Wychowuję moich synów tak, aby przyszła synowa przybiła mi piątkę.

napisała 12/06/2017 Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Partnerem dzisiejszego postu, w którym opowiadam o potrzebie wychowywania moich synów na ogarniętych mężczyzn, jest Tchibo. Przy okazji prezentuję Wam same perełki z kolekcji „Od fiesty do sjesty”, dzięki którym zaaranżowałam randkę z moim Synem na tarasie.

.

Pamiętam poniższą sytuację, jakby to było wczoraj. Razem z moim mężem i synem szukaliśmy miejsca parkingowego pod jednym z krakowskich marketów. W pewnym momencie zauważyłam, że w oddali jest wolne miejsce przeznaczone dla rodzin z dziećmi.

Euforia! Ja wtedy byłam w zaawansowanej ciąży, z dość ograniczoną mobilnością, dlatego miałam wrażenie, że znajdując tamto miejsce wygraliśmy na loterii. Nagle jednak, ni z gruszki ni z pietruszki, kiedy próbowaliśmy wjechać na przeznaczone miejsce, drogę zajechał nam facet i zaparkował tam, gdzie i my się kierowaliśmy.

Najpierw myślałam, że to jakiś zły sen. Jeszcze zrozumiałabym sytuację, gdyby okazało się, że on również podróżuje z dziećmi. Tymczasem nie! Zaparkował tym swoim cabrio i uśmiechnął się do nas szyderczo wysiadając z samochodu.

Mój mąż wysiadł z auta i uderzył do niego z pytaniem:

– Pan chyba żartuje. To miejsce jest dedykowane rodzinom z dziećmi. A gdzie są Pana dzieci?

– Jeszcze na głowę nie upadłem, aby płodzić dzieci. A parkować będę tam, gdzie mi się k… podoba. – musiałabym większość tego zdania „wypikać”, ponieważ właściwie co drugie słowo było wulgarne.

Pamiętam wtedy jedną myśl, która zakiełkowała mi w głowie.

Nigdy nie chciałabym być na miejscu ani matki tego człowieka ani jego partnerki życiowej. Spaliłabym się chyba ze wstydu…

Co więcej, nigdy nie chciałabym obserwować mojego syna w sytuacji, w której słoma mu z butów wychodzi i brak mu jakiejkolwiek ogłady, o szacunku do drugiego człowieka nie wspominając. Nie wiem, na ile wpływ na tego człowieka miało wychowanie w dzieciństwie, a na ile to był rezultat jego późniejszych wyborów lub np. towarzystwa.

Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, jaką rolę w jego życiu odgrywała matka. i ojciec. Czy byli w jego życiu w ogóle obecni? Czy w ogóle chcieli być obecni i na ile starali się przekazać mu pewne „mądrości”. A może robili, co mogli, a Syn mimo to miał to w głębokim poważaniu?

Czy spędzali z nim czas, jak czasami mi się to udaje, zapraszając mojego starszaka na taką „naszą randkę” podczas której dużo rozmawiamy i tłumaczymy sobie świat?

Taka randka z synem to świetny moment, aby poznać siebie jeszcze lepiej!

korek do karafki [klik], szklanka z wizualnym efektem chłodzenia [klik], pojemniki do lodu formującego kostki na kształt kuli [klik]

pojemniki do lodu formującego kostki na kształt kuli [klik]

korek do karafki [klik]

korek do karafki [klik], szklanka z wizualnym efektem chłodzenia [klik] , pastelowy bieżnik na stół [klik] 

Doszłam jednak wtedy do wniosku, że najprawdopodobniej  tam ewidentnie ktoś musiał „zawalić”. Takie potencjalne zachowanie mojego Syna określiłabym chyba w kategoriach mojej osobistej porażki. Obiecałam sobie wtedy, że zrobię co w mojej mocy, aby nie wychowywać moich synów w duchu pogardy dla drugiego człowieka i jednocześnie przygotować ich na to, aby za jakiś czas byli świetnymi partnerami dla swoich kobiet, jakby nie było: moich synowych! Matko, jakie to odległe czasy! ;-)

Długo się zastanawiałam, co możemy zrobić wraz z moim mężem, abyśmy za jakiś czas mogli sobie przybić wychowawczą piątkę. Wyszło na to, że taki przekazy można naturalnie wpleść w codzienność i wychowanie. Co zatem robimy?

