Dzisiejszy post napisałam przede wszystkim z myślą o rodzicach, którzy już kolejny sezon przeżywają trudne chwile wraz z pojawieniem się u swoich dzieci kaszlu i kataru w sezonie jesienno-zimowym. Wiem, z czym się mierzycie, bo i ja byłam w tym miejscu kilka lat temu. Miałam wtedy wrażenie, że cokolwiek bym robiła, to nie ma żadnej poprawy, a moje dzieci tak jak chorowały wcześniej, tak nadal chorują.
Dopiero spojrzenie na temat ich zdrowia w sposób holistyczny a nie wycinkowy, oraz konsultacje z naprawdę dobrymi specjalistami, którzy szerzej spojrzeli na problem ich notorycznych infekcji, sprawiły, że małymi krokami zaczęła się pojawiać poprawa aż do chwili obecnej, kiedy to … od 1 września moje dzieci po raz pierwszy w moim życiu (i swoim) życiu mają idealną frekwencję w zerówce i szkole. Mamy dzisiaj prawie połowę listopada, a oni nie mieli ani kataru, ani kaszlu ani innych niespodzianek. Widzę owoce moich starań i wiem, że warto było przysiąść do tego tematu na poważnie.
Przy czym powiem Wam jedno – myślę, że mogę powiedzieć to już z pełną odpowiedzialnością, że to nie jest dzieło przypadku, że jest teraz tak dobrze. To jest wynik tego ciągłego poszukiwania naprawdę sensownych rzeczy, które pomagają a ich działanie jest podparte badaniami naukowymi a nie wróżeniem z fusów.
Od roku mamy nasz zestaw idealny jeśli chodzi o suplementację i urządzenia, które są z nami od lat i od roku zaczęłam podchodzić do tego tak na 100%, na serio, a nie z doskoku i „jak mi się tam pamięta albo nie pamięta”. Ustawiłam to sobie w głowie jako priorytet i zdecydowałam, że sprawdzę, co się okaże, jeśli rzeczywiście tak jak mi sugerowano na wszystkich konsultacjach, wdrożę to wszystko, bez taryfy ulgowej i bez nawet jednego dnia, gdzie o czymś zapominam. Zbieram teraz tego plony i jestem dumna (serio, czuję dumę, że się nie poddałam a wiele miałam w ubiegłych latach chwil zwątpienia), że zdecydowałam postawić wszystko na jedną kartę.
Wiecie, co suplementujemy całą rodziną. Wystarczy, że cofniecie się kilka postów blogowych wstecz i cofniecie się też do ubiegłych lat. Nasz zestaw jest stały, czasami tylko w zależności od wyników badań dochodzą nowe rzeczy. Jeśli mimo właściwej suplementacji nadal widzicie, że co sezon jesienno-zimowy u Waszych smyków infekcja goni infekcję, katar kończy się i zaczyna kolejny, zostawiacie w aptekach grube setki każdego miesiąca (a niektórzy nawet powyżej tysiąca jak czytam w mailach od Was… :( ), to ja myślę, że to czas na działanie.
U nas tropem u dwójki moich dzieci okazały się roztocza.
To one siały totalne spustoszenie w ich organizmie i sprawiały, że ich śluzówka była tak osłabiona i przekrwiona, że właściwie to łapali wszystko po kolei. Nie pomagała suplementacja, bo roztocza burzyły to wszystko, do czego ja dążyłam. Jak pewnie wiecie – stan naszej śluzówki, ew. alergie, nadmierna suchość i zanieczyszczenie powietrza wpływają na to, jak często chorujemy. To już są fakty poparte badaniami naukowymi. U nas infekcja goniła infekcję. Co więcej – od dzieci zarażałam się ja z moim M. W rezultacie chorowaliśmy kaskadowo i miesiącami. Testy alergiczne były nam odradzane i sugerowane dopiero od pewnego wieku. A kiedy się na nie uparłam, to wychodziły z różnymi wynikami w różnych laboratoriach. Aż pewnego razu trafiłam na panią pediatrę ze specjalizacją z alergologii, która okazała się mieć głowę na karku. Zasugerowała mi znaczne ograniczenie roztoczy w domu i trafiła z tym BEZ PUDŁA! A podobno wpływają one na stan zdrowia nawet tych osób, które nie są na nie uczulone… Żaden lekarz pediatra nigdy nam tego wcześniej nie zasugerował mimo opisywanych przeze mnie objawów. Dlaczego?! :(
Na roztocza działa u nas Miteless®, o czym pisałam Wam już wiele razy i cieszę się, że sprawdza się też i u z Was ❤️, i że widzicie znaczny spadek infekcji jesienno-zimowych u Waszych dzieci. ❤️ Najbardziej cieszy mnie to, że w końcu jak to jedna z Was napisała: „nareszcie przestałam biegać za dzieckiem z chusteczką!”
Rany, jak ja to dobrze znałam kiedyś! Odkąd u nas jest Miteless, to nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki problemy z katarem u mojego Starszaka skończyły się, o czym pisałam Wam 2 lata temu. Jak co roku mam dla Was rabat (kod: ZDROWIE20 ), który obniży cenę Mitelessa o 20% więc nie przepłacajcie za niego w innych miejscach. Szkoda przepłacać.
