Mam ochotę być trochę pamiętnikowa, stąd ten cykl TCP. Mąż zagramanicą, a ja zaczęłam już gadać do siebie – to chyba najwyższy czas odrobinę słów wylać na wirtualne papierzyska. Przy szóstym dziecku wrócę do tych moich zapisków, i będę się z nich śmiała ;-) No dobra, przy trzecim a nie przy szóstym ;-P
Zdążyłam już się oswoić z myślą, że od września czeka nas kolejne wyzwanie, któremu trzeba sprostać. Nie ma potrzeby siać paniki, doskonale sobie z tego zdaję sprawę, choć mam czasami ochotę wyć do Księżyca bo boję się, że rola podwójnej matki mnie przerośnie [ja nie zawsze jestem taka “twardka” na jaką wyglądam…]. Tak naprawdę jednak, trzeźwo na to patrząc, doskonale wiem, że ogarnę temat śpiewająco, choć dreszczyk niepewności jest, nie będę ukrywać.
W poprzedniej ciąży w dwudziestym tygodniu już byłam spakowana do szpitala! Podkłady porodowe, wkładki laktacyjne i całą resztę miałam w domu w ilościach hurtowych. Nie wspominając o laktatorze, sterylizatorze i zapasie różnorakich smoczków. Przygotowana jak na wojnę leżałam sobie z nogami do góry i czekałam na “ten dzień”. Przerobiłam wszystkie serie “Breaking Bad” po dwa razy, nadrobiłam braki w historiach Herculesa Poirot i Domku na Prerii. Ach, ta ciążowa idylla w pierwszej ciąży ;-)
Skupiłam się wtedy na totalnym nicnierobieniu. Masakra! Masakra w porównaniu do tego, jak wygląda moja druga ciąża! Po pierwsze wyluzowałam [w końcu, o bogowie!], po drugie nie mam czasu na dumanie nad tym, jak będzie wyglądał poród, ani czy mam już wszystko poprane i poprasowane. Jestem totalnie nieprzygotowana i dobrze mi z tym! Ha!
To moje wyluzowanie nabrało takiego rozpędu, że sama jestem nim zaskoczona. Doszło do tego, że mój M. [jak nie On!] zaczyna zaskoczony podpytywać mnie, czy mam już propozycje na imię dla nowego członka rodziny. A ja za każdym razem rozkładam ręce i oświadczam, że nie mam zielonego pojęcia jak nazwiemy nasz no.2 ;-)
Cieszę się, że ta ciąża jest bardziej urozmaicona od poprzedniej. M.jeszcze przez miesiąc będzie poza Polską, a ja zdecydowałam, że to najlepszy moment, aby wykorzystać ten miesiąc na odwiedziny u pradziadków, dziadków i rodziców. Toteż z walizką pod pachą i zapasem pieluch ruszam przez Polskę transportem publicznym i czuję się niczym za studenckich czasów w 2004 roku ;-)
I Polskiego Busa zaliczymy, i nockę w wagonie sypialnym z Wrocławia do Gdańska, i lot do Norwegii, i… I mam wielką, naprawdę wielką nadzieję, że te wakacyjne wspomnienia ze mną będą przez Ivka zapamiętane. Staram się ze wszystkich sił, aby wyciskać z tych ostatnich aktywnych ciążowych miesięcy ile się tylko da. Nie będę ukrywać, że i plecy zaczynają wysiadać, i brzuch zaczyna rosnąć, i nogi [cholera!] puchną i bolą! Jakieś rady? :-(
Bilans 20 tygodnia:
- 5 kg na plusie
- 300 km pokonanych
- i nielegalne w ciąży carpaccio – zjedzone ;-)
Do za tydzień!
23 komentarze
Szczęśliva jak ja Ci zazdroszczę tego stanu !!:! :) Mój synek ma dopiero 4 mc a ja już mogłabym być znowu w ciąży:) Jednak rozsądek podpowiada ,że to nierozsądne:) Wszystkiego dobrego:)
Ania, szalona kobieto! Może troszkę poczekasz, jednak? :-D
Ja to tydzień po już chciałam kolejne a i tez mam 4 miesieczniaka :D
Aniu, ja też tak miałam po urodzeniu najstarszego syna i po 6 miesiącach byłam znów w ciąży (a dlatego dopiero po 6, że byłam po cc ;)). Mała różnica wieku między starszymi bardzo się u nas sprawdziła, ale trzeba umieć wyluzować, bo inaczej człowiek by zwariował, bo hardcore czasami jest ;) Zawsze się śmieję, że mała różnica wieku między dziećmi nie jest dla perfekcjonistów :) Życzę dobrych decyzji :)
haha wybierz serce a nie rozum :)
na początku wszystkie tak mają ;) części mija jak małe zaczynają być mobilne (na szczęście ) ;P
Tych podróży zazdroszczę :D no i spokoju i rodziny…bu :)
Ania, spokojna głowa! Kiuczę mocno!
