Pewnie dobrze wiecie, że wczoraj miałam ogromną przyjemność wystąpić w programie Pytanie na Śniadanie [i jeszcze bardziej ogromną tremę ;-)]. A wiecie o tym dobrze, bo trudno było przegapić moje „skromniuchne” zdjęcia wrzucane na Facebookowy FanPage wręcz krzyczące o stresie z tym związanym i pewnym wyścigu z czasem, który udało mi się wygrać ;-)
Ostatni tydzień spędziłam w szpitalu na monicie przyrostów małego bąbla, którego mam jeszcze w brzuchu. Ponieważ pewne sprawy były dla mojego lekarza zastanawiające, zdecydował on o hospitalizacji, która miała trwać 3-5 dni. Niestety przedłużyła się do tygodnia tym samym stawiając pod znakiem zapytania moją krótką telewizyjną wypowiedź. Moje „sekundy chwilowej sławy” [jak to ktoś określił wczoraj w wiadomości prywatnej ;-)] miały dotyczyć tematu rozszerzania diety najmłodszych w ramach kampanii Pora na Pomidora, promującej jedzenie sezonowych warzyw i owoców, której jestem ambasadorką i w ramach której publikuję część moich przepisów kulinarnych [m.i.n chipsy z buraka, placki z marchewki i selera – koniecznie nadróbcie, jeśli przegapiliście je przez przypadek!].
No, ale ale ale! Mając takie nastawienie do życia nie dające nikomu wątpliwości, że pewne sprawy muszą się udać [ i parcie na szkło również, którego nie udało się mojej wrodzonej skromności powstrzymać ;-)] w poniedziałek, na dzień przed programem telewizyjnym zostałam wypisana ze szpitala z bardzo dobrymi prognozami na resztę ciąży. Uff, uff! Ogromny kamień z serducha naładował mnie takim spokojem wewnętrznym, że miałam ochotę uściskać ordynatora szpitala i ucałować jego łysiejącą głowę, nie od parady zresztą. Darowałam sobie ten atak, szczerząc do niego mój aparat ortodontyczny i zapewniając o eksplozji endorfin, która miała miejsce po jego werdykcie ;-)
Wracając jednak do Pytania na Śniadanie i tej otoczki związanej z moją krótką, ale mam nadzieję nie jakoś przerosłą wypowiedzią opartą na lichych, bo na razie pojedynczych, ale jednak własnych matczynych doświadczeniach ;-) To była cholernie duża przyjemność móc zobaczyć od kuchni studio telewizyjne, poznać ludzi, których ego zupełnie nie przerosło ich telewizyjnego fejmu i dostać na twarz kilogram tapety, która miała m.in. za zadanie pomóc nam nie roztopić się w cieple jupiterów w nieklimatyzowanym pomieszczeniu.
Ponieważ w domu nie mamy telewizji i nigdy nie oglądałam programów śniadaniowych, czułam się tam trochę jak taki Alien Predator, który albo zburzy ich dekoracje, albo zacznie paplać bez składu i ładu, albo zrobi coś innego równie niekonwencjonalnego, co pogrąży mnie w marzeniach o zwyczajnie poprawnej telewizyjnej wypowiedzi, którą miałam zamiar poczęstować Tomka – prowadzącego.
Udało się nie zbłaźnić ;-), ale nie udało mi się powstrzymać tremy. Nie należę do osób, które są wstydziochami, jednak w sytuacjach dla mnie nowych i poniekąd ekstremalnych trudno jest mi przewidzieć to, jak zareaguję w danym momencie.
I co prawda część z Was była bardzo dla mnie miła, za co ogromnie dziękuję, bo to pokrzepia i dodaje pewności siebie [:*] i aplauzowaliście na FB ten mój chwilowy, tylko iluzoryczny przecież pseudo-fejm, to ja wiem swoje ;-)
Ci którzy mnie dobrze znają, lub znają mnie choć odrobinę, albo też mają dobre wyczucie, wiedzą, że ta cwaniara Szczęśliva stresiora miała na wizji niezłego ! i próbowała go schować gdzieś tam w środku, ale mina mówiła swoje ;-)
Ale czy to jest ważne? Absolutnie nie przejmuję się moją tremą. Absolutnie też nie przejmuję się tym, że zaproszono mnie do programu w końcówce ciąży [kiedy to człowiek wcale nie musi się sobie podobać ;-)]. O ile bym była bardziej zadowolona i pewna siebie, gdybym mogła ubrać się w coś, w czym wyglądam dobrze? [tak na marginesie ;-)] Gdybym mogła ważyć 20kg mniej. I gdybym to, gdybym tamto. Gdybym siamto :-D I owamto.
Jak to ktoś kiedyś ładnie powiedział: „Praktyka czyni mistrza”. Toteż jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję powiedzieć coś do kamery, to mam nadzieję, wypadnę lepiej niż za pierwszym razem, choć ten mój pierwszy raz wcale nie oceniam jakoś tragicznie, a myślę, że utrzymałam się w ramach poprawności wizualno-stylistycznej ;-)
Jeśli macie ochotę oglądnąć obejrzeć [!] ;) wspomniany urywek Pytania na śniadanie, to niech pokieruje Was ten link. Uwagi mile widziane. Ich nigdy za wiele ;-)
[KLIK]
Oficjalnie, mając przed sobą 4 tygodnie do przyjęcia na świat drugiego malucha, zwalniam tempo :-) I zaczynam celebrować tworzenie czegoś bardziej namacalnego niż telewizyjne fiku-miku ;-) Skupię się teraz na naszym DOMU…, na nas… bo to coś, co nakręca mnie do życia i każe starać się bardziej…
Dom jest tam, gdzie w progu witają cię ci, których oczy śmieją się na Twój widok.
Dom jest tam, gdzie jest Twoja pachną…
Posted by szczesliva.pl on Tuesday, August 11, 2015
4 komentarze
Specjalnie wczoraj oglądałam ten program :) Wypadłaś naprawdę świetnie, ba gdybym nie wiedziała to nie powiedziałabym, że jesteś już w końcówce ciąży. Ja wiem że nigdy w tv nie wystąpię bo się nie nadaję wcale do wystąpień publicznych :) Za to mam nadzieję, że ty wystąpisz w niej jeszcze nie raz.
Wyszło super, a teraz możesz poświęcić się zasłużonemu odpoczynkowi :)
Zęby żeby wprowadzać blw, bo się nie zakrztusi haha #smiechlam.
Ciebie Madzia mi się przyjemniej słuchało ;)
Super wypadłaś :) W życiu bym nie powiedziała, że wielki dzień już za moment!