W naszym domu choruje właściwie tylko jedna osoba. Jest nią mój Mąż.
A taki stan rzeczy jest spowodowany czymś zupełnie banalnym i oczywistym – chłopaczyna zmienia tak często strefy czasowe, co powoduje totalne osłabienie organizmu, i przebywa w tak dużych skupiskach ludzkich, że trudno byłoby mu się uchować zdrowym.
W rezultacie, i zupełnie nie jest mi z tego powodu do śmiechu, oprócz tego, że mojego Męża nie ma prawie pół roku w ciągu roku, to nie ma go również, gdy wraca i tutaj choruje. To jest dla mnie jakaś totalna masakra, bo nie ukrywam, że jak przylatuje z katarem i kaszlem, to mam go ochotę udusić. Po pierwsze dlatego, że będę miała przekichane [dosłownie] – kolejne dziecko w domu, a po drugie istnieje ryzyko, że zarazi resztę.
I ja o tę resztę w sumie martwię się najbardziej. Bo chorujące dzieciaki to katastrofa, udupienie na tygodnie i gwarantowany stan około-depresyjny. Ja, co prawda, nie przeżyłam chorób, jak pewnie część z Was ma to na porządku miesięcznym z dziećmi, ale wystarczyły mi dwa przeziębienia i gile ciągnące się po nocach, i kaszel z odrywaniem płuc kojarzony przeze mnie.
I staram się hartować starszaka od najmłodszego, to znaczy nie przegrzewam, nie latam za nim jak kot z pęcherzem, gdy ściąga sobie skarpetki po raz setny tego dnia, gdy lata z gołym tyłkiem po całym mieszkaniu, bo odmawia założenia na siebie sensownego okrycia.
Ale myślę, że sukces tkwi także w tym, że mimo że przebywa chłopak często wśród chorego towarzystwa, bo albo to mój Mąż, albo goście z gilem do pasa przychodzą, to u nas w kuchni na blacie stoi dyżurny syrop. Syrop z cebuli, który robiła mi mama. Syrop na przeziębienie, którym raczyła mnie babcia. I syrop, który zna pewnie większość z Was w odrobinę zmodyfikowanej formie. Ja ten syrop podaję Ivkowi za każdym razem, gdy widzę, że jakiś katar się zbliża. I wiecie, że ten katar po dwóch dniach z tym syropem się cofa? Po prostu. Gorąca kapiel z olejkiem olbas + syrop + olejek eukaliptusowo-ziołowy, z sosnowym na zmianę, którym zakrapiam mu poduszkę i kołnierzyk, działają cuda!
Ja stosuję odrobinę zmodyfikowaną wersję syropu, bo wierzę w moc miodu. I propolisu również. W ogóle pszczoły to dla mnie są wróżki i ja często korzystam z ich owoców pracy.
.
.
.
Do pierwszego syropu użyłam:
- 2 duże pokrojone cebule
- 2 duże pokrojone cytryny
- 50 ml miodu gryczanego i 50 ml lipowego, które działają cuda na katar [gryczany] i przeziębienie, gorączkę, kaszel [lipowy] !
- odrobina, kilka sypnięć białego cukru
P.S. Jeśli nie macie nic przeciwko czosnkowi, to pokuście się o 4-5 ząbków czosnku, pokrojonych w plasterki i dorzućcie je do słoja i zasypcie cukrem.
Przekładam cytryny z cebulami i zalewam miodem i posypuję cukrem. Robię z tego kilka warstw i odstawiam w ciepłe miejsce, a gdy muszę działać szybko, to wstawiam do garnka z ciepłą wodą. Ważne, aby nie przyspieszać tego procesu „sokowania” gotowaniem, bo zniszczymy cenne składniki z miodu i „zabijemy” witaminę C.
.
.
Do drugiego syropu rozgrzewającego użyłam:
- 1 opakowanie mrożonych malin z działki Teściowej [maliny ma cudne!]
- sok z jednej cytryny
- 100 ml miodu spadziowego [na odporność!]
- kawałek korzenia imbiru [wielkości trzech kciuków powiedzmy]
Kroję imbir na plasterki, wkładam do szklanki, posypuję cukrem, mieszam, i czekam aż puści soki w ciepłym miejscu. Trwa to ok. pół godziny i uzyskuję pół szklanki soku imbirowego. Ugniatam maliny, na gładką masę, ja nie używałam blendera, ale jeśli nie lubicie wyczuwać pestek, to śmiało je zblendujcie. Dodajcie sok z imbiru, miód spadziowy i sok z cytryny. Dokładnie wymieszajcie. Maliny i imbir genialnie rozgrzewają!
Syropy trzymam w lodówce, do 7-14 dni. Jeśli boicie się ich zmarnowania, polecam zrobienie syropu z połowy ilości składników. Podaję mojemu dwulatkowi 1 łyżkę 3 razy dziennie. Dorosłym tak samo. Warto skonsultować z lekarzem podawanie tych syropów, ze względu na zawartość miodu.
Przypomniał mi się dialog telefoniczny z moim Teściem, który nie pamiętam czy w ogóle chorował na przestrzeni ostatnich lat, podczas których się znamy.