Rozmawiamy z naszymi synami.

Zdecydowanie nie praktykujemy milczących wieczorów przed telewizorem, gdzie dzieci chodzą po domu samopas a my delektujemy się tym, że oni się sami chowają. Stawiamy na rozmowę, dopytujemy o to, jak starszakowi minął dzień w przedszkolu, drążymy sprawę, gdy na ich twarzach widać smutek i zakłopotanie.

foremki do lodów [klik], miseczka w cudny, orientalny wzór [klik], talerzyk [klik]

pastelowy bieżnik na stół [klik], foremki do lodów [klik], talerzyk [klik]

wygodna gałkownica do lodów [klik]

miseczka w orientalny wzór [klik], talerzyk [klik]

Nie dla mnie ten model, gdzie rodzica właściwie interesuje tylko to, czy dziecko zjadło i ubrało gacie na prawą stronę. Ja jestem typem, który chce poznać również te potrzeby emocjonalne, które trudno dostrzec na pierwszy rzut oka.

Pokazujemy im obowiązujące w świecie zasady.

Ustępujemy miejsca osobom starszym w tramwajach. Przepuszczamy w drzwiach kobiety. Mówimy „dzień dobry” i „do widzenia”. Dla jednych to są takie banały, a wg mnie to właśnie w tych najbardziej prozaicznych sytuacjach siejemy właściwe ziarno, z którego w przyszłości będą plony.

elegancki obrus [klik], fioletowe podstawki pod talerze [klik], szklanka z wizualnych efektem mrożenia [klik]

pieprzniczka i solniczka [klik], klipsy do obrusu [klik], talerze orientalne [klik], miseczki orientalne [klik]

 

Akcesoria znajdziecie w sklepach Tchibo i na tchibo.pl. Całą kolekcję „Od fiesty do sjesty” zobaczycie tutaj

Całkiem niedawno ciocia mojego starszaka była zaskoczona, że kiedy któregoś razu, gdy wchodzili razem do sklepu, nasz czterolatek ją przepuścił w drzwiach i przytrzymał te drzwi aż jeszcze jedna kobieta weszła do sklepu. Ja w sumie też byłam zaskoczona tym, co mi opowiedziała, ale po chwili byłam zwyczajnie dumna z niego, że chłopak w tak młodym wieku zaskoczył w tej kwestii i potrafi się zachować :-)

Angażujemy chłopców do tego, aby czynnie uczestniczyli w obowiązkach domowych.

Trudno wymagać od nich tego, aby sprzątali za nas całą chatę ;-), ale wykorzystuję fakt, że moi chłopcy lubią odkurzać, zamiatać, wkładać pranie do pralki, nastawiać ją czy np. kłaść na stół talerze i sztućce. To ich ewidentnie rajcuje, ale widzę, że szczególnie starszak robi to z przyjemnością i często dodaje:

– Mamo, ja Ci pomogę pospsątać, dobla?!

– Dobra! :-)

Mimo że czasami robi to niezdarnie, ja cieszę się tej jego chęci :-) Kiedy gotujemy, to robimy to często wspólnie, kiedy sprzątamy to też robimy to razem. Nie do końca rozumiem podejście w niektórych rodzinach, gdzie kobieta ogarnia chatę a mężczyźni leżą na kanapie z nogami do góry. U mnie by to nie przeszło i nie miałabym sumienia fundować takiego modelu przyszłym synowym.

korek do karafki/butelki [klik], talerz orientalny [klik]

klips do obrusu/bieżnika [klik], pastelowy bieżnik w paski [klik]

duży półmisek na owoce [klik]- jestem w nim zakochana!

Reagujemy na zachowania, które są niedopuszczalne.

