Coś niezwykle ważnego, co każda kobieta powinna mieć zagwarantowane po porodzie!

napisała 31/07/2018 Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Tak naprawdę, to uważam, że jest to ważne nie tylko po porodzie, ale również w czasie ciąży. Choć niewątpliwie po narodzinach maluszka potrzebujemy tego zdecydowanie bardziej i intensywniej! Wiem, że niektóre z Was powiedzą, że byłam szczęściarą, że nie musiałam się o to prosić.

To prawda. Poniekąd byłam szczęściarą. Wiem jednak, że takich szczęściar jak ja jest więcej, co bardzo mnie cieszy, bo to pokazuje, że czasy się zmieniają! Ale również świadomość ludzka ulega transformacjom, a to niezwykle ważne! Zdaję sobie sprawę, że niektóre z Was tego nie otrzymały i musiały same walczyć, ale ściskam Was w tym momencie bardzo mocno i wierzę, że to tylko Was wzmocniło na przyszłość i utwierdziło o sile, jaka w Was drzemie! <3

Do dziś pamiętam jeden z maili, który otrzymałam na początku mojej blogowej drogi. Niestety, nie mogę go zacytować, jednak doskonale pamiętam jego brzmienie. Pozwolę sobie na moją jego interpretację:

„Leżę sama, zupełnie sama. Sama w ciąży i sama teraz. Nikt nie przyszedł. Moja matka nawet nie wie, że urodziłam. Ojciec też nie wie a jak wytrzeźwieje, o ile w ogóle, to machnie ręką. Ojciec dziecka, zapytasz. Ojcem to on by chciał być, ale nigdy nim nie będzie. Nie będzie, bo się dziecka wyparł. Wyparł z myśli. Wyparł zupełnie i na zawsze. Powiedział, żebym nawet do niego nie dzwoniła jak urodzę, bo nic go to nie obchodzi.

Przełknęłam ślinę, wytarłam łzę i zacisnęłam pięści. Dam radę. Dam radę choćby nie wiem co. Dla niego. Leży cichuteńko i śpi. Mój cud. Mój jedyny, prawdziwy cud.

A obok leży dziewczyna, która też wczoraj urodziła. Przyszedł do niej facet. Magda, tak ją ukochał, kiedy wszedł, że coś mnie w środku ścisnęło. Coś we mnie pękło. Całe ciało łkało. Nigdy nikt mnie tak nie przytulił jak on ją przytulił. Ani matka ani ojciec. Jak ją przytulił i wyściskał, to wiesz, co zrobił? To podziękował jej za ten CUD, który koło niej leży. Rozumiesz? Podziękował jej.

A do mnie nikt nie przyszedł.

A on przewijał to maleństwo. Tulił je, pomagał przystawiać do piersi. Prawdziwy ojciec. Ja takiego nie miałam. A on wzruszał się, jak je dotykał. Całował te małe stópki. A mój powiedział, że dziecka nie chce widzieć nawet. Widzisz. A ja sobie obiecałam, że będę walczyć o mnie i o dziecko.

Nie damy się. Nie mamy nikogo oprócz siebie, ale się nie damy! „

Pamiętam, że po przeczytaniu tamtego maila łzy kapały mi jak grochy, ale wypowiedziałam wtedy takie moje marzenie. Marzenie, że życzyłabym, aby każda kobieta (również a może nawet przede wszystkim ta spodziewająca się dziecka) miała przy sobie mężczyznę, który będzie ją wspierał! Wspierał w ciąży i po porodzie. Głaskał ją po brzuchu, pocieszał, rozwiewał wątpliwości i dodawał otuchy. Tak po prostu. Żeby był.

Marzę o tym, aby każda z nas miała takie wsparcie zagwarantowane po porodzie!

Abyśmy wydając na świat ten cud, nasze dziecko, nigdy nie były same. Byśmy mogły liczyć na oparcie naszych partnerów. By potrafili oni stanąć na wysokości zadania. By przejęli nasze obowiązki na czas, gdy my dochodzimy do siebie i uczymy się nowej roli. Myślę, że najważniejszej roli, jaką kiedykolwiek przyjdzie nam wypełniać… By wspierali, czuwali, pielęgnowali nas i troszczyli się. By potrafili wsłuchiwać się w nasze potrzeby i emocje. By czuli, że to jest TEN moment, w którym ich wsparcie jest najważniejsze! Dla nas, dla dziecka, dla rodziny, którą tworzymy.

