Przyznam szczerze, że odwiedzenie Antarktydy nie było nigdy w moich marzeniach. Nie dlatego, że nie chciałabym postawić tam swojej stopy, a chyba dlatego że nie byłam aż tak odważna podczas kreacji moich marzeń, aby wymienić właśnie to miejsce!
Synu, my tu sobie układamy klocki i podlewamy kwiatki, a Tata tymczasem obserwuje świat w Obserwatorium Mauna Kea!
Zastanawiałam się kiedy ona nadejdzie. Zastanawiałam się czy ją rozpoznam. Zastanawiałam się także w jaki sposób będziemy jej zaradzać i jak długo będzie ona trwać. Teraz już wiem. Ona przyszła i się wygodnie rozsiadła. Jednak my wcale nie przyjęliśmy jej z otwartymi ramionami, jadłem na stole i popitą w kieliszku. My walczymy.
I am sitting in my comfy chair.
And old lamp is lighted just next to me. Ivo is asleep. He takes a deep breath from time to time while asleep – I bet he is dreaming about those bees he saw today, mingling among clovers. I adore those moments. I save them in my mind for good. I know they’re worth it.
Siedzę wygodnie.
Obok mnie świeci stara, abażurowa lampka. Iventy drzemie. Raz na jakiś czas lekko wzdycha – pewnie śnią mu się dzisiejsze pszczoły latające między kwitnącą koniczyną. Uśmiechnął się lekko. Uwielbiam dostrzegać te ulotne momenty. Zapisuję je sobie trwale w pamięci. Wiem, że warto.
Synu, Japonia jest moim marzeniem. Jednym z wielu podróżniczych, które mam i chciałabym zrealizować. Jednak skutecznie odkładam je w czasie. Ceny i koszt życia tamże są wyjątkowo wysokie. A ja mam plan poznać ten kraj niepowierzchownie. Chcę rozsmakować się w ichniejszych herbatach, potrawach i nie żałować sobie żadnego piękna, które mogłoby mnie zainteresować. Dlatego też wsiądę zaraz na rower i wybiorę się po skarbonkę. W przeciwnym wypadku Japonia pozostanie moim mglistym, niezrealizowanym planem. A ja nie cierpię nieodhaczonych pozycji na mojej prywatnej liście ;-)
Synu,
Czy wiesz, że nadchodzi czas, aby wyrobić nam wizę? Ja już stukam z niecierpliwości o blat pazurami i zbiorę się wreszcie w sobie, wezmę głęboki wdech-wydech, ogarnę papierzyska i powalczymy z tą aplikacją wizową. Mam wrażenie, że w tym kwestionariuszu online jest więcej pytań „dlaczego?” niż może zadać dwuletnie dziecko.