Partnerem wyzwania, w którym miałam za zadanie przyrządzić coś molekularnego i udowodnić, że to facet powinien opanować kuchnię, jest TVN.
Znam przypadki kobiet, które za nic w świecie swoim kuchennym królestwem nie podzielą się z facetem. Nie muszę nawet długo szukać takich terytorialnych „jednostek” ;-) Pierwsze do głowy wpadają mi moja Babcia i Teściowa.
Nie rozumiem co prawda, ale szanuję ich wybór ;-) Bliżej mi zdecydowanie do mojej Mamy, która nigdy nie miała problemu z tym, aby kuchenną łychę wręczyć mojemu Tacie. Ba! On sam tę łychę od niej brał i pichcił po swojemu. Co zresztą wychodziło i nadal wychodzi mu świetnie. Nie będę ściemniać, że gotowanie to moje życie, lubię to robić, ale raczej takie rzeczy „ekstra”, „nieszablonowe” i eksperymentalne, które często widać na blogu ;-) Zresztą, teraz miałam okazję sprawdzić się w tej roli, która inspirowana jest premierowym serialem TVNu „Na noże”.
W tym wyzwaniu pomógł mi mój M., za co ogromny szacunek, bo ja na widok tej tajemniczej skrzyni i jej zawartości, zrobiłam w portki. Miałam za zadanie przygotować coś minimalistycznego na krawędzi kuchni molekularnej właśnie z tych czterech składników, o zgrozo! ;-)
W nowym serialu „Na noże” świat podobno będzie kręcił się wokół kulinariów. I facetów ;-) Mrrrauuu grrrr i w ogóle. Dwóch facetów w kuchni, szaleństwo ;-)
Jacek – szalony lekkoduch, żyjący chwilą, tradycyjny w kuchni, stawiający na sprawdzone smaki i wyraziste przyprawy. Kolorowe dania, artystyczny nieład na talerzu uwieńczony pięknem!
I Darek! To właśnie jego filozofią miałam się kierować w przepisie. Minimalista z krwi i kości, z nowoczesnym podejściem do kuchni. Spokojny perfekcjonista i przodownik kuchni molekularnej. Geometryczne formy, artystyczne podanie i te sprawy ;-)
No to lećmy! Dlaczego uważam, że to właśnie mój M. powinien przejąć kuchnię i dlaczego spróbuję oglądać „Na noże”, chociaż nie jestem typem serialowej dziewuchy ;-)
1. Facet w kuchni jest jak rycerz na koniu!
Co zresztą zaobserwowałam po tym właśnie wyzwaniu. Ja spietrałam na początku, a on powiedział” „Chora jesteś? Po co panikujesz?” Mój M. w kuchni to właściwa osoba na właściwym miejscu! To tak jak Robin Hood w lesie! Jak Spiderman na ścianie! Jak Ribonson Cruzoe na bezludnej wyspie! Jak Wojewódzki w trampkach :D ;-)
2. Tak jak mój M. wyglądał w czarnym kuchennym fartuchu, tak nikt inny nie wygląda! ;-)
Opinającym jego talię i odrobinę torsu. Podkręcającym jego mroczność. Niczym Batman w swojej masce i kombinezonie nadaje gotowaniu innego wymiaru. Ja przy nim wyglądałam jak zlękniona owieczka ;-)
3. Kiedy mój M. gotuje, ja wtedy mogę zrobić coś dla siebie! :P
I uważam, że w sumie ten punkt mógłby być śmiało na pierwszym miejscu ;-) W końcu to idealny czas na to, abym na przykład pomalowała sobie paznokcie na czerwono, wzięła długą kąpiel i przygotowała się do wieczornej randki, na którą on właśnie coś tam pichci. Kiedy on kroił polędwicę, ja wtedy nakładałam maseczkę. Sytuacja idealna ;-)
4. Mężczyzna, który dobrze się poczuje w kuchni i to kuchenne królestwo będzie uważał za również swoje terytorium, to tak jakby miał swój drugi warsztat/ składzik czy jak tam to zwać! Kolejne hobby, a my możemy wtedy odpoczywać! ;-)
Ja widząc mojego M. z nożem w ręku miałam wrażenie, że świat dla niego nie istnieje. Przestał marudzić i zabrał się za robotę ;-)
