3 rzeczy, które przepisał moim dzieciom PEDIATRA👩‍⚕️, żeby NIE CHOROWAŁY❗🤧

napisała 14/11/2023 Post sponsorowany, REKLAMA

Trafiliśmy 5 lat temu na cudowną panią pediatrę, która niestety dwa lata temu … wyjechała z Polski. :(  Nie mamy już możliwości spotkań na żywo, nad czym bardzo ubolewam, jednak z racji tego, że zna moje dzieci od małego, to była na tyle uprzejma, że mam możliwość konsultować się z nią telefonicznie, jeśli mam jakieś poważniejsze zagwozdki.

Przy trójce dzieci i różnych abonamentach medycznych mieliśmy okazję poznać wielu lekarzy w naszych okolicach. Powiem Wam, że takiej osoby jak pani doktor, to ze świecą szukać. Ma nie tylko szeroką wiedzę z zakresu pediatrii, ale nie zamyka się na fitoterapię, ziołolecznictwo czy aromaterapię. Nie mam na celu obrażać naprawdę dobrych lekarzy – ale śmiem twierdzić, że w naszym kraju brakuje niestety lekarzy, którzy nie tylko aktualizują swoją wiedzę na bieżąco, ale również wychodzą poza medycynę klasyczną, by móc nie tylko przepisywać leki, ale również, by doradzać pacjentom na co dzień, by nauczyli się zmieniać swoje nawyki w dążeniu do jak najlepszego zdrowia korzystając z tego, co daje nam natura.

Za to jestem wdzięczna naszej byłej pani pediatrze, że służyła swoją bardzo szeroką wiedzą nie tylko w zakresie zwalczania infekcji, ale również udzieliła mi mnóstwo cennych wskazówek, które mam skrzętnie spisane i są dla mnie niezwykle ważne.

Nasza pierwsza wizyta u pani doktor trwała ponad dwie godziny. Zrobiła z nami bardzo długi i dokładny wywiad. Zleciła różne badania. Pytała o to, gdzie mieszkamy. Jakie mamy nawyki. Co dzieci jedzą. Jak często chorują. Jak często wyjeżdżamy, gdzie wyjeżdżamy, czy mamy alergie (u nas była to m.in.alergia na roztocza, o której pisałam niedawno – na szczęście opanowana!). Mnóstwo pytań, których nikt wcześniej nigdy nam nie zadał. Zdaję sobie sprawę, że na tak długie spotkania nie ma czasu w polskiej służbie zdrowia, dlatego tym bardziej doceniam to, że mogłam przez te kilka lat być z dziećmi pod opieką osoby, która zdecydowała się wyjść poza ten system i poza schematyczne leczenie.

1.

Pierwszą rzeczą, jaką zasugerowała nam zrobić pani doktor, to … wyprowadzić się z Polski w siną dal w poszukiwaniu miejsca, gdzie … można oddychać czystym powietrzem. :D Oczywiście żartowała sobie, ale dała mi wtedy długi wykład na temat tego, jak ważna jest czystość powietrza, którym oddychamy. Pokazała mapę online i wskazała, jak niewiele jest miejsc w Polsce, gdzie można wziąć głęboki (i zdrowy…) oddech. Ta statystyka mnie przeraziła wtedy. Tłumaczyła, że nie tylko miasta mają wstydliwe statystyki, ale również małe miejscowości i wsie, gdzie nadal pali się w piecach węglowych i często pali się niestety wszystkim. :(

Tłumaczyła, że wdychane powietrze ma zarówno bezpośredni jak i pośredni wpływ na właściwie wszystkie procesy, jakie zachodzą w naszym organizmie. Szczególnie muszą uważać dzieci i kobiety w ciąży, bo już od pierwszych dni zaczynają się kształtować a później rozwijać wszystkie układy, w tym  układ odpornościowy. :(

Zasugerowała, że w obecnych warunkach oczyszczacz powinien być w każdym domu, w którym są dzieci i jest to jedna z pierwszych rzeczy, jakie zaleca rodzinom i prosi o wyposażenie domu w co najmniej jeden taki sprzęt. Wg pani doktor już dzięki temu jednemu zakupowi rodzice oszczędzają mnóstwo pieniędzy nie tylko na lekarstwach w kolejnych latach, ale również na konsultacjach u niej i już po pierwszych miesiącach widzi poprawę u dzieci, u których infekcja goni infekcję.