Ja się zastanawiam, jaki stopień osiagnie moje wyluzowanie przy czwartym dziecku, skoro już przy pierwszym byłam mistrzem wyprawkowej prokrastynacji ;) Ale przyznaję, że w każdej ciąży kupowałam książki dla dzieci, choć wiedziałam, że przydadzą się dopiero za parę lat, a może wcale, bo nie wiem, czy któryś z moich chłopaków odłoży na bok przygoty Tomka, by poczytać Anię z Zielonego Wzgórza albo Jeżycjadę ;)
Przyznaj się, że te biblioteczkę to kompletowałaś trochę pod siebie? ;-P
Nie wiem, czy lepiej się przyznać, że pod te pięć wymarzonych córek czy że pod siebie ;)
Masz 5 córeczek ??? :D
Mam 3 synów :D
Od razu przypomina mi się moja ciąża, wydaje się, że dopiero co robiłam „połówkowe” a już zaraz synuś będzie miał 4 miesiące ;)
No szczęśliva szalejesz skąd ty na to wszystko siły bierzesz:-) nie ukrywam że przy jednym dziecku jest ogrom pracy a co dopiero przy dwójce podziwiam;-) ja wymiękam przy moim jednym jedynym trzylatku :-D i myślę że tak pozostanie chociaż nie ukrywam fajnie było by być w ciąży nie miałam na co narzekać mały brzuszek do końca i 10 kg mniej;-) ale jak sobie przypomne 16 godz zanim mały wyszedł siłami natury myślałam tylko że ducha wyzione tylko hehe ale jak go zobaczyłam ogarnęło mnie szczęście ale oboje z mężem poprzestaniemy na jednym choć troszkę Ci zazdroszczę i życzę samych pięknych beztroskich i bezproblemowych chwil w tym podwójnym wyzwaniu :-) jak zawsze super się czytało Pozdrowionka dla Ciebie i Ivka:-)
Masz siły, nie ma co :). Największą zmorą w ciąży było dla mnie… drzemkowanie. Byłam mistrzynią drzemkowania, ledwo co wstałam, a już chciało mi się spać. Mam nadzieję, że jak zabierzemy się za drugie, to już tak nie będzie. Przy jednym dziecku na takie lenistwo z pewnością nie będę w stanie sobie pozwolić :)
W drugiej ciąży najbardziej brakowało mi możliwości snu. Byłam bardzo senna prawie do 7 miesiąca ale miałam w domu córcię rok i 2 miesiące i nie było możliwości położenia się i odpoczynku. Miałam dokładnie taki sam plan, jak ty. W ciąży w 32 tygodniu jeździłam autobusem po Polsce z niespełna dwuletnią córką i odwiedzałam rodzinę. Miałam kilka razy tak, że kierowca specjalnie się dla mnie zatrzymywał, bo musiałam do wc :) Przy pierwszej ciąży pojechałam do porodu po odejściu pierwszej kropli wód płodowych. A w drugiej po 5 godzinach skurczy, dopiero jak były co 3 minuty. Podczas porodu cały czas myślałam o zostawionej w domu, chorej córci. To niesamowite jak miłość się mnoży i dzieli.
Powodzenia kochana, wyglądasz kwitnąco.
rajuśku com się rozpisała
Mimo, ze to była pierwsza moja ciąża to z przygotowaniem wszystkiego czekałam na sam koniec, aż Mr Right poganial mnie żebym sie spakowala bo on sam później nie da rady;) Mamatorka
Super! Zarażasz pozytywnymi emocjami :) Ja drugą ciążę (pierwszą też zresztą) przeleżałam więc fajnie, że korzystasz z tego wspólnego czasu we dwoje. Kibicuje bardzo !!!!
oj to ja podziwiam za odwagę na drugą ciążę. Ja leżałam 32 tyg i to skutecznie zniechęciło ,mnie na kolejną, na samą myśl, że to się mogło powtórzyć aż mam mdłości. Nie przeżyłabym znów tego leżenia…
Podziwiać nie trzeba bo … ta druga to jakoś tak nie świadomie się trafiła ;) Sama po przejściach z pierwszą nigdy bym się nie zdecydowała a już na pewno nie tak szybko. A teraz … cieszę się, że tak wyszło :)
Jakie fajnie podejście. Podobno z wychowaniem jest tak samo – za drugim razem się podchodzi na większym luzie. ;)
Mi to luz ciążowy jest nieznany. Na kanapie w ciąży leżałam, ale z musu a nie z lenistwa :) Tobie życzę dużo sił i radości w tej ciąży, aby była na tyle miła i lekka i nie zniechęciła cię do 3, 4,5,a i 6 dziecka ;)
A w ciąży z Chibi kupiłam sobie Dzienniczek Ciąży :) i z lekka nutką nostalgii go odczytuje od czasu do czasu