Nie jestem matką, która przysłuchuje się swojemu pyskującemu dziecku i rozkłada ręce. Po pierwsze: reaguję, po drugie: tłumaczę a po trzecie w przyszłości egzekwuję.

Nie zapomnę sytuacji w parku, podczas której dziecko kopało przechodzącego psa, a matka miała to w głębokim poważaniu. Dopiero gdy zareagowałam, że to jest karygodne odburknęła, że ona nie będzie zabraniać dziecku … być dzieckiem. Rozłożyłam wtedy ręce.

Cieszymy się ich obecnością. Celebrujemy wspólny czas.

Od prawie dwóch lat kontynuuję tradycję randek z moim starszakiem. Kiedy junior idzie na drzemkę, my robimy domowe lody, zajadamy się owocami albo po prostu rozmawiamy. On uwielbia ten czas, kiedy wszystko jest przygotowane tylko dla niego. Jest cisza, moja uwaga skoncentrowana jest tylko na nim. To bardzo rzadkie, ale widzę, że jest dla niego naprawdę ważne! :-)

Jeszcze a propos celebrowania – pamiętam pewną sytuację sprzed kilku tygodni, w której mój starszak strasznie zmarkotniał, kiedy najpierw uradowany podbiegł do mnie prosząc mnie o to, abym pobawiła się z nim w chowanego, a ja nie miałam sił zwlec się z sofy i zamiast powiedzieć to łagodnie, to zbiłam go z tropu.

Zapamiętałam ten jego wyraz twarzy i obiecałam sobie wtedy, że zrobię co w mojej mocy, aby nie gasić jego entuzjazmu, zapału i dziecięcej radości. Przyznam, że najtrudniej realizuje mi się to postanowienie wtedy, gdy padam wieczorem na twarz a dzieciaki mają jeszcze baterie naładowane do pełna ;-). Ale przyznajcie, kto tak nie ma ;-)

Bardzo do serca wzięłam sobie kiedyś słowa Janusza Korczaka:

„Wychowanie dziecka to nie miła zabawa, a zadanie, w które trzeba włożyć wysiłek bezsennych nocy, kapitał ciężkich przeżyć i wiele myśli…”

Widzę, że co prawda łatwo nie jest, ale jest warto! <3 Przy okazji – jak fajnie by było przybić piątkę z przyszłą synową, która zamiast zderzyć się z facetem-melepetą, to byłaby z fajnym facetem, którego udało mi się kiedyś w miarę rozsądnie wychować ;-)

Podobne wpisy

13 komentarzy

  • Reply Katarzyna Sobczyk 13/06/2017 at 10:43

    Mój syn ma 3 lata i 3 miesiące, uwielbia mi pomagać. Ciągle pyta: Mamo mogę ci pomóc? Potem cieszy się i upewnia: Mamusiu, jestem dobrym pomocnikiem? Podlewamy kwiatki, lepimy pierogi, sam potrafi odkurzyć cały pokój i sprawia mu to radość. Nie należy zabraniać, tylko zachęcać a wtedy wychowamy wspaniałego mężczyznę.

  • Reply melanii 13/06/2017 at 11:29

    Czytam tego bloga od jakiegoś czasu i postanowiłam się ujawnić zostawiając komentarz.

    Wychowaj swoje dzieci po prostu na dobrych i mądrych ludzi.

  • Reply Ojciec 13/06/2017 at 15:13

    Uprzejmym ludziom ktorzy szanują zasady i drugiego czlowieka zyje sie bardzo trudno zwłaszcza w dzisiejszym swiecie gdzie wiekszosc ludzi jest jak ten gosc z kabrioleta. Takim zyje się znacznie łatwiej