Pamiętam, że mój M. od razu wtedy zdecydował, że czas kupić porządny oczyszczacz i nawilżacz. Gdy sprawdziliśmy ceny sensownych urządzeń, to powaliły mnie one wtedy na kolana, a dopiero co dwa tygodnie wcześniej wydaliśmy ponad 1000 złotych na leki dla dwójki dzieci….(infekcje przedszkolne…kto wie, ten wie…). Wyglądało na to, że te topowe urządzenia kosztują ponad 2-3 tysiące złotych, a często nawet więcej. Naprawdę niewiele jest osób, których jest w obecnych czasach gospodarczych stać na taki jednorazowy zakup, dlatego nie dziwię się, że zwlekają z nim jak najdłużej.

Tymczasem teraz już wiem, że nie trzeba wydawać takich kwot, by kupić bardzo dobre urządzenie.

Odkąd mój M. mąż kupił profesjonalny miernik powietrza, to widzę, że nasz oczyszczacz i nawilżacz Levoit (które kosztują 1/4 a nawet 1/5 tej kwoty!) robią genialną robotę!

Obecnie już drugi rok mamy oczyszczacz i nawilżacz powietrza marki Levoit (to amerykańska marka). Stoją dumnie w pokoju dzieci i cały czas utrzymują idealną czystość i nawilżenie powietrza. Niezniszczalne, banalnie proste w obsłudze i robią to, co do nich należy i to za ułamek tych szalonych kwot. W zeszłym roku polecałam je Wam i podtrzymuję moje zdanie. Uważam, że są bezkonkurencyjne w swojej półce cenowej. Działają u nas nieprzerwanie od roku i są właściwie bezobsługowe. W zeszłym roku udało mi się uzyskać dla Was rabat -10% na wszystkie produkty w sklepie Levoit i w tym roku również. Bardzo się cieszę!

Oczyszczacz, który mamy, to model Levoit Core 300S [klik], a nawilżacz to model Levoit Dual 200S [klik]. Jeden i drugi zamówiłam w zeszłym roku ze strony Levoit.pl.

Z kodem rabatowym: ZDROWIE

dostaniecie 10 % rabatu!

(Kod działa też na produkty przecenione, co sumarycznie daje naprawdę duży rabat)

Oczyszczacz wyśmienicie sobie radzi zarówno z oczyszczaniem powietrza jesienią i zimą, jak i w okresie pylenia z pyłkami. Jestem alergiczką do potęgi i bez dobrego oczyszczacza, nie przeżyłabym okresu pylenia traw i drzew.

Jeśli macie chwilowo ograniczony budżet, to postawcie najpierw na zakup oczyszczacza a zakup nawilżacza przerzućcie sobie na kolejny miesiąc. Jeżeli macie natomiast fundusze, by zaopatrzyć się w jedno urządzenie i drugie, to byłoby idealnie, ale jeśli wolelibyście rozłożyć ten zakup na np. 2 miesiące, to uważam, że oczyszczacz to zdecydowanie priorytet i to w niego warto zaopatrzyć się na początek. A nawilżacz dokupicie później, gdy budżet Wam na to pozwoli.

Dobierzcie oczyszczacz i nawilżacz do wielkości powierzchni, na jakiej miałyby działać. Na stronie Levoit.pl jest dostępnych wiele modeli i jest w czym wybierać. Obydwa sprzęty są cichutkie. Dodatkowo na telefonie mam apkę, która łączy się z obydwoma urządzeniami i na bieżąco pokazuje mi jakość powietrza w pokoju i automatycznie dostosowuje działanie urządzeń do aktualnych warunków. Świetne jest to, że w nocy włącza tryb cichy, dzięki czemu działa jeszcze ciszej.

Oczyszczacz eliminuje z powietrza 99,95% smogu, alergenów, pyłków, kurzu, sierści i na dodatek nieprzyjemnych zapachów. Dodatkowo możecie się zaopatrzyć w filtry, które są specjalnie dedykowane do usuwania na przykład pleśni, alergenów czy bakterii.

