Do tej pory z uśmiechem podchodziłam do tych wszystkich zabobonów na temat dzieci, o których dowiadywałam się na bieżąco odkąd zostałam mamą. Nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek do tego podchodzi na serio. Jak bardzo się myliłam! ;-)
Dopóki podczas jednego ze spacerów z moim Teściem wzdłuż Sanu, nie zauważyliśmy pewnej scenki rodzajowej, która wprawiła mnie w osłupienie. Na moim Teściu nie zrobiła większego wrażenia. On obyty z dziwactwami od lat chyba :-)
Pewna mama niespiesznym krokiem pchała wózek z gondolą. Nagle podbiegła do niej starsza kobieta i zrobiła nurka pod budkę, aby zobaczyć dziecko. I powiedziała do mamy dziecka coś w stylu:
– A dlaczego nie macie żadnej wstążeczki?! To przecież niebezpieczne! – i wpadła kobiecina w panikę.
Zaczęła szperać w torebce i wyjęła z niej coś na kształt czerwonej tasiemki. Ba! Za moment z tej torebki wyciągnęła nożyczki (patrzcie jakie przygotowanie ekwipunkowe!) i zrobiła dużą czerwoną kokardę na budce. Odetchnęła głośno z ulgą i pobiegła dalej. Matka dziecka stała jak słup soli i poszła dalej.
Teść popatrzył się na mnie i odparł:
– No, chodzi nawiedzona po mieście i sprawdza wózki. Stary numer. Wariatów nie brakuje. A co tydzień ją widzimy na niedzielnym nabożeństwie.
W sumie o akcji bym zapomniała, ale ostatnio zauważyłam sporo wózków z maluchami, do których były doczepione czerwone kokardki. Wygooglowałam temat i okazało się, że te czerwone kokardki mają dzieci chronić przed rzucenie na nie uroku :D Moja mama też takie wstążeczki przypinała na wózek mojego młodszego rodzeństwa. Spoko, co prawda nie jest to moja bajka, ale jeśli to ma zapewnić rodzicom spokój, to chyba w ostateczności kupię ten pomysł ;-)
Co to jest ten zabobon?
Jak podpowiada słownik:
zabobon «ogół wierzeń i praktyk opartych na przekonaniu o istnieniu mocy nadprzyrodzonych, które mogą sprowadzić na kogoś nieszczęście lub ustrzec go przed nim»
Zaczęłam podpytywać rodzinę i znajomych i okazało się, że takich zabobonów w naszym niby świeckim ale momentami katolickim kraju, jest całe mnóstwo! Chcecie wiedzieć o reszcie? Proszę bardzo! A może sami znacie zabobony na temat dzieci, w które sami wierzycie albo część Waszej rodziny stosuje? Podrzućcie przykłady zabobonów, a powymieniamy się uśmiechami ;-)
1.
Nie wolno dzieciom obcinać włosów do 1 roku życia, bo oślepną, albo będą miały problemy ze wzrokiem!
O powiadała mi babcia, mama i chyba większość ciotek. Niezły bajer, co? ;-) Trzeba pamiętać, że włos mniej więcej od ok.5 mm od cebulki jest już martwą tkanką i jak niby pozbycie się jej miałoby wpłynąć na nasz narząd wzroku? ;-)
2.
Nie wolno dzieciom pokazywać swojego odbicia w lustrze, bo to może grozić ich przedwczesną śmiercią albo zauroczeniem, a nawet choroba psychiczną.
Nie mam pojęcia, skąd taka lustrzana fanaberia, ale podobno żyje sobie dobrze w mniejszych miejscowościach i młode matki dostają od babek po łapach, jak zobaczą taką jedną z dzieckiem przy lustrze ;-)
3.
Nie wolno będąc w ciąży wpatrywać się w ogień, bo dziecko może urodzić się z plamami na twarzy, tj. np. naczyniakiem.
Zastanawiam się, kto zdrowy na umyśle w taki sposób straszy biedne i już i tak zestresowane przyszłe mamy. Chyba robi to tylko dla rozrywki i podbudowania własnego ego, bo innej opcji nie widzę ;-)
4.
Nie wolno ciężarnym patrzeć na zające i króliki, bo dziecko może urodzić się z zajęczą wargą.
To dla mnie kolejny przykład sadyzmu na ciężarnych, które biedne musiałyby omijać sklepy zoologiczne i pobliskie łąki czy lasy ;-)
5.
Nie wolno ciężarnej patrzeć się na niepełnosprawne dzieci a o opiekowaniu się takimi nie ma mowy! Inaczej jej dziecko również urodzi się niepełnosprawne.
Takim zabobonem poczęstowała mnie znajoma opiekująca się dziećmi z autyzmem, której teściowa próbowała zabronić chodzić do pracy tak właśnie to argumentując ;-)
6.
