Dlaczego tak późno wpadliśmy na tak ciekawe wydarzenie na mapie Krakowa?!
Targ Śniadaniowy w Krakowie zaskoczył mnie nie tylko mnogością pysznych niespodzianek, jak francuskie, bezglutenowe macarons albo tatar śledziowy, ale także ufundował nam naprawdę miło spędzony czas pomiędzy jedną burzą a drugą, które nawiedziły Kraków w minioną niedzielę.
To na targu znajdziecie ekologiczny pyłek pszczeli, tam zjecie pyszną sałatkę śledziową z pestkami dyni i żurawiną [pychota!] i tam zrobicie pierogowy zapas na cały tydzień. Idea targu jest prosta: ma to być miejsce spotkań ludzi zainteresowanych dobrym i zdrowym jedzeniem.
Z targu wróciłam z pełnym brzuchem.
Napiłam się dobrego espresso macchiato prosto z kawowego cofee-wozu.
Zjadłam świeżutkie macarons z dynią, kawą i różą. Pyszne prażone kasztany.
Po czym ponownie zatopiłam usta w zielonej herbacie, aby zaraz wszamać śledziowego tatara. Mix nieprzeciętny ;-)
Nasza trzyosobowa rodzina chyba nie wpasowuje się w klasyczne standardy. Rzadko zdarza nam się spędzić aktywną niedzielę w Krakowie. Zazwyczaj spędzamy ten czas zupełnie poza małopolską.
Po genialnym Targu Śniadaniowym, wpadliśmy na krakowski Rynek, gdzie stragany kusiły starociami i biżuterią. Urzekł mnie rózowy gramofon ze zdjęcia – jednak przypomniałam sobie w porę moje minimalistyczne plany i opuściłam tę mini-giełdę bez żadnych łupów. Mój mały sukces! ;-) Kusiła mnie także srebrna biżuteria łączona z półprzezroczystym materiałem. Majstersztyk!
Dzień zakończyliśmy w czeskiej piwiarni z kuflem Holby w dłoni!
Czy w Waszych rejonach także odbywają się podobne inicjatywy jak krakowski Targ Śniadaniowy i giełdy staroci? Dajcie znać gdzie uderzać. Często podróżujemy i chętnie zawitamy w polecane miejsca:-)
Feel free to read this post in ENGLISH [click]
Ten wpis możesz przeczytać także po ANGIELSKU [click]
17 komentarzy
o rety! Przecież to był jakiś raj dla mojego podniebienia ;((( kasztany pieczone-afrodyzjak!!!
Gorrrące – najlepsze! ;-)
Zielona Góra i Winobranie. Korowód można sobie odpuścić, ale kiermaszy z lokalnymi trunkami i wyrobami – absolutnie nie. W tym roku udało mi się trafić i pomimo również postanowienia mininalistycznego, butelka lokalnego Pinot’a wróciła już z nami do domu.:)
O, Agnieszka! Tego Pinot’a to też bym sobie nie odmówiła! ;-)
Ale różowego gramofon bym sobie nie odmówiła,bez względu na minimaliz jaki miałby zaistnieć w moim domu :-)
Diana, nie załamuj mnie ;-))) Ja sobie tego gramofonu darować nie mogę ;-) Ale już jeden w domu mam. O tyle dobrze ;-)
Wybieram się tam już którąś sobotę/niedzielę z kolei i wciąż nie mogę dotrzeć :/ Ale słyszałam wiele dobrych opinii ! :)
Koniecznie tam zajrzyj! O ile pogoda dopisze warto się tam pojawić! :-)
a ja przeczytałam ,,pan kaszanka” ;) czas na kawę chyba… :)
haha! :-D swoją drogą, ten chłopak i kaszankę by mi wcisnął ;-)
Makaroniki! Zazdraszczam!
Uwielbiam takie targi!:)
no to kiedy wpadasz? ;-)
Jestem pod wielllkim wrazeniem…zatkalo mnie, jeszcze raz musze przejrzec te niezwykla przygode obrazkowa, zeby wyrazic slowami swoj podziw. Teraz siedze z otwartym dziobem i opadnieta szczeka :)))
czy szczęka już się podniosła? :-)))
No nie mogę! Mieszkam w Kraku, a nie wiedziałam. W niedzielę namiętnie chodzę „na żyda”, a tu takie coś:)
Słuchaj, Teraz ten targ przenoszą chyba w rejony dworca ;-)