalistyczne zdobycze z wojaży to piękne wspomnienia, zdjęcia i lekka opalenizna. Tylko tyle i aż tyle. Ola xxx
Święte słowa! Ale musze dać radę … ;)
I tylko tyle należy przywieźć z udanego urlopu!
ja zwykle przywożę magnesy i to tylko. Czasem jakiś ciuch, buty, fajne czapki dla dzieci. Ale pamiętam jak przywieźliśmy z Dominikany zestaw ziół, który zalany alkoholem mial być super nalewką, którą tam piliśmy. Niestety nic z tego nie wyszło, a zestaw rozdaliśmy całej rodzinie :)
ha! ja przestrzegam się ostatnio przed przywożeniem kuchennych przysmaków. Kiedyś jak baklava rozlała mi się w bagażu miałam dobrą nauczkę ;-)
Obśliniłam klawiaturę na widok kapelusza!!! Bajka! Moja bajka!
ja wiem, że Ty kapeluszniara! zresztą, kapelusze baaardzo Ci pasują!
Ale takiego jeszcze nie mam;] Dziękuję:D
Te kosmetyki mnie zaciekawiły, głównie krem pod oczy. Ciekawe kiedy i gdzie otwierają swój sklep w Polsce. Naszyjnik przepiękny, dobrze że przekonałaś w końcu męża. :P
Pozdrawiam.
niebawem, chyba ;-)
więcej info: https://retailnet.pl/2014/08/22/96386-kiehls-wchodzi-polski/