5. Mój Mąż zawsze powtarza – jeśli Ty jesteś szczęśliwa, to i ja jestem szczęśliwy.
Dlatego wypycham go do kuchni i grilla, ile tylko mogę ;-) Wszak moje szczęście jest dla niego takie ważne! ;-)
Te wszystkie argumenty są dowodem na to, że warto nie być terytorialną matroną i pozwolić facetowi w kuchni rządzić. A poniżej mam dla Was moją wariację na temat produktów, które dostałam w skrzyni. To był totalny spontan. Moim zadaniem było za pomocą tych czterech produktów ukręcić coś minimalistycznego i pysznego. Kombinowałam, dumałam i doszłam do wniosku, że carpaccio to jest jest moja ulubiona przystawka, dlatego poszłam na całość :-)
Carpaccio po Szczęślivemu – na cieście filo z czerwoną porzeczką i odrobiną kopru włoskiego!
Przystojny Darek ;-)
Majstersztyk! Potrzebujecie do jego zrobienia tylko czterech produktów: ciasta filo, polędwicy wołowej, kopru włoskiego i czerwonej porzeczki! ;-)
1. Odcinam z ciasta filo 5 podłużnych pasków długości ok 12cm. Każdy z nich po kolei smaruję z dwóch stron rozpuszczonym [nie gorącym] masłem i układam jeden na drugim.
2. Pośrodku małej formy do pieczenia [średnica ok 6 – 7cm] układam tę formację z pięciu warstw ciasta filo w formie okręgu. Aby zachowała ona kształt do środka rondelka wkładam pustą formę na babeczki/muffiny. I piekę w 160’C ok. 30 minut aż się zarumieni.
3. Następnie zamrożoną dzień wcześniej polędwicę kroję za pomocą krajalnicy na cieniutkie, ok 1-2 mm plastry i układam je finezyjnie ;-) w środku okręgu.
4. Dekoruję czerwoną porzeczką, która nadaje potrawie lekkiej kwasowości, i drobniutko posiekanym koprem włoskim, który dodaje odrobinę słodyczy.
5. Można przypruszyć danie parmezanem i skropić octem balsamicznym.
Smacznego! ;-)
13 komentarzy
Szacun ! <3 Uwielbiam Was Szcześlivi <3 <3 <3
<3
Rewelacyjnie! ;-) tv nie oglądam a dla ciebie oczywiście wyjątek zrobię ;-) ale zawrotne tempo! Kobieta sukcesu.. I niech mi ktoś powie, że z dziećmi się nie da! Da się!
TVN…i wszystko jasne. Szkooodaa.
Rozumiem, że Helga ogląda tylko TVP? :P
twoje danie wygląda przepięknie i bardzo profesjonalnie
Dzięki za dobre słowo!
Danie bomba!ślinka cieknie ? już nie umie się doczekać 21:30 ?
Wygląda pięknie a co najważniejsze apetycznie?
Dobra robota!!! Oby serial sprostał Twojemu daniu?
Wygląda pięknie a co najważniejsze apetycznie?
Dobra robota!!! Oby serial sprostał Twojemu daniu?
ulala pięknie wyszło! Seriali nie oglądam, ale akurat na ten jeden się trochę łamię. Jestem „dajhardową” fanką Top Chefa :) Rozgrzeszam się jednak z tej słabości, bo podkradam pomysły i eksperymentuje w kuchni. Mój największy hit to barszcz czerwony z sokiem malinowym!
ulala pięknie wyszło! Seriali nie oglądam, ale akurat na ten jeden się trochę łamię. Jestem „dajhardową” fanką Top Chefa :) Rozgrzeszam się jednak z tej słabości, bo podkradam pomysły i eksperymentuje w kuchni. Mój największy hit to barszcz czerwony z sokiem malinowym!
Ale czad! :)
serial oglądam właśnie ze zwzględu dlatego, że pokazują tam zbliżenia na przygotowywane dania.
No i tych przystojnych szefów kuchni :D PS. Świetni aktorzy – nie tylko mi znani z tego serialu.