» O nieee! M. chyba znowu przyleci chory, bo załapał jakieś ustrojstwo w tym Singapurze! – mówię załamana lekko.
» Magda, szklanka wódki, dużo pieszczot i snu, a po chorobie ani śladu nie będzie. – odpowiedział ze stoickim spokojem.
To ja chyba te zalecenia przekonwertuję i zacznę stosować na sobie podczas przeziębienia, a co! :-D Matce Polce też się odpoczynek należy, ha! A sen to już w ogóle, po szklance wódki ;-P
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję!
21 komentarzy
Syrop z cebuli gości i u mnie, ale pierwsze słysze o olejku eukaliptusowo-ziołowym, gdzie go kupujesz?
Syrop właśnie się u mnie „sokuje” bo starszy w domu, ale robię jeszcze ten z Twoje przepisu z miodami :)
Super wpis, w najlepszym czasie :)
Właśnie dziś syrop cebulowy u mnie rządzi. Zawinięty w koc koło kaloryfera ;) Ale nigdy nie dodawałam cytryn do tego, nie pomyślałam o tym. Następnym razem spróbuję i tak! Tylko miód muszę dokupić, bo ostatnio na litry u mnie idzie ;]
Ten malinowy też wypróbuję! A jakże!
a ja polecam jeszcze herbatę z czystka – takiego 100% eko do zaparzania :)
może nie jest zbyć smaczna ale naprawdę ma dużo właściwości na PLUS +
A czy zalecenia Szanownego Teścia można stosować bez przeziębienia? :-D dodam że obejde się bez wódki ;-) świetny artykuł, muszę sobie zapisać przepisy, dziękuję :-)
Może jak dodam cytrynę to zmuszę dziecia do przełknięcia. Od wersji miód-cebula ucieka z krzykiem.
A ile ma ta paczuszka malin? 100/200g ?
Ja stosuję podobne mikstury, tylko nieco uboższe… ale ważne że działają ;) Tzn. Syrop z cebuli: Posiekana cebula + cukier. A jeśli chodzi o malinki, to po prostu wekuję soki w małych słoiczkach – są idealne przeziębienia :)
U mnie jeszcze inna modyfikacja: miod-cytryna bez skóry-czosnek-cebula-imbir-wszystko zblendowac i do sloika na 2 tyg. Wszystko pusci sok i właśnie tym sokiem lecze swoje dziewczyny.a jak zaczynamy kaszle to nasza pani dr starej daty poleca smarowac dziecku klatke piersiową wazeliną a potem sokiem wycisnietym z zabka czosnku…u nas działa super… a smarkająco-kaszląca jesień tuż tuż?
ja robię tak: główka czosnku (wycisnąć), ok 5 cm. kawałek imbiru (pokrojony na małe kawałki) , sok z ok. 4-5 cytryn (żeby nie było czuć tak czosnku), ok. 5 łyżek stołowych miodu lipowego, odstawiam w ciepłe, ciemne miejsce na 24 h, potem przecieram przez sitko ( by nie było żadnych kawałeczków; syrop musi być czysty- dla syna oczywiście :) ). Syrop trzymam w lodówce i daje 2 x dziennie po łyżce.
co to za olejek eukaliptusowo-ziołowy??
Syrop z cebuli jest superrr. Idealny na zimowe choroby. Moje dziecko ciągle choruje a Pani doktor potrafi przepisywac tylko antybiotyki. Chodzę tylko aby Ja osluchala. Nie zgadzam się na antybiotyk i mówię wprost będzie syrop z cebuli. :) po 3 dniach jest zdrowa. Wypróbuję jeszcze ten z malinkami. Dziękuję. Pozdrawiam
Witam, chyba nie doczytałem. Po ilu godzinach stania w temperaturze pokojowej syrop z cebuli nabiera odpowiednich właściwości ?
Składniki mają za zadanie puścić soki i się względnie wymieszać. Tyle wystarczy :-)
mozna podac 7 miesiecznemu dziecku ?
Aniu, raczej nie. Czy już podawałaś mu cebulę? Uważam, że granicznym wiekiem jest ok 12. miesięcy, ale warto podpytać pediatry.
MIODU nie należy podawać dzieciom poniżej 1 roku, bo jest duże ryzyko wystąpienia alergii /reakcji alergicznej
cebula to nie wiem, ale miód jest potencjalnym alergenem i mogą też występować jakieś bakterie niegroźne dla dorosłych i ginące po sparzeniu (giną wtedy też witaminy z miodu)
Niestety u nas domowe sposoby nie pomogły i synek miał zapalenie oskrzeli. Poprawiło mu się dopiero po inhalacjach przeciwzapalnym benodilem. Natomiast na wzmocnienie odporności dawałam acidolac w kropelkach, czyli dobre bakterie.
A czy można to zalać innym miodem? Czy tylko w takim połączeniu działa?
Witam,ile czasu taki zrobiony syrop może postać?
do tygodnia w lodówce.
Muszę wypróbować, bo wyglądają mega! Nawet dla smaku.
uchylonym :-)