  • Reply Dominika P. 14/06/2017 at 08:36

    Mój 5l. syn bywał czasem wykorzystywany przez rówieśników bo umie się dzielić bez żalu. W przedszkolu wiem, że opiekunki na to nie pozwalają i inne dzieci też tego uczą. Ale na placu zabaw czy ostatnio nawet leżąc w szpitalu to obserwuję do pewnego momentu a potem już ja reaguję. Wtedy tłumaczę synowi, że dzielić się trzeba w obie strony i tym dzieciakom 1-2 lata starszym też od razu zwracam uwagę. Ostatnio w szpitalu mój syn dawał często grać na tablecie 7latkowi z drugiej sali, w zamian za naklejkę „dzielny pacjent”. Po 3 dniach grania nagle upomniał się o zwrot naklejki. Jego matka też była tam, wiedziała o „układzie” chłopaków i nic nie powiedziała na to żądanie zwrotu. No więc ja mu powiedziałam oddając naklejkę, że jest nieuczciwy i ma w takim razie więcej na granie na tablecie nie przychodzić bo zrobił ogromną przykrość mojemu Filipowi. Poszłam do pielęgniarki i wzięłam naklejkę dla syna żeby przestał płakać. Tamtej matki to nie ruszało i nie obchodziło.

  • Reply ania g 14/06/2017 at 09:49

    Aaaaaa! Jak ja się cieszę, że trafiłam na ten post! Cieszę się, bo widzę, że są jeszcze ludzie, którzy zwracają uwagę na tego typu rzeczy, jak chociażby powiedzenie „dzień dobry”. Mój dwulatek od marca chodzi do klubiku w przedszkolu. Mamy za sobą dwie imprezy – Dzień Mamy i Piknik Rodzinny. Po kawce z okazji Dnia Mamy byłam w ciężkim szoku. Wszyscy rodzice zebrali się do wyjścia. Zostałam z Paniami-Opiekunkami, które nie dosyć, że musiały wszystko posprzątać to dodatkowo miały na głowie całkiem sporą bandę w wieku 1-3 lat, i pomogłam im. I wtedy zauważyłam, co zostało na stołach. Rodzice, czy jeśli każde dziecko wyrzuciłoby po sobie papierek po cukierku do kosza, to czy wszystkim nie byłoby łatwiej? Nie tylko Paniom w przedszkolu, ale także Mamom w domu? Czy nie cieszyłby widok czystego stołu po posiłku? Nauczmy nasze dzieci szacunku dla drugiej osoby. Nauczmy dziękować i być wdzięcznym! Dzieci są jakie są, ale one biorą przykład od nas! Są w pewnej części odzwierciedleniem nas samych. Więc skoro Rodzic nie zwróci uwagi na papierki porozrzucane po całym stole, to dlaczego dziecko ma to zrobić? … Rozpisałam się nt. papierków, ale to tylko takie nawiązanie do wielu rzeczy, o których mowa w Twoim poście.
    Tak na koniec: na wspomnianym już Pikniku było oczywiście mnóstwo jedzenia: obowiązkowa grochówka :), arbuzy, woda, ciasto itd. Rozłożyliśmy się wygodnie na kocu, ledwo zdążyliśmy z Mężem zjeść, a papierowe talerzyki zniknęły … :) nasz porządnicki dwulatek (czasem aż za bardzo) pobiegł z nimi do najbliższego kosza, po czym sięgnął po kolejny kawałek arbuza. A co potem? Potem biegał po placu zabaw, tańczył, śmiał się … a przy okazji wyrzucał talerzyki, które inni Rodzice z dziećmi zostawili przy ławkach, piaskownicy, na trawie, ……
    W takich sytuacjach mówię tylko ciut głośniej niż zwykle: „Widzisz Stasiu, ktoś zostawił po sobie śmieci. Nie wyrzucił ich do kosza, tak jak powinien to zrobić” …
    Mamy dwie ręce, umiemy chodzić, ba! nawet myśleć :) dlatego nauczmy się POMAGAĆ i DOSTRZEGAĆ INNYCH i wpajajmy to naszym Dzieciom! One wtedy czują się bardzo bardzo potrzebne. I kochane, bo to przecież jego Kochana Mama i Kochany Tata będą mieli uśmiech i dumę wypisaną na twarzach, a to jest dla niego najpiękniejsze!

