Początek roku szkolnego to dla wielu rodzin czas pełen wyzwań. Szczególnie te pierwsze dwa tygodnie września dostarczają mi sporo emocji i czasami również nerwowości, nad czym co roku udaje mi się coraz lepiej panować. Staram się również pamiętać, że powrót do codziennych obowiązków, porannego pośpiechu, zadań domowych i zajęć pozalekcyjnych może być stresujący nie tylko dla rodziców, ale szczególnie dla dzieci. W naszym przypadku musimy ustalić harmonogram całego dnia z uwzględnieniem wszystkich osób i spróbować złożyć go w całość. ;-)
Jeszcze do niedawna nie znałam tego leku, który jak to określiła moja znajoma:
„Trzy razy już uratował nasze rodzinne wakacje, które bez niego zapewne skończyłyby się szpitalem w obcym kraju. Magda, my już bez niego nigdzie nie wyjeżdżamy”.
Po naszej jednodniowej wycieczce mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że jeszcze tam wrócimy! Dzieciaki były zachwycone! Właściwie to po raz pierwszy zdarzyła się nam sytuacja, że od rozpoczęcia naszej wycieczki z samego rana aż do jej zakończenia po godzinie 15.00, entuzjazm nie opuszczał naszych dzieci na krok! :D Zero marudzenia. Zero uwag w stylu „nudzi mi się”, „nóżki mnie bolą” czy „daleko jeszcze?”. Były tylko szeroko otwarte oczy i zachwyty! :D Marzenie chyba każdego rodzica. :-)
To był poniedziałek. Początek kwietnia. W godzinach popołudniowych zadzwonił telefon. Po drugiej stronie męski głos, który od razu poznałam. Kilka lat wstecz miałam przyjemność razem z dziećmi uczestniczyć w cudownej inicjatywie polegającej na tworzeniu łąk kwietnych w centrach miast i to właśnie do tego wydarzenia przypisałam ten męski głos. :-)
Dzisiaj postaram się rozprawić z kilkoma zagadnieniami, z jakimi spotkałam się w ostatnich kilku latach, ze wskazaniem na ubiegłe 2 lata. ;-) Za każdym razem, gdy czytałam te teorie, to przecierałam oczy ze zdumienia. Mam wrażenie, że co roku tego rodzaju nowe, błędne „ciekawostki” ze świata się pojawiają, bo … wszyscy za wszelką cenę staramy się znaleźć drogę na skróty.
Dzisiejszy post napisałam przede wszystkim z myślą o rodzicach, którzy już kolejny sezon przeżywają trudne chwile wraz z pojawieniem się u swoich dzieci kaszlu i kataru w sezonie jesienno-zimowym. Wiem, z czym się mierzycie, bo i ja byłam w tym miejscu kilka lat temu. Miałam wtedy wrażenie, że cokolwiek bym robiła, to nie ma żadnej poprawy, a moje dzieci tak jak chorowały wcześniej, tak nadal chorują.
Kilka dni temu zapowiedziałam się na moim Facebook’u z moimi tegorocznymi odkryciami dot. naszego zdrowia, mojego gotowania dla 5-osobowej rodziny, szkoły moich dzieci, i obiecałam Wam serię postów na blogu na te tematy. A Wy pomogłyście mi w temacie płynów do płukania, które pachną długo i cudownie – ogromnie dziękuję, bo już jedno z Waszych poleceń wzięłam na tapet i to rzeczywiście strzał w dziesiątkę!
DZIĘKUJĘ! :* Uwielbiam takie „szeptane” polecenia, bo one zazwyczaj okazują się być najlepsze! Tutaj link do postu na FB z Waszymi polecajkami. :-)
#współpracareklamowa
Gdy czytam Wasze komentarze na blogu i Facebook’u, to wiem bez dwóch zdań, że infekcje już rozhulały się w przedszkołach i szkołach na dobre. Część z Was nawet dodała, że licząc od września, to Wasze dzieci więcej dni opuściły w przedszkolu i szkole niż faktycznie były na zajęciach. Znam ten temat z autopsji z lat poprzednich i powiem Wam jedno: