5.45 – Nie wierzę. Normalnie nie wierzę! Musi mi się to śnić, że moje dziecko otworzyło oczy. Spoglądam na telefon. Tak, nie ma nawet magicznej szóstej, o której to zaczyna się dzień a kończy noc. Mam pełne prawo opowiadać wszystkim w ciągu dnia, że dziecko obudziło się w środku nocy. Mam prawo być zmęczona. Cały dzień będę narzekać.
Nie sądziłam, że dożyję czasów, w których to blogosfera będzie próbować odpowiadać na wszystkie moje pytania życia codziennego. Myślałam, że Wujek Google wystarczy. Urodziło nam się ostatnio spore grono ekspertów w każdej dziedzinie, wręcz krzyczących do mnie o swoim profesjonalizmie. Ponieważ wybrałam sobie sos, w którym się marynuję [ przyp.tłum. sos parentingowy] to głównie w tych rewirach się poruszam.
Dobrze mi tu gdzie jestem. Zawsze lubiłam być w tej mojej osobistej oazie. Nietykalna. Daleka. Ze swoimi myślami. Z refleksjami, którymi dzieliłam się tylko z najbliższymi. Nie dla mnie afery. Nie dla mnie rzucanie mięsem. Nie dla mnie poruszanie tematów, z którymi niektórzy na siłę próbują się identyfikować. Nie operuję słowem jak Agatha Christie. Jestem zwyczajną-niezwyczajną Magdą, która pisze co czuje, o czym myśli, z błahostkami w duszy i większymi troskami, które zostawiam tylko dla siebie. Żyję po swojemu. Otaczam się tylko takimi ludźmi, którzy są dla mnie ważni i z którymi się rozumiemy. Nie mam czasu na spotkania przy kawie, po to tylko, aby wymienić się osiedlową plotą.
Nie jestem powsinogą, lista nie będzie długa. Obiecuję. Chodzę własnymi drogami, jednak wybieram tylko miejsca sprawdzone, w których dobrze się czuję i spotykam ludzi, z którymi nadaję na podobnych falach. Zacznę od delikatnego spamu, ale nie bój się. To Ty decydujesz, czy zechcesz tam napić się ze mną kawy, albo czegoś mocniejszego. Stawiam na coś mocniejszego, okay? Ostatnio ograniczam podaż kofeiny.
Przy okazji, muszę pozdrowić bardzo mocno [!] kilka osób, których imion nie zdradzę, ale poznały mnie ostatnio [skubane ;-) podczas mojego krakowskiego szwędania się! ;-)]
*cudną blondynkę prowadzącą restaurację Kuchnia i Wino na krakowskim Kazimierzu [mule macie pyszne!],
*kolejną blondynkę, pracującą w krakowskim sklepie Flying Tiger [takie fajne i luźne 2 minuty rozmowy! :)
*blogera prowadzącego bloga dla rodziców, również spotkanego w sklepie Flying Tiger! Co za miejsce! :D
*pana kuriera, który ma mnie chyba dosyć sądząc po ilościach przesyłek, które dostarcza, a dzisiaj rzucił, że widział jedno ze zdjęć na moim FB z piwskiem w ręku i mnie poznał. Miłe to, ale dlaczego akurat to z piwskiem ;-)! ;-)
*dwie roześmiane dziewczyny, które poznały Teodora będącego na spacerze!
* kolejną blondynkę, która była w Japonii i zaraziła mnie lotem tamże! ;-)
*urodziwą i miłą pedikiurzystkę i podologa w jednym, która uratowała moje stopy od mega głębokich pęknięć i świetnie mi się rozmawiało [ kochana, miałam Ci coś wysłać, ale zgubiłam zapisanego twojego maila. Podeślij raz jeszcze, please!]
Pamiętajcie, że jestem wszędzie! ;-) Pałętam się np. tutaj:
- Jestem na Facebooku – [KLIK] – to mój główny kanał dystrybucyjny. Dawno powinnam go rzucić – moje posty trafiają tam do garstki osób. Zaledwie 1% fanów otrzymuje ode mnie informacje. Cóż. Nikt nie powiedział, że źródełko nie wyschnie. To tam poinformuję Cię najszybciej o novych postach. To tam pochwalę się z kim przystaję i dlaczego ze mnie taka gadżeciara. Polub mnie na FB, a ja polubię Ciebie podwójnie. I zrobię dobrą, gorącą czekoladę. Deal?;-)
P.S. A jak chcesz być pierwszą osobą, która dostaje śvieżutkie info ode mnie, to Obserwuj mnie, o tak. Obserwuj tę szczęślivą stronę, lajkuj, komentuj, udostępniaj jak głupot nie plotę – to wszystko sprawi, że algorytm facebooka będzie Ci pokazywać rzeczy od mnie! :-) A ja tak lubię nie być przez FB olewana! ;-)
- Jestem na Instagramie – [KLIK] – zakochałam się w Insta na zabój. Nie tylko dlatego, że filtry, których używam do zdjęć, robią ze mnie opaloną seksbombę. Także dlatego, że moje ulubione twórczynie internetowe wrzucają tam równie seksowne foty, z podobnymi filtrami, a ja lubię patrzeć się na rzeczy piękne. Tam spotkasz mnie pod prysznicem, nieumalowaną, z siniakiem pod okiem. Obserwuj mnie na Insta, a ja pokażę Ci jakiego żelu pod prysznic używam. Dorzucę kolor farby do włosów, która robi dobrą robotę. Mamy układ? ;-)
- Jestem na Twitterze [KLIK] – zobaczcie jakie mam tam balony na zdjęciu w tle! Nikt nie ma lepszych ;-P Zobaczycie, że niedługo będziemy mieli dość nachalnych facebookowych reklam i Twitter będzie naszym drugim domem. Achh, i jeszcze jedno. Zamiast Kim Kardashian, obserwuj Szczęślivą. Ja też mam co pokazać… ;-)
- Jestem na YouTube! [KLIK] – i mam tam już 2 filmy! Sic! :-D Będzie więęęcej :-) Pracuję nad dykcją i niepuszeniem włosów przed kamerą. Jak to ogarnę, to będę wymiatać.
To jak, gdzie się widzimy? I kto mnie jeszcze gdzieś widział? ;-)
Blogowania imam się od kilku dobrych lat. Szczesliva.pl nie jest moim pierwszym blogiem. Pierwsze wytwory mojej klawiatury były bardziej osobiste. Pisałam wyłącznie dla siebie, aby dać upust swoim emocjom i spotkać się ze sobą twarzą w twarz.
Łatwiej byłoby wymienić czego mi blogowanie nie daje. Tutaj możecie puścić wodze fantazji, a lista jest krótka.
Otóż zrobiłam bilans zysków [Strat nie ma żadnych. Sic!] Przypominam, że w moim przekonaniu inwestycja nie jest stratą :-P].