  • Reply Nika10 14/06/2017 at 13:14

    Dokładnie. Mój 3,5 latek doskonale wie że jak mama mówi dzień dobry to on też i to dla niego naturalne. W moim bloku sa dziewczynki. Maja 8 i 6 lat Rodzice się kłaniają one nigdy. Mam jeszcze starsze córy i niestety nastolatki juz czasu z nami spędzać nie chcą a i problemami szybciej się dzielą z przyjaciółką- normalka- ale my możemy a nawet powinniśmy się zapytac- co się dzieje- nawet jak mówi-nic-bo ona wie że się ną interesujemy i ją obserwujemy. A dzieci są takie jak ich rodzice-niestety. Wracają z zebrań w szkole – jako rodzic naprawdę jestem zwolennikiem kar cielesnych- dla wiekszości rodziców za ich głupotę i brak kultury, które przechodzi na ich dzieci. Ja mam 40+ i nigdy za mych czasów chłopiec nie uderzył dziewczynki w szkole; a teraz? najgorsze że rodzic nie widzi w tym problemu

    • Reply Sylwia Adamczyk 14/06/2017 at 21:10

      Mój młody raz w życiu uderzył dziewczynkę w twarz w 1 klasie podstawówki….zabrałam go wtedy (może nie pedagogicznie) na komisariat policji na pogadankę.

  • Reply Edyta 14/06/2017 at 21:55

    Ja się rozpływam, gdy mój synek (2 latka 10 m-cy) mówi „przepraszam”, gdy chce przejść, a ktoś toruje mu drogę albo gdy mówi „proszę bardzo” podając mi jakiś przedmiot. W dużej mierze to zasługa żłobka, ale staramy się to wzmacniać w nim każdego dnia, żeby było to dla niego cały czas naturalne. Wierzę coraz bardziej w powiedzenie, że od małego się pewnych rzeczy uczy…

  • Reply Edyta 14/06/2017 at 22:10

    Ja się rozpływam, gdy mój synek (2 latka 10 m-cy) mówi „przepraszam”,
    gdy chce przejść, a ktoś toruje mu drogę albo gdy mówi „proszę bardzo”
    podając mi jakiś przedmiot. W dużej mierze to zasługa żłobka, ale
    staramy się to wzmacniać w nim każdego dnia, żeby było to dla niego cały
    czas naturalne. Wierzę coraz bardziej w powiedzenie, że od małego się
    pewnych rzeczy uczy…

  • Reply Kinga F 20/06/2017 at 13:32

    A mój synek gdy się ze mną nie zgadza mówi ” o nie, pseprasam cie bardzo mamo!”
    Nie musi już używać żadnych argumentów, po tym zdaniu jestem skłonna zgodzić się na wszystko ?

    • Reply jakaja 20/06/2017 at 17:12

      Jak sie zgodzisz to na pewno nauczy sie tego zwrotu w stosunku do Ciebie. U innych nie zadziala, wiec nie bedzie go uzywal..

  • Reply jakaja 20/06/2017 at 17:11

    Tak sobie czytam wypowiedzi dumnych mam, ktorych synowie pomagaja czy mowia dziekuje/przepraszam/etc.. a dzieci te maja po ledwie 2-3 lata. Nawet 6latek.. to wciaz nie nastolatek. Zobaczymy co bedzie jak ci sami synowie beda mieli lat 10, 15, 20.. i wiecej. Dzieci czerpia wzory nie tylko z rodziny – dostosowuja sie do srodowiska, w ktorym znajda sie jako uczniowie. Poza tym istotne jest to jak rodzice siebie nawzajem traktuja i innych ludzi, a nie jakie 'wklada sie’ w glowe zwyczaje i obyczaje slowami.
    Widze po swoim dziecku jak sie zmienilo w ciagu ostatniego roku – majac lat 5 zachowywalo sie inaczej niz majac lat 6. Choc to samo przedszkole i grupa niezmienna od kilku lat.. Za chwile idzie do szkoly – i znow sie zmieni…
    Jak zwykle – czas pokaze na ile jedna jaskolka wiosna czynic bedzie..

  • Reply mama i tesciowa 22/06/2017 at 11:00

    Tez tak kiedys myslalam.

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.