A początki bywają trudne. Zmęczenie, nieprzespane noce, huśtawki nastrojów. Karmienie piersią bywa dla wielu z nas wyzwaniem. Dla mnie było ogromnym. Warto mówić głośno o tym, że karmienie piersią nie zawsze bywa drogą usłaną różami. Często okazuje się być zajęciem trudnym, wyczerpującym i wcale nie takim banalnym, jak to opisują poradniki. Czeka na nas wiele pułapek, zawahań i emocji z tym związanych. Dlatego wsparcie w tych trudnych chwilach jest tak ważne. Mój mąż bardzo mnie wtedy dopingował i przyznam, że bez jego wsparcia, nie wiem, jak potoczyłaby się z moimi synami nasza mleczna droga…

Cieszę się, że razem z marką Lactosan, która jest partnerem dzisiejszego postu, możemy powiedzieć o tym, jak ważne jest wsparcie w trakcie naszej macierzyńskiej drogi. Wsparcie na wielu płaszczyznach. Byśmy nie musiały kroczyć tą drogą same. Byśmy miały przy tym sprzymierzeńców, którzy czuwają i są przy nas wtedy, gdy ich potrzebujemy.

Lactosan Mama jest moim sprzymierzeńcem przy karmieniu piersią mojej Gai. Jest na bazie słodu z jęczmienia i beta –glukanu i ma skład pochodzenia naturalnego. Można go stosować wg upodobań i świetnie komponuje się z wieloma produktami. Suplement diety Lactosan Mama ma smak naturalnego karmelu, ponieważ zawiera słód jęczmienia. Ja mieszam go z wodą, mlekiem a nawet jogurtem. Zawiera owoc kopru, który wspomaga proces laktacji i liść melisy, który wpływa korzystnie na dobre samopoczucie. Uwielbiam melisę, bo ułatwia odprężenie i wspomaga spokojny sen, o co tak bardzo trudno szczególnie wtedy, gdy maluszek jest na piersi również w nocy.

Powiedzcie, czy mogłyście liczyć na wsparcie Waszych partnerów na początku Waszej macierzyńskiej drogi? Doskonale wszyscy wiemy, że dobrze mieć przy sobie kogoś, kto pomaga szczególnie wtedy, kiedy oczekiwania wobec nas jako matek, są największe… <3

” Czasem po prostu potrzebujemy, by ktoś nam towarzyszył. Bez słów. Bez zbędnych gestów. Ale ze wsparciem, jakie niesie sama obecność osoby, której ufamy. Z jego siłą, której czasem nam brakuje. „

– Anna Bellon

P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu! :* 

Podobne wpisy

14 komentarzy

  • Reply Monika Izabela Polasińska 31/07/2018 at 22:59

    Mój facet był przy cesarce i dowoził mi rzeczy o które Go prosiłam. Nie przewinął ani razu w szpitalu, nie pomagał przy karmieniu chociaż byłam obolała i nawet nie pomógł przy tym, żebym mogła się umyć. Moja mama pomogła mi przy prysznicu i ubieraniu. Odzywamy się do siebie sporadycznie, ale pod tym względem pomoc jej była nieoceniona. Mało osób mnie odwiedzało, a jak widziałam jak pomaga mąż koleżance obok z sali to gardło i serce mi ściskało. Widocznie nie zasługuje na takie normalne traktowanie i by mieć męża, bo nigdy w życiu nie miałam lekko i nie byłam dobrze traktowana. Taka jest moja smutna rzeczywistość:((

    • Reply Justyna 01/08/2018 at 21:47

      My zostalyśmy same kiedy byłam miesiąc w ciąży. Tatuś się zakochał w innej. Nigdy nie dostałam grosza na dziecko, nigdy też nie zamienił z nią słowa . Serce pękało , ale dałyśmy radę…. dziś moja córeczka ma 21 lat, za rok kończy studia, jest młodą, piękną kobietą. Było ciężko, Ale wiem że wychowałam cudownego człowieka, pomimo trudu dnia codziennego, braku wsparcia i bliskości drugiej połowy . Jestem dumną mamą .

    • Reply Marlena Komar 04/08/2018 at 14:22

      Nie możesz tak myśleć, też w życiu lekko nie miałam, ojciec pił i bił za każdą najdrobniejszą rzecz, Mama żeby było stać nas na życie wyjechała za pracą za granicę, opiekowały się nami ciotki z doskoku. Miałam kilku chłopaków, którzy myśleli tylko o jednym, a w momencie gdy już się poddałam spotkałam idealnego faceta, który obecnie jest moim mężem. Mamy dwójkę wspaniałych zdrowych dzieci i jesteśmy szczesliwi, Ty również masz szansę na szczęśliwe zakończenie, bo to Ty kierujesz swoim życiem ;-) Życzę Tobie szczęścia!

