[post archiwalny]
To co rokrocznie dzieje się na mamusiowych forach i w „internetach”, a także na miejskich placach zabaw zaczyna mnie przerażać. Otwieram oczy coraz szerzej i nie wierzę. Nagle, i to tak naprawdę znienacka, jak co roku gdy zbliża się chłodna jesień albo wiosna, dość spore grono kobiet zaczyna być zainteresowane tym, co dzieci innych matek noszą na głowach, i jak ciepło są one poubierane. Wałkowany temat czapeczek na głowach poraża.
Do tej pory miały one totalnie gdzieś ile t-shirtów mają w lecie na sobie obce dzieciaki, albo ile par rajstop noszą w srogą zimę pod swoim kombinezonem maluchy sąsiadki. Ta chyba dziwna pora roku jaką jest jesień i wiosna wyzwala w niektórych ludziach pokłady krytycyzmu. I czują, że mają prawo komentować czapeczki, szaliczki i rękawiczki obcej latorośli.
Oczywiście wydaje im się, że wszystko gra i buczy, i to ta przeklęta racja i ich racjonalizm stoi za ich zachowaniem. Co więcej, robią z nieswojego problemu internetową krucjatę, aktywnie komentując sprawę i wróżąc tym „nieuświadomionym” rodzicom rychłe przeziębienia, anginy i grypy wszelkiej maści. Ba! Krzyczą o zgubnym w skutkach przegrzaniu podkreślając na każdym kroku fakt, że sami nie dopuszczają się takich występków. A ich dzieciaki są zawsze ubrane stosownie do panujących warunków atmosferycznych. No of kors, że są. Bezbłędnie ubrane dzieci równie bezbłędnych rodziców … ;-)
I wiecie co? Po dziurki w nosie mam tych wywodów. Rzygam [serio, sorry za kolokwializm] tym lamentem i zastanawiam się czy wszystkie te matrony nie powinny przypadkiem zacząć trudnić się wróżeniem z fusów przy jednoczesnym zapowiadaniu pogody w TVNie. Bo skoro one są takie obcykane i wiedzą jaka jest odczuwalna temperatura dla każdego napotkanego człowieka, to może wypadałoby opatentować jakieś termoregulacyjne serie sportowych ciuchów?
I jeszcze z innej strony: a jak wytłumaczyć przybyszom z Afryki zamieszkującym nasze chłodne rejony Europy, że to co oni odczuwają i te warstwy ubrań w ciepłą wiosnę, które na siebie zakładają, to to jest ten „odczuwalny błąd”, który muszą naprawić, bo się biedaki przegrzeją… I tak sobie głośno myślę, że może wypadałoby z tego ględzenia tych nakręconych mamusiek zrobić jakiś pożytek? Tyle czasu marnować na kontemplowaniu tego zagadnienia i poruszać codziennie ten nudny już wątek, a tymczasem ich dziecko głodne i uczepione nogawki dresu z gilem do pasa woła, że chce jeść. A one w najlepsze wyżywają się przed ekranem komputera tudzież telefonu…
Litości. Serio. Jak długo można wałkować ten sam, zorany już doszczętnie temat? Dajmy ludziom żyć i ubierać się tak jak im podpowiada instynkt samozachowawczy, bo taki ma każdy. To chyba do niego powinniśmy zacząć się odwoływać, aby nie zgłupieć w tym temacie.
Piszę to pod impulsem dnia dzisiejszego. Wybierając się z moim dwuletnim Synem na spacer i próbując przeforsować jego ubraniowe wybory, doszłam do wniosku, że wyjątkowo pozwolę mu dzisiaj podejmować jego modowe decyzje samemu. Oczywiście w granicach rozsądku i próbując dać mu nauczkę, jeśli chłopaczysko obleją hebernaste poty. Skoro on ma akurat ochotę na założenie na siebie puchowej kurtki z helikopterem, bez której żyć nie może, spodni od narciarskiego kombinezonu, rękawiczek, szalika zakutanego po sam nos, i czapki, z której ledwo wychylają się jego brązowe oczyska. A to wszystko wtedy, gdy na zewnątrz jest piękne i okrągłe 10 stopni Celsjusza! Tiaaaa. I ja bym się przeżegnała dwa razy zanim wyszłabym w takich syberyjskich ciuchach na ciepłą i piękną naszą złotą jesień.
A dla niego założenie tej kurtały z helikopterem to było marzenie dnia dzisiejszego! Czuł się niczym Dusty Popylacz i mknął tak po krakowskich Plantach dumny z tego jak wygląda. I ja myślę zupełnie poważnie, że takich dzieci ubranych niekoniecznie adekwatnie do pogody, ale ubranych szczęśliwie, jest na tym świecie pełno! I wara od nich! I wara od ich rodziców, którzy pozwalają spełniać im te małe marzenia! I wara od tych rodziców, którym zdarza się niekoniecznie słusznie ubrać dziecko odrobinę za ciepło.
Bo to nasza sprawa. Nasze życie i dziecko. I nasze ewentualne gile w nosie.
