Sytuacja sprzed kilku dni. Obudziłam się i standardowo, jak to mam ostatnio w zwyczaju – wstałam lewą nogą, to znaczy wszystko mnie wkurzało. Dlaczegóż to? Otóż postanowiłam poprzedniego wieczoru odpuścić sprzątanie w kuchni. Co poskutkowało tym, że jak do niej weszłam z rana, to szlag jasny mnie trafił :D
Udałam, że nie widzę tego syfu. Ale dalej wcale nie było lepiej. Popatrzyłam na termometr i zobaczyłam, że temperatura ewidentnie nie sprzyja spacerom. Nie to, żebym jakoś uwielbiała spacerować przy -12, ale czasami warto wyjść z domu i poczuć, co to prawdziwa zima a nie jakieś tam plusowe popierdółki bez śniegu na ulicach.
Chłopakom zrobiłam kaszkę, młodą wzięłam na karmienie i dzwonię do mojej babci. Od słowa do słowa babcia mówi, co u niej słychać i pyta, jak się miewamy. Ja chwalę się, że wszyscy jesteśmy zdrowi i że oby tak dalej. I babcia pyta:
– Magdalenko, a wystawiłaś już pierzynę na balkon?!
– Uuu, nie wystawiłam.
– To wystaw, dziecko drogie, to pozabijasz te wszystkie bakterie i wirusy z pierzyny! Myśmy zawsze na mrozie wietrzyli i zawsześmy zdrowi!
– Yyyy. Ale babciu, za oknem smog taki, że więcej szkody tym wietrzeniem zrobię niż pożytku. A później tym świństwem będziemy oddychać przez sen. Nie warto. – dodałam.
– Ale dziecko drogie bakterie wytłuczesz przynajmniej! A po coście by mieli chorować jeszcze! Ja już swoją wystawiłam u siebie, to się wymroziła ładnie.
Nie chciałam z babcią zaczynać dysputy, bo młoda się zaczęła wkurzać przy karmieniu, co doprowadza mnie do szewskiej pasji :D. Ale to już kolejny raz tej zimy, kiedy ktoś sugeruje mi że mróz wybija bakterie i wirusy z pościeli! Co jest wierutną bzdurą!
Bakterii i wirusów nie zabija się niską temperaturą!
One w niskiej temperaturze tylko ulegają „uśpieniu”, by zaraz po podniesieniu temperatury do optymalnej do ich wzrostu, pomnażać swoją liczebność. Także, aby pozbyć się bakterii i wirusów należałoby potraktować je co najmniej temperaturą + 60 stopni, a często o wiele wyższą.
Dla przykładu: temperatury poniżej zera są idealne dla wirusa grypy, w przeciwieństwie do wyższych temperatur. Dlaczego? W temperaturze + 22 stopni i idealnych dla siebie warunkach (jakimi jest np. woda i fekalia) wirus grypy wytrzymuje nawet 4 dni. A w temperaturze 0 stopni wytrzymuje nawet miesiąc. Natomiast w temperaturze poniżej zera wirus grypy wykazuje bardzo długą przeżywalność! Jego szczepy w laboratoriach przetrzymuje się w temperaturze -70 stopni!
Jaki z tego morał?
Mroźne zimy w żaden sposób nie przyczyniają się do tego, że następuje zmniejszenie zachorowalności na grypę. Wręcz przeciwnie! Wirus grypy wtedy jest w stanie dłużej przetrwać!
Zatem co się stanie z bakteriami i wirusami, które razem z pościelą rozwiesimy na mrozie?
Ich namnażanie na moment ulegnie zatrzymaniu, by powrócić do normalnego zwielokrotniania swojej liczebności w temperaturach plusowych, jakie mamy w mieszkaniu :-) Czy zatem mróz robi coś pożytecznego? Tak, pomaga zmniejszyć liczebność roztoczy, na które możemy mieć alergię, ale trzeba pamiętać, że dopiero temperatura -15 stopni Celsjusza jest w stanie zmniejszyć liczebność roztoczy o 40% :-)
Także powyżej uszu z lekka mam już tego słuchania o chorowaniu, bakteriach i wirusach. Jak ostatnio w kolejce w aptece podczas -10 na zewnątrz, kiedy jedna pani zagadywała mnie twierdząc, że dobrze że wyszłyśmy z domu, bo … uwaga:
” Wymrozimy wszystkie bakterie, które mamy w nosie!” :D
8 komentarzy
Dobrze wiedzieć :) Niemniej to też nie jest tak,że wirus „powracając” do dodatniej temperatury znowu zaczyna się rozmnażać – tak nie jest,na szczęście,wirusy mogą się rozmnażać tylko w swoim „zywicielu” czyli potrzebują wniknąć do naszego organizmu.O roztoczach gdzieś czytałam że już przy 16 st.C giną,wystarczy nawet chłodna letnia noc…
Małe sprostowanie do powyższego..wirus nie rozmnaża się, gdyż nie jest organizmem! Może się jedynie namnażać i to w organizmie żywiciela (o czym juz ktos wspomniał). To nie czepianie się a jedynie drobna acz znaczącą korekta. Wietrzenie nie zawadzi, ale nie w krakowskim smogu! Pozdrawiam.
Trochę się zdziwiłam, bo od zawsze u mnie w domu było wiadomo, że kołdry, koce i materace dobrze jest wystawić na mróz, bo zabija wiele bakterii i roztocza. Nawet jeśli wirus grypy nie zginie i przeżywa bez problemu mrozy, to jest jeszcze mnóstwo innych bakterii, no i te roztocza, których wyginięcie w 40% sama potwierdzasz. Więc chyba lepiej jest wystawiać tę pościel niż jej nie wystawiać. Skoro można zabić „cokolwiek”, nawet jak nie zabijesz wirusa grypy. Bo argument, że wirusy po powrocie do temperatury będą się namnażać raczej wykreśl z tekstu, bo brzmi głupio. Jak mogą się same z siebie namnażać? Będą się rozwijać dopiero jak wnikną w żywiciela… Czyli w dalszym ciągu wystawianie na mróz nie może zaszkodzić, a pomóc może.
o proszę…. ja akurat wywaliłam pościel na dwór…bardzo lubię zapach pościeli z dworu. Dobrze wiedzieć o tych wirusach :) ja wychodzę z domu po to by… odświeżyć umysł;)
ostatnio ciągle chodzę zakatarzona :)
_____________
♥ Blog dla kobiet daria-porcelain.pl ♥
Ale juz roztocza giną w niskich temperaturach, dlatego zaleca sie wystawiac posciel alergikow na mróz.
Zabija roztocza. Polecam wietrzenie poscieli w minusowych temperaturach. Chciazby przez te roztocza warto.
Hm.. u nas się zawsze wystawiało pościel na słońce ;) Co nie zmienia faktu, że zmrożona pościel ładnie pachnie. Lubię też suszyć ubrania na mrozie ^^