Nie wolno ciężarnej szyć, robić na drutach i bawić się nićmi, bo dziecko może urodzić się owinięte pępowiną.
O, biedne krawcowe, które posiadając kilkoro dzieci musiałyby odejść od swojego zawodu! ;-)
7.
Jeśli w Wigilię w domu, w którym mieszka kobieta w ciąży, jako pierwszy przekroczy próg domostwa mężczyzna, to urodzi ona chłopca, a jeśli kobieta, to urodzi dziewczynkę.
Ciekawe co w przypadku, gdy znana jest już płeć dziecka. Pewnie dziecko zdecyduje o zmianie płci na życzenie tego zabobonu ;-)
8.
Przy wyjmowaniu dziecka z kąpieli należy mówić: „W imię Ojca i Syna”, aby dziecko nigdy się nie utopiło.
Ja bym powiedziała: w imię ojca i syna, niech mi dzisiaj ten mały smrodek da w nocy w końcu pospać :D
9.
W ciąży nie wolno patrzeć przez dziurkę od klucza, bo dziecko urodzi się zezowate.
Ktoś musiał długo nad tym myśleć, aby wprowadzić to w życie i puścić w świat :D
10.
Ciężarna kobieta nie może być matką chrzestną.
Nie wiem, gdzie jest źródło tego porzekadła, jednak wiem, że większość mojej rodziny się do tego stosuje. Może Wy znacie powody? Dla mnie trochę abstrakcyjne, ale może jest dla niego jakieś logiczne wytłumaczenie?
11.
Nie wolno obcinać dziecku paznokci, bo oślepnie. Należy je obgryzać!
To jest obrzydliwe, ale co kto lubi :D To już wiadomka, dlaczego niektóre mamy zapominają o głównych posiłkach ;-) Wiem, że część mam rzeczywiście obgryza swoim dzieciom paznokcie, bo boi się używania nożyczek czy obcinacza, ale w przypadku moich dzieci to niemożliwe. Twarde sztuki mają! ;-)
12.
Pierwsze ubranie noworodka powinno pochodzić od dziecka, które się dobrze chowało.
Ja miałam większość rzeczy z lumpeksu. I co teraz? :D Stąd to high need babies? :D
13.
Nie wolno bujać pustego wózka, bo później dziecko będzie bolała głowa.
Ktoś myślał, myślał i wymyślił :D
Tak w temacie i zakręceniu macierzyńskim: nie zapomnę sytuacji, kiedy kiedyś przyjechała do mnie moja babcia i wzięła na spacerze mojego wtedy kilkumiesięcznego Syna na ręce. A ja zupełnie zapomniałam o tym, że ona go trzyma na rękach i jak durna bujałam wózek przez połowę powrotnej drogi :D
14.
Nie wolno chodzić do znajomych z dzieckiem, póki się dziecka nie ochrzci, inaczej ktoś go może zauroczyć.
I kto by pomyślał, że to wymyślili chrześcijanie ;-)
15.
Nie wolno ubierać niemowląt i małych dzieci na czarno, gdyż może to spowodować, że dziecko zachoruje lub umrze.
Już nie wiem co gorsze. Ubieranie od stóp do głów na różowo albo złoto, czy na czarno ;-)
16.
Nie wolno małego dziecka czesać, bo będzie niemową.
To tak na dobicie już totalnie niewyspanej matki, która niby nie ma wystarczająco zmartwień ;-)
17.
Nie wolno kąpać dzieci w dniu chrztu, aby nie zmyć z nich tej świętości.
:D Czyli świętość można jednak zmyć wodą z kranu? ;-)
18.
Kobieta spodziewająca się dziecka nie powinna nosić na rękach innych małych dzieci, bo może poronić.
To, że nie powinny się kobiety forsować np. nosić, dźwigać w ciąży to prawda, ale raz na jakiś czas utulić bratanka czy bratanicę? No proszę Was! ;-)
19.
Nie wolno z małym dzieckiem chodzić na cmentarz, bo może to grozić jego zbyt wczesną śmiercią.
Chodzenie na cmentarz nigdy nie należało do moich ulubionych zajęć, ale nie za bardzo rozumiem tego rodzaju logiki zaprezentowanej wyżej ;-) Może Wy mnie uświadomicie? Ja nie chodzę na spacery na cmentarz, ale wizyta tamże raz w roku chyba krzywdy dziecku nie zrobi?
20.
I moje ulubione, o czym kiedyś powiedziała mi ciotka, która bardzo w poniższe wierzyła:
Jak ktoś zauroczy dziecko, to aby je oduroczyć trzeba jego główkę potrzeć majtkami matki :D
Nic tylko dziewczyny zaczynamy od dzisiaj nosić zapasowe majtasy w torebkach, a co! ;-)
I tak na koniec: dystans, kurde, dystans, i spokój oraz intuicja nas uratują! :D Bo inaczej wszyscy zginiemy :D