14 komentarzy
Amen :) choć my w drugą stronę, moje dziecię czasem przy 2 stopniach ma ochotę w koszulce iść do przedszkola hehe no to zamiast się z nim ścierać (awantura gwarantowana gdybym się uparła, bo uparty po matce i ojcu do potęgi) pozwalam, zabieram kurtkę w rękę i tuż po wyjściu z domu ubieram, bo syn orzeka, że jest głuptas bo się pomylił…
Moje maleństwo skończyło 4 miesiące. Od samego początku jej nie przegrzewam no i taka jest ze jej ciepło tak z natury. Więc jak idę na spacer spotykam kogoś kto patrzy do wózka i mówi ojej zmarznie przykryj ją No to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera. Toż dopiero co odkryłam bo się czerwona z tej cieploty zrobiła. Ubieram dużo i na cebulkę. Sprawdza się bo mogę zdejmowac i dokładać do woli a gdy na podwórku 2st na plusie to nos będzie zimny i koniec kropka. Nawet u dorosłego. Tak więc w obie strony temat działa – na nerwy działa :)
Ja tez uwazam ze to dziecko powinno decydowc jak sie ubrac (w granicach rosadku) to ono wie czy jest mu goraco czy zimno
Kazdy innaczej odczuwa temperature nasze dzieci tez
Ja latem przerabialam wtracanie się wszystkich. Bo dziecko nie ma czapki (seeerio ja marze o noszeniu czapeczki Prz ponad 30° żeby nie było dziecko małe i w gondoli z parasolka osłonięte od slonca) albo, co gorsza, skarpetek! Nie mówiąc już o tym ze śmiałam ubierać malucha jedynie w pieluszke!
Osobiście nie znoszę przegrzewania dzieci, ale szczerze, drugiej matce nic bym nigdy nie powiedziała, bo póki sprawa nie zakrawa na kuratora, nie moja broszka. Zajmijmy się każdy swoim dzieckiem i będzie lepiej.
Ooo tak. Nienawidzę wtrącania się w co ja ubieram moje dziecko. Jest typem co mu wiecznie gorąco i bezskarpetowca więc ubieram go tak jak on chce i ile ja się nasłuchałam od teściowej że w końcu go przeziębie itp. Po którymś razie nie wytrzymałam i prosto z mostu powiedziałam żeby się wreszcie odp*******ła i nie wtykała swojego nosa w wychowanie mojego dziecka. I mam wreszcie spokój :-) a młody (odpukać w niemalowane) prócz kataru nie złapał nic.
Mam wrażenie że ci ludzie się nudzą albo mają problemy ze sobą. Ja bym na takie dewagacje nie miała czasu. Nawet by mi przez myśl nie przeszło żeby zwracać uwagę jak ktoś ubrał swoje dziecko. Czy siebie. Przecież to tak jak napisałaś mój katar.
Hahaha. Spróbujcie to powiedzieć moim sąsiadom :) Mój ulubiony tekst „Taki mały dzidziuś bez czapeczki?” właściwie niezależnie od pogody :)
Rany sytuacja z wczoraj prowadzę dość daleko córkę na angielski pieszo z nami jej mlodszy braciszek a mój syn rzecz jasna po drodze Idę do dziadków a babcia już w progu „o Boże co on tak ciennko ubrany,dajcoe spokój,jak tak można) we mnie już się gotuje -przeciez ciepło jest! Miało ubrane rajtuzy ,podkoszulek i bluzkę na długi rękaw ja byłam w bluzce na ramiączkach i spodniach i byllo mi ciepło! Wiecznie ten sam ma problem…
Mój jest ten kawałek podłogi…. i ten kawałek dziecięcego ciałka. Nie decydujmy za innych.
Amen. Jedno zastrzeżenie, te szczekaczki dają radę nawet w lecie.
I te bezbłedne i wszechwiedzace matki, Maja specjalnie umowy z pogoda , bo jakos z rana mamy chlody w poludnie ponad 20 stopni i popoludniu znowu zmiany, a one pewnie w cyklu godzinnym przebieraja dzieci aby ciagle odpowiedni ubiór miały.
bdb
Również mam dość ciąłych złotych rad w stylu „załóż czapeczkę..”, ale nie ze wszystkim mogę się zgodzić. To że dziecko jest moje i ja o nim decyduję to ok, ale to ja jako osoba dorosła jestem starsza, mądrzejsza i odpowiedzialna za malucha, więc jak dziecko chce iść zimą w krótkim rękawku, to mam mu na to pozwolić, aby spełniało swoje zachcianki/marzenia? dziecko nie zawsze wie co jest dla niego w danej chwili dobre, a my owszem już bardziej. I jak dziecko się rozchoruje, zwłaszcza takie małe, które jeszcze wszystkiego nie rozumie to mam mu mówić: „no przecież chciałeś, to teraz się męcz z tym katarem?” no chyba nie!
I z jednej strony wkurzające jest jak ktoś sie wtrąca w to jak wychowujesz czy ubierasz swoje dziecko, ale czasami to nie jest kwestia złośliwości tylko ktoś sie martwi, chce pomóc, doradzić (może trochę nieudolnie). Lepiej, zeby panowała ogólna znieczulica społeczna? Widziałyście ten filmik: https://www.youtube.com/watch?v=jeBEwgJZgqg
i nadal uważacie, że to nie nasza sprawa jak ubrane jest dziecko i nie powinniśmy wtykać nosa w nieswoje sprawy? To sprawa matki i jej dziecko?