  • Reply Marta Kowalska 01/08/2018 at 00:12

    Ojciec mojej córki ani razu nie był że mną u lekarza. Owszem interesował się ale z boku. Przy porodzie była moja mama. To ona mnie wspierała masowala plecy itp przez 10 godzin porodu. Na początku było ok, młody tatuś starał się pomagać ale z czasem coraz mniej. Byłyśmy dla niego ciężarem. Gdy moja córka skończyła rok, wróciłam do domu rodzinnego. Ja mimo młodego wieku musiałam dorosnąć do roli matki, ale on nie dorósł do roli ojca. Dzięki pomocy rodziny wychowuje córkę sama.

  • Reply Krzysztof 01/08/2018 at 08:44

    Broń Boże nie chcę się mądrzyć, ale jest jeden, niezawodny i bardzo prosty sposób na opiekę partnera = znaleźć dobrego faceta, a nie decydować się na związek i dziecko z byle kim.

    • Reply Alicja 04/08/2018 at 15:10

      Oczywiście,problem tylko w tym,że czasami ten,który wydaje się być dobrym kandydatem,niestety zawodzi. Nie każdego da się prześwietlić,dobrze poznać. Niestety bywa i tak,że po latach związku i wspólnego mieszkania, ta druga połowa w kwestii tak ważnej jak wspólne dziecko,niestety nas rozczarowuje.

  • Reply Monika1987 01/08/2018 at 12:08

    Ja miałam to szczęście i trafiłam na wspaniałego mężczyznę. W nocy, gdy miałam wykonywana nieplanowana cesarke, szybko przyszedł do szpitala. Zajął się dzieckiem, gdy ja byłam zszywana. Później każdego dnia przychodził po pracy, aby zająć się naszym maluszkiem i pomóc mi w kąpieli. Przebierał, karmił, odbija. Teraz gdy jesteśmy w domu nie ma dla niego problemu i chętnie wykonuje te czynności.

  • Reply Asia 01/08/2018 at 14:23

    Mój mąż nie był przy narodzinach naszego syna, ani wcześniej u mnie w szpitalu, kiedy leżałam tydzień na patologii ciąży. Był tylko w dzień przyjęcia. Ale nie mam mi tego za złe i pocieszam go, że nic się nie stało. Mnie przyjmowali do szpitala z karetki, bo w 29 tygodniu zaczęły mi wody odchodzić a on rozchorował się na anginę. Syna urodziłam tydzień później, a mąż przyjechał do mnie dzień po jego urodzeniu. Już zdrowy. A potem przez 10 tygodniu wspierał mnie każdego dnia kiedy jechałam do Synka do szpitala. On chodził dp pracy a weekend spędzaliśmy w sali szpitalnej. Na czas po wyjściu synka ze szpitala oszczędzał urlop i dzięki temu był ze mną na początku cały czas. W szpitalu chętnie zmieniał pieluszki, przebierał i karmił. Potem na równi ze mną zajmował się Małym. Przejął karmienia nocne żebym mogła pospać i robił to z chęcią. Reszta rodziny jakby się pod ziemię zapadła oczekiwali tylko „raportów” jak Mały daje sobie radę. Z tej strony wsparcia żadnego. Teraz co prawda już tak chętnie pieluch nie zmienia(po roku trochę zapał opadł), ale synem zajmuje się na medal, a ja mogę sobie posiedzieć obok i wypić spokojnie kawę poranną jeszcze przed południem :-)

  • Reply Magda 01/08/2018 at 14:50

    Mam to szczęście,że mój mąż jest najcudowniejszy na świecie,moje dzieci nie mogły trafić na lepszego tatę. Jak rodizl nam się syn niestety nie zdążył miałam mieć cc popołudniu ale lekarz na porannej wizycie stwierdził nie ma na co czekać. Ale jak dojechał do szpitala to jak zobaczył naszego syna to razem plakalismy ze szczęścia ☺jak mialm 2 cc to już od rana był że mną i stał pod drzwiami od sali operacyjnej.zawsze mogła na niego liczyć, nawet jak wstałam po cesarkach to sam ze mną szedł pomóc mi się umyć. Zawsze mówię że nie wiek robi faceta,a jego podjęcie do życia bo mój mąż ma 22 lata i nie jeden 30 latek mógł by mu zazdrości takiego podejścia do życia i rodziny.