Nasza pediatra potwierdziła, że przy dużym natężeniu roztoczy podrażniają one naszą śluzówkę i mogą również spowodować to, że będzie ona bardziej podatna na patogeny i wtedy … kółko infekcyjne gwarantowane! :(
Odkąd mamy Miteless u Starszaka skończył się wodnisty katar, który miał właściwie cały rok z małymi przerwami. Skończył się też suchy kaszel, który męczył go szczególnie w sezonie jesienno-zimowym. A odkąd zadbałam o to, by włączać Miteless również latem (bo jak się okazało rok temu – czasami moje dzieci wyłączały go podczas włączania keyboarda! ….), to u mnie skończyły się problemy z zatokami!!! Kto ma problem z zatokami ten wie, że to potrafi ciągnąć się latami i człowiek traci już nadzieję, że kiedykolwiek będzie zdrowy…
Dodam jeszcze tylko, jak działa Miteless. Przybyło tutaj sporo nowych Czytelników w ostatnim roku, dlatego napiszę po krótce, jak działa to urządzenie. Jak co roku proszę polskiego dystrybutora o DUŻY RABAT dla Was, i tym razem też będę go dla Was miała.
Jak działa Miteless?
MiteLess działa poprzez emisję impulsów ultradźwiękowych, które „przeszkadzają” roztoczom. Urządzenie zmniejsza koncentrację roztoczy w środowisku od 60 do 100% , w którym jest zainstalowane, co jest wybitnym wynikiem. Więcej o tym, jak działa Miteless, przeczytacie tutaj. Ja zainstalowałam MiteLess najpierw w sypialni chłopców i naszej, a teraz mam już w każdym pomieszczeniu. Jeśli macie ciasny budżet, to polecam Wam zaopatrzyć się najpierw w Miteless, który będzie w pokoju, w którym przebywacie najdłużej, czyli często jest to sypialnia w przypadku dzieci, by z czasem dokupić urządzenia do innych pomieszczeń.
W samochodzie mamy wersję przenośną MiteLess’a, bo tapicerka w naszym aucie łapie bardzo dużo kurzu. Dla mnie ważne było to, że jest bezpieczny dla ludzi. Jest również bezpieczny dla zwierząt domowych.
Zasięg jego działania to około 30 m2, czyli 90 metrów sześciennych. Ważne jest, żeby urządzenia niczym nie przykrywać i by było jak najbliżej miejsc, w których może być największa ilość roztoczy. Tegoroczny Miteless ma dodatkową funkcję: możecie regulować intensywność światła – są aż 3 stopnie regulacji. Możecie też funkcję oświetlającą zupełnie wyłączyć, jeśli wolicie, by na noc nie było żadnego źródła światła (urządzenie nadal będzie emitowało ultradźwięki, jeśli zostawicie tę opcją włączoną).
Oryginalny Miteless® w Polsce kupicie tutaj. Z kodem: ZDROWIE20 dostaniecie go 20% taniej!
Kod działa od dzisiaj do 19 listopada 2023 do godz. 23.59
i co mogę Wam zagwarantować, że to absolutnie najlepsza cena na rynku. Moja sugestia tylko, byście nie zostawiali zakupów na ostatnią chwilę, bo obawiam się, że urządzenia mogą zostać wykupione. :(
Po 4-6 tygodniach od włączenia MiteLess’a wypierzcie co tylko się da, aby pozbyć się odchodów roztoczy i tego, co po nich zostało od momentu włączenia urządzenia. I zostawcie MiteLess w gniazdku, tak by mógł sobie cały czas działać. Pobór energii przez niego jest „żaden”, jak to powiedział mój M., gdy go o to zapytałam. To są jakieś groszowe sprawy w skali całego roku.
Istnieje szereg naukowych badań, które potwierdzają skuteczność tego rodzaju rozwiązania walki z roztoczami kurzu domowego. Cieszę się, że dystrybutor urządzenia zebrał te informacje w jednym miejscu, byśmy mogli się z nimi zapoznać.
P.S. Zawsze to powtarzam: kupujcie wyłącznie ze sprawdzonych źródeł – tylko takie Wam polecam. Nie kupujcie żadnych podróbek czy zamienników, które pojawiają się na rynku, bo dostaję później od Was informację, że szybko się zepsuły i żałujecie wydanych pieniędzy, że jakość słaba, wykonanie nie to.
Miteless jest bezpieczny, produkowany w Unii Europejskiej, ze wszystkimi atestami. Najlepiej kupujcie na stronie oficjalnego polskiego dystrybutora. Ja mam stamtąd aż 5 urządzeń, w tym jedno przenośne, i wszystkie działają bez zarzutów non stop. Kupiłam też od oficjalnego dystrybutora kilka urządzeń moim bliskim na prezenty gwiazdkowe i działają bez zarzutu do dzisiaj. Ten zakup to jest inwestycja na wiele lat. Ja zabieram MiteLess też na wakacje i włączam do tradycyjnego gniazdka. :-)
Zadbajcie też dobrą jakość powietrza w pomieszczeniach. Wietrzcie pomieszczenia, gdy stan powietrza na to pozwala. Polecam Wam też wprowadzenie naprzemian chłodnych i ciepłych prysznicy. Ja co drugi dzień takie funduję moim dzieciom i co prawda zawsze na początku jest trochę przy tym krzyku :D, ale później słyszę:
– Mama, jeszcze!
:D Więc sami widzicie, że hartowanie dzieciaki uwielbiają. A takie z dreszczykiem emocji to x 2. ;-)
Wiem od Was, że odkąd macie MiteLess, to Wasze dzieci też rzadziej chorują, co jest tutaj najważniejszą informacją! Tymczasem ja życzę Wam zdrowia na ten okres jesienno-zimowy! Bez kataru, roztoczy i przeziębień!
P.S. Przy gęstym, infekcyjnym katarze koniecznie wspierajcie się maścią majerankową! Wiedzieliście, że jest lekiem i ma udokumentowane działanie? Dodatkowo napary z majeranku (2 łyżki na 2 litry wody) robią cuda!
PP.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możesz też go podać dalej. Dziękuję!
#współpracareklamowa
Brak komentarzy