Chętnie wróciłabym do tego miejsca, ponieważ … słychać tam błogą ciszę! Ciszę, której przez ostatnią godzinę nie udało mi się usłyszeć. Mój Syn postanowił naśladować dzisiaj jakieś indiańskie plemię i nieustanny krzyk przeszywa od rana mój mózg. Krzyk ten wychodzi mi uszami, aby ponownie zawibrować w głowie! Liczę jednak na to, że mój Jedyny i Niepowtarzalny Synal przestanie kopiować dźwięki plemienia Mojave i zlituje się nad skatowaną matką. Takie tam moje małe pobożne życzenia wieczorową porą.
Pustynia Mojave to jedna, wielka, wypalona słońcem i wiatrem teletubisiowa kraina. To tam obniżasz szybę w samochodzie i czujesz w nozdrzach suchość, której prawdopodobnie nigdy wcześniej nie czułeś. To tam wysiadasz z samochodu zupełnie nieprzygotowany na to, że zbliża się już wieczór a na zewnątrz jest przejmujący chłód. To tam dotykasz ogromnego kaktusa po to tylko, aby sprawdzić czy on naprawdę jest taki kłujący jak Ci się wydawało.
4 tygodnie temu, gdy przejeżdżaliśmy przez kalifornijską Mojave Desert, miałam ochotę zostać tam na dłużej. O ile tylko znalazłby się ktoś, kto dowoziłby do mnie na życzenie dobrze wypieczoną pizzę i zawsze zimną, niezdrową ale gaszącą pragnienie coca-colę. Niedoczekanie.
Te tysiące turbin wiatrowych napędzanych podmuchami wiatru wprawiły mnie w osłupienie. Te prawie opuszczone miasta z domami w kolorze piasku wydawały mi się jakąś fikcją. Ta ogromna baza lotnicza nieopodal znanego Rosswell, rozprościerająca się kilometrami, też kazała mi się zastanawiać czy aby przypadkiem nie biorę udziału w jakimś przedstawieniu. Tam wszystko jest takie monumentalne i zarazem takie nienaturalne. A jednak istnieje i jest prawdziwe!
Droga. Długa i wijąca się niczym pustynny wąż. Piasek. Suchy, tańczący przy silniejszych podmuchach, złożony z bilionów kryształków. I my. Trzy drobne postacie, które są niczym w porównaniu z ogromem otaczającej nas natury. Ale są wszystkim dla siebie nawzajem.
Jeśli mogę mieć jedno życzenie na dzisiejszy wieczór, całkiem trywialne, jednak bardzo upragnione i dawno przeze mnie niedoświadczane, to poproszę o kwadrans ciszy! Kwadrans błogiej, najcichszej z możliwych, leniwej … CISZY! I wannę pełnej wody!
A jakie byłoby Twoje życzenie?
4 komentarze
Ta pustka mnie trochę przeraża.
i jak dodasz do tego fakt, że podobno gdzieś niedaleko lądowało UFO … ;-)))
Cudne widoki!
Byłam, widziałam, ciszy słuchałam – i nie zapomnę :) Pozdrawiam, Agata.