  • Reply Depresja 01/08/2018 at 20:58

    Mój partner wspierał mnie w czasie ciąży jak nikt inny. Miałam wrażenie, że jest mną, tak samo wszystko przeżywał, radość, wzruszenie, moją złość, ale zawsze był dla mnie ogromnym wsparciem. Moja córeczka ma już prawie 5 miesięcy i teraz moje życie odwróciło się prawie o 360stopni.. Na mojego partnera nie mogę liczyć w żadnej sytuacji.. Woli wyjść z kolegami na imprezę, która odbywa się co drugi dzień… Że wszystkim jestem sama, moi rodzice pomagają mi na odległość bo mieszkają za granicą.. Nie mam na kogo liczyć. Czas dla siebie mam około godziny 23 do 7 rano, ale wtedy mam siłę tylko na kąpiel.. Moja córeczka w dzień robi tylko ze trzy drzemki po mniej więcej 10-15 min.. Jestem bardzo szczęśliwa że ją mam i mimo tego że na mojego partnera nie mogę liczyć jestem mu wdzięczna że dał mi taki skarb. Tak, jestem zmęczona. Tak, czasami po prostu nie mam siły, nic mi się nie chce. Ale to ona daje mi szczęście i powód do wstawania z łóżka, to dla niej żyje!! ❤

  • Reply Szczesciara 02/08/2018 at 11:34

    Mnie i męża dziwiło, że tylko on spedza tyle czasu w szpitalu. Inne dziewczyny (nie wszystkie, ale większość) były same. Faceci przychodzili, przynosili potrzebne rzeczy, popatrzyli chwile na dziecko i wychodzili. Ja bez męża nie dała bym sobie rady. Gdy poszlam pierwszy raz po porodzie do łazienki to zemdlałam. Gdyby nie mąż, który mnie złapal to nie wiem co by było. Byłam tak słaba przez kilka dni że nie byłam wstanie się sama umyć i ubrać bo gdy tylko się schylam to miałam zawroty glowy. Wtedy pomoc była nieoceniona. Mąż był też przy porodzie. Chociaż należy do tych bardziej delikatnych jeśli chodzi o krew i te sprawy to na prawdę dał rade. Małą przewijał i nosił jeszcze w szpitalu. Chociaż wiedziałam to już wcześniej to to doswiadczedoś utwierdziło mnie w przekonaniu, że wybrała odpowiedniego mężczyznę:)

  • Reply Monika 02/08/2018 at 21:38

    Moja córeczka się jeszcze nie urodziła, ale widzę jak mój narzeczony i tak się stara z każdą wizyta u lekarza wchodzi ze mną do środka i czeka aż lekarz zrobi mi usg, przy tym badaniu widzę uśmiech na jego twarzy, codziennie smaruje mój brzuszek oliwka i głaszcze go za każdym razem kiedy się do mnie przytula. A jak mała kopie to jest wtedy przeszczęśliwy ze ja czuje. Za każdym razem kiedy idziemy do sklepu pilnuje żebym jakiś owoc kupiła, chodzi ze mną na spacery, mam nadzieję że to się nie zmieni kiedy mała przyjdzie za dwa miesiące na świat.

  • Reply Monika 02/08/2018 at 21:56

    Mój narzeczony jak narazie wspiera mnie bardzo chociaż małej na świecie jeszcze nie ma, ale widzę jak się stara z każdą wizyta u lekarza wchodzi razem ze mną do gabinetu i czeka aż lekarz wykona usg przy tym widzę jego radość. Kiedy idziemy do sklepu pilnuje bym wzięła jakiś owoc, chodzi ze mną na spacery, smaruje mi brzuszek oliwka, i głaszcze go za każdym razem kiedy się do mnie przytula. Za każdym razem kiedy mała kopie widzę jego ogromną radość ze ona tam jest i ze ja czuć, mam nadzieję że to się nie zmieni kiedy mała przyjdzie na świat za dwa miesiące.

  • Reply Janka 07/08/2018 at 15:55

    Niestety ja nie miałam tego szczęścia i partnera u boku :( Pomimo wielu lat związku i wspólnego mieszkania oraz planowanej ciąży nie podołał odpowiedzialności i zwyczajnie uciekł, do innej kobiety, w relację bez zobowiązań. Nie było go w czasie ciąży, w czasie porodu ani po, ba, zrobił nawet testy dna, tak bardzo chciał się uwolnić od nas i wieść wolne życie z tą nową. Gdyby nie moi rodzice, a szczególnie mama, która wspierała mnie podczas porodu a później w czasie połogu, nie wiem jak dałabym radę bez nich. To nsjwspanialsi rodzice. A on, no cóż, ojcem może być każdy, tatą tylko wyjątkowy mężczyzna :)

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.