#współpracareklamowa
Nie wiem, jak u Was, ale nasz sezon 2023/2024 zaliczam do wyjątkowo udanych pod względem frekwencji moich dzieci w szkole i przedszkolu. Za wyjątkiem jednego epizodu z bakteryjnym zapaleniem spojówek u mojej Gai, który miał miejsce kilka dni temu, i krótkiego epizodu jelitówki, która tak jak szybko się pojawiła tak szybko odeszła, to infekcje górnych i dolnych dróg oddechowych właściwie omijały nas bokiem. Sukces!
Gdzieś tam w końcówce 2024, w przerwie świątecznej była sytuacja, gdy cała moja trójka obudziła się „z gilem”, jak to się mówi w rodzicielskim żargonie. Ale po dwóch dniach po katarze śladu nie było. Na trzeci dzień pojawił się kaszel, ale i on przy zastosowaniu mojego „kaszlowego protokołu” zniknął po 3 dniach i nie było już po nim śladu.
Jestem zdania, że w wielu przypadkach mamy wpływ na to, jak długo będzie trwała u naszych dzieci, z katarem i kaszlem w roli głównej. A już na pewno mamy wpływ na to, by trwała krócej niż dłużej. Od lat widzę zależność, że im bardziej przypilnuję dzieci w tych pierwszych dwóch dniach, tym szybciej się z tą infekcją uporają. Mam mój tzw. „protokół”, którym się kieruję i zawsze się sprawdza. :-)
Podzielę mój dzisiejszy post na 2 części. W pierwszej napiszę Wam, czego nauczyłam moje dzieci, by te potencjalne infekcje nie ciągnęły się w nieskończoność. A w drugiej części napiszę Wam, co podaję, by ten kaszel towarzyszący infekcji nie trwał tygodniami.
2 rzeczy, których nauczyłam moje dzieci:
– samodzielne czyszczenie nosa bez względu na to, gdzie w danym momencie przebywają, a następnie mycie rąk po wykonaniu tej czynności.
Czyszczenie nosa to żaden wstyd. Kiedyś spotkałam się z twierdzeniem, że ktoś krępował się czyścić nos będąc wśród ludzi. Ja zawsze staram się robić to dyskretnie i nie widzę, by budziło to grozę wśród otoczenia, jednak jeśli rzeczywiście czujemy się wtedy niekomfortowo, by to zrobić w obecności innych, to przecież zawsze możemy udać się do łazienki/toalety czy innego ustronnego miejsca. I tego samego uczę moje dzieci. Lepiej wyczyścić nos i móc swobodniej oddychać, aniżeli walczyć z jego zawartością pociągając nosem co kilka sekund.
– odkrztuszanie
To kolejna czynność, którą warto wypracować u naszych dzieci. Wiadomo – nie da się tego zrobić z małymi dziećmi, ale już czteroletnie dziecko przy naszej odpowiedniej kontroli i wskazówkach nauczy się odkrztuszać wydzielinę zamiast ją połykać, co ma często miejsce i jest jedną z przyczyn pogorszenia infekcji i np. zajęcia przez nią dolnych dróg oddechowych. Moja Gaia ogarnęła temat w wieku 4 lat. Bardzo pomocny jest w tym syrop Hederasal. Wielokrotnie Wam go polecałam.
Do dzisiaj pamiętam te pierwsze dni, gdy całymi dniami siedziałam przy niej na początku infekcji i dbałam o to, by odkrztuszała wydzielinę zamiast ją połykać. Poskutkowało. Z chłopcami poszło jeszcze szybciej. Starszym dzieciom polecam zademonstrować to na rysunku wskazując skąd się ta wydzielina bierze, z czego się składa i dlaczego nie powinna znaleźć się z powrotem w naszych drogach oddechowych bądź pokarmowych. :-) Takie wytłumaczenie naprawdę ma moc. ;-)
A teraz konkrety dotyczące tego, co podaje moim dzieciom, by ta infekcja z towarzyszącym kaszlem nie przerodziła się w niekończącą się historię:
3 rzeczy, które podaję moim dzieciom w trakcie infekcji z towarzyszącym kaszlem:
– zawsze dbam o to, by przyjmowały dużą ilość płynów.