Przy trójce dzieci koszt takiego oczyszczacza zwraca się właściwie przy pierwszej dłuższej infekcji.

W nawilżaczu uwielbiam również to, że producent tak go zaprojektował, że do urządzenia można co kilka miesięcy wlać zwykły ocet, włączyć odpowiedni tryb i… mamy urządzenie czyste, odkamienione i jak nowe! Nie trzeba kupować filtrów.  To game – changer! Kocham też to, że mogę śmiało dodawać do niego olejki eteryczne, które działają prozdrowotnie. Jak wiecie – korzystam z aromaterapii od wielu lat i służy ona mojej rodzinie na wielu płaszczyznach. Napiszę Wam dzisiaj, w jakie olejki warto, abyście się zaopatrzyli i są świetnym prozdrowotnym dodatkiem przy zakupie nawilżacza Levoit.

Jeśli też czujecie, że stawiacie w tym roku na zdrowie i chcecie kupić w tym roku skuteczny oczyszczacz i nawilżacz, to już dalej nie musicie szukać. :-) Proszę – nie zapomnijcie tylko o tym, ze kod rabatowy jest ograniczony w czasie.

2.

Kolejną rzeczą, w jaką kazała nam się zaopatrzyć nasza pani pediatra, to podstawowy zestaw 5 olejków. Planuję na ich temat zrobić osobny post, ale jeśli planujecie rozpocząć Waszą przygodę z aromaterapią już teraz, to jest to dobry czas, bo nareszcie wyszedł nakład Vademecum olejków eterycznych i aromaterapii a to pozycja wręcz obowiązkowa. Można też próbować szukać jej w bibliotekach.

Ja mam na wierzchu zawsze:

  • olejek eukaliptusowy
  • olejek tymiankowy
  • olejek sosnowy
  • olejek z drzewa herbacianego
  • olejek oregano

Na szczególną uwagę zasługuje trzy pierwsze olejki, które możecie dodać do nawilżacza Levoit w proporcji: 3 krople + 3 krople + 3 krople. Olejki działają mocno wspierająco na drogi oddechowe, świetnie sprawdzają się w przypadku gęstego kataru, mają również potencjał pobudzić układ odpornościowy.

Jak rozpoznać dobry olejek? Pierwsze kryterium – dobry olejek to nie taki, który kosztuje 10 złotych. Ceny lepszych olejków zaczynają się powyżej 20 złotych. Ja mam w moich zbiorach różne firmy, natomiast jeśli chodzi o dobrą jakość i przystępną cenę, to poszukajcie olejków takich firm jak np. Pranarom, Physalis. One są dobre i w miarę tanie. Na rynku są również jeszcze lepsze olejki, ale ich ceny zaczynają się już raczej powyżej 50 złotych za 10 ml. I jeśli wejdziecie mocniej w temat aromaterapii, to również rozszerzycie spektrum marek, które Was będą interesować.

3.

I trzecią rzeczą, jaką zaleciła nam pani doktor (po upewnieniu się, że nie mam uczulenia na produkty pszczele) a o której nikt nam nigdy nie wspominał wcześniej, to żucie odsklepin i ssanie pierzgi pszczelnej. Jeśli macie gdzieś zaprzyjaźnionego pszczelarza, to podpytajcie go o odsklepiny i pierzgę. Mają niesamowite właściwości. Mam to szczęście, że moje dzieci uwielbiają jedno i drugie i wręcz się o to dopominają w sezonie jesienno-zimowym. Odsklepiny i pierzga działają mocno wspierająco i zawierają mnóstwo witamin i mikroelementów.

Mam nadzieję, że w tym sezonie jesienno-zimowym nie dacie się infekcjom! Jestem zdania, że w momencie gdy działamy holistycznie, jesteśmy w stanie pomóc układowi odpornościowemu naszych dzieci, by lepiej sobie radził z tym wszystkim, z czym przychodzi mu walczyć, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie było to obecne (jak np. spaliny i dramatyczny stan powietrza w Polsce…).

Zdrowia!

#współpracareklamowa

Podobne wpisy

Brak komentarzy

    Odpowiedz

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.