Jak mogłam zapomnieć o tej niemalże pradawnej metodzie usypiania dzieci, którą udało mi się zastosować po raz pierwszy już jakiś czas temu! Nie wiem nawet, jak to się stało, że zaniechałam tej metody!
Prawdopodobnie jeden z wylotów mojego małżonka z kraju sprawił, że wróciłam do codzienności i zapomniałam, że warto wrócić do pradawnych sposobów ;-)
Przyznam się Wam, że ostatnio odkąd rytm naszego dnia został delikatnie zaburzony przez zmianę czasu z letniego na zimowy, na moich chłopców przestały już tak skutecznie działać audiobooki i zmęczenie materiału w postaci wieczornych spacerów. A w miniony poniedziałek miałam ochotę kupić bilet na księżyc w jedną stronę, bo próby usypiania i wyciszania chłopców trwały aż do 23.00. A o 23.00 to ja ledwo trzymam się na nogach i byle pierdoła jest w stanie wytrącić mnie równowagi, o bieganinie dzieci i ich krzykach nie wspominając. Dlatego kiedy wybiła 23.00 a ja nadal słyszałam piski i wrzaski starszaka i juniora, miałam ochotę wystawić całą wesołą dwójkę za okno na pożarcie gołębi, co skończyło się niepotrzebnym darciem „japy” i robieniem z siebie jędzy, czego się cholernie wstydzę.
W rezultacie maluchy poszły spać z łzami w oczach a ja wyrzucałam sobie, że zamiast trzymać nerwy na wodzy, to się głupia dałam podpuścić mojej niecierpliwości i zmęczeniu…
Ale hola, hola! Następnego dnia zupełnie niespodziewanie kiedy wybiła godzina 20.00 z minutami oddelegowałam wykąpaną dwójkę do sypialni i razem z nimi oddelegowałam do niej również mojego męża.
A niech chłop się męczy z nimi! – pomyślałam.
Pierwszy kwadrans ich pobytu w sypialni był dość nerwowy, bo junior spadł z łóżka. A za moment z łóżka spadł starszak i nabił sobie guza niemalże symetrycznego. Po chwili jednaj usłyszałam błogą ciszę!
Przez jakiś czas postanowiłam do nich nie zaglądać, aby nie spłoszyć ich śpiocha, ale po kolejnym kwadransie weszłam do sypialni i … moim oczom ukazał się widok najpiękniejszy na świecie! Chłopcy wtuleni w Tatę. Tata wtulony w ścianę, ściśnięty jak sardynka na rogu łóżka. Cała trójka chrapie, a matka ma … WOLNE! :D Wszyscy spali tak wtuleni do samego rana!
Gdyby nie ciąża, to nalałabym sobie winka i leżałabym w tej błogiej ciszy pod kocem delektując się tym, że nikt nie wrzeszczy i nie daje mi popalić do 23.00 z minutami.
Dlatego postanowiłam regularnie wysyłać całą trójkę wieczorami do sypialni korzystając z faktu, że mój małżonek ma cudowną rękę do ich usypiania. Taką cudowną, że razem z nimi idzie w kimono a ja mam święty spokój! I wtedy nadrabiam te wszystkie manikiry, pedikiry (już ledwo, ledwo, bo brzuch stoi na przeszkodzie), włączam jakiś bzdurny film, biorę tabliczkę czekolady i ją bezczelnie wyżeram nie musząc się z nią przed nikim chować :D
Polecam tę metodę usypiania! Zaciągamy partnerów do wyra z młodymi a my mamy high-life! ;-) Zastanawiam się nawet, czy nie zgłosić tej emtody do biura patentowego :D Dzisiaj też zamierzam ją po cichaczu zastosować, sugerując mojemu małżonkowi, że nikt nie usypia dzieci tak szybko, jak właśnie on! :D
Pięknego wieczoru, dziewczyny! ;-)
5 komentarzy
Bo to może o przytulenie chodi :p
Brawo Ty
Ta i jeszcze inne skuteczne gdzie w roli tata. Niektórzy są do tego stworzeni, innym trzeba pokazać/nauczyć, innych poprostu kopnąć w tyłek i przypomnieć, że to też jego dziecko/dzieci. Od początku mąż zajmował się dzieckiem, teraz dziećmi. Teraz gdy pracuje za granicą i kiedy przyjeżdża na urlop do domu to zajmuje się najmłodszym synkiem. I pomimo tego, że synek nie widzi taty po 3-4 miesięcy, jedynie na video rozmowach, to wtula się w niego i często zasypia mu na klacie a raczej razem zasypiają ;) u mnie synek by tak nie zasnął. Coś w tym jest. Ogólnie mój mąż zajmuje się dziećmi z czego jestem bardzo zadowolona. Nie wyobrażam sobie mieć faceta, który chciał mieć dziecko ale tylko je chciał bo resztą to przecież zajmuje się matka od A do Z. O nie, kopnęła bym takiego w kosmos.
Jeśli facet jest naprawdę w porządku, kocha i chciał mieć dzieci nie tylko po to by je mieć tylko tak naprawdę z miłości, opiekuńczości itp to taki potrafi zrobić wszystko. Naprawdę. Mój mąż to nawet zaplątać warkoczyki się nauczył bo córki pytały „tata uczeszesz mnie” to się nauczył i się tego nie wstydzi. Kiedyś w przedszkolu poprawiał córce warkocza bo się rozwalił. To matki gały wytrzeszczyły tak zdziwione były, że facet umie zapłatać warkocze.
aaa u nas to samo czyli usypianiowa masakra a kiedy tata idzie usypiać..tooo usypia pierwszy a Młody robi imprezę w sypialni xD kilka razy wkurzona totalnie, zrezygnowana to ja wzięłam się za próby usypiania kiedy tatuś już słodko spał. Kiedyś w końcu zmądrzałam,wszystkie potencjalnie niebezpieczne przedmioty wywędrowały z sypialni i jak tata chce cwaniakować to niech śpi a Młody niech imprezuje i skacze sobie po czym tylko ma ochotę (po tacie także). Jak się zmęczy to zaśnie i o dziwo dzieje się to coraz szybciej xD
myslalam ze jest jakis cudowny sposob zeby 3 latek i 5 latka usypiali sami bez trzymania za rękę:l