Najlepsza jest woda, aczkolwiek herbaty owocowe również są dobrym wyborem. Każda zachęta do picia większej ilości płynów ma sens, więc w przypadku dzieci, które nie są w stanie przełknąć czystej wody, dosładzałabym ją delikatnie domowymi sokami np. z malin czy czarnej porzeczki, by zwiększyć ilość przyjmowanych płynów. Unikamy tylko czarnej herbaty, gdyż ze względu na zawartość teiny, wysusza nasze drogi oddechowe, a to nie jest pożądane.
Dlaczego należy przyjmować dużą ilość płynów, szczególnie w czasie infekcji, której towarzyszy kaszel? Wystarczy wyobrazić sobie, że ta zalegająca w naszych drogach oddechowych wydzielina to takie pozostałości obiadu w brudnym garnku. Co robimy z tymi pozostałościami, by się ich pozbyć? Ano – traktujemy je obficie wodą. Woda jest genialnym rozpuszczalnikiem i jest dla naszego organizmu ratunkiem na wielu płaszczyznach.
– przy występującym podczas infekcji kaszlu zawsze podaję dzieciom syrop Hederasal.
Zresztą – sama też w takich sytuacjach go przyjmuję. Moim zdaniem to najlepszy syrop przy mokrym kaszlu, gdy zależy nam na efektywnym wykrztuszaniu zalegającej wydzieliny. Hederasal zawiera wyciąg roślinny z liści bluszczu, który działa cuda. A ponadto jest lekiem i produkuje go Herbapol Wrocław, którego produkty uwielbiam od lat i mam do firmy ogromny sentyment. Pochodzę z Wrocławia i pamiętam, że w naszej domowej apteczce zawsze królowały produkty od Herbapolu Wrocław. :-)
Gdy byłam dzieckiem mojemu bratu i mnie na męczący kaszel nasza mama też podawała syrop z wyciągiem z bluszczu. To był jeden z tych syropów, który jako dziecko przyjmowałam z wielką chęcią. :-)
[Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu.]
– i niezwykle ważne: oklepywanie dzieci po ok. 30-45 minutach od przyjęcia Hederasalu, by pomóc tej wydzielinie oderwać się od „ścianek” i by wydzielina nie spływała niżej.
Jest to praktyka, która znana jest w medycynie od lat, a niestety często jest obecnie pomijana. Nie wiem, jak to bywało w innych województwach, jednak kilka lat temu, gdy rozmawiałam z osobą zamieszkującą Podhale, to dowiedziałam się, że na wsiach nadal są osoby trudniące się oklepywaniem/odstukiwaniem dzieci, by ułatwić odklejanie się zalegającej wydzieliny. Robią to zawodowo i szuka się u nich pomocy np. w przypadku zapalenia oskrzeli u dzieci.
Na czas oklepywania układam dziecko tak, by jego głowa i tułów znajdowały się niżej niż reszta ciała i delikatnie, po bokach pleców, dłonią ułożoną w łódeczkę oklepuję dziecko przez ok. 5 minut. A następnie zachęcam dziecko do odkrztuszania.
i coś czego pilnuję zawsze w przypadku kataru i kaszlu:
– układam dzieciom głowę bardzo wysoko na czas snu, by wydzielina nie spływała im niżej do dróg oddechowych.
Podwyższenie z poduszek układam w kształcie litery U, by dziecko nie zsuwało się z podwyższenia przez noc. Tworzę im taki mały kokon na czas snu, jakby podwyższoną rynienkę, by mieć pewność, że ich głowa zawsze jest wyżej niż ciało. :-)
Mimo wszystko mam nadzieję, że jak najrzadziej będziecie musieli korzystać z moich powyższych wskazówek. :-) W idealnym świecie infekcji by zwyczajnie nie było – do takiego odkrywczego wniosku dochodzę w czasie sezonu infekcyjnego. ;-)
Zdrowia dla Was i pięknej wiosny!
P. S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcecie się nim podzielić z innymi. Dziękuję!
Post powstał przy współpracy z Herbapol Wrocław.
Pełna informacja o leku Hederasal: www.hederasal.pl
1 komentarz
Dzięki za polecajkę!