Jesień to czas, kiedy nasze pociechy są szczególnie narażone na infekcje. Dziesiątkowanie dzieci przez jesienne infekcje już na dobre zaczęło się w szkole moich dzieci, a niektóre dzieci są nieobecne już kolejny tydzień. :( Ogromnie współczuję. :( Jako mama trójki dzieci – 11-latka, 9-latka oraz prawie 7-latki – doskonale wiem, jak często infekcje atakują w tym okresie. Jeszcze kilka lat wstecz sama rwałam włosy z głowy zastanawiając się, co robię źle. Na szczęście te czasy już za nami i nie chcę do nich wracać.
Początek roku szkolnego to dla wielu rodzin czas pełen wyzwań. Szczególnie te pierwsze dwa tygodnie września dostarczają mi sporo emocji i czasami również nerwowości, nad czym co roku udaje mi się coraz lepiej panować. Staram się również pamiętać, że powrót do codziennych obowiązków, porannego pośpiechu, zadań domowych i zajęć pozalekcyjnych może być stresujący nie tylko dla rodziców, ale szczególnie dla dzieci. W naszym przypadku musimy ustalić harmonogram całego dnia z uwzględnieniem wszystkich osób i spróbować złożyć go w całość. ;-)
Jeszcze do niedawna nie znałam tego leku, który jak to określiła moja znajoma:
„Trzy razy już uratował nasze rodzinne wakacje, które bez niego zapewne skończyłyby się szpitalem w obcym kraju. Magda, my już bez niego nigdzie nie wyjeżdżamy”.
Ostatnie 4 lata były dla mnie zdrowotnym rollercoasterem. Problemy z kostką, którą udało się wyprowadzić żmudną i niestety drogą fizjoterapią. Później chroniczne bóle głowy, które minęły wraz z tym, jak zaczęłam stosować zestaw do akupresury i zwiększyłam podaż płynów. Następnie bóle pleców, które były wynikiem nieprawidłowej pozycji, jaką przyjmowałam w czasie pracy (ten kto pracuje zdalnie ten wie, o czym mówię – praca siedząca bądź półsiedząca to nic dobrego dla naszego kręgosłupa, jeśli nie jest przeplatana ze zmianą pozycji, spacerami i lekką gimnastyką). Ale i bóle pleców minęły na szczęście dzięki przyjmowaniu odpowiedniej pozycji podczas pracy i chyba w największym stopniu dzięki zestawowi do akupresury Pranamat ECO.
Po naszej jednodniowej wycieczce mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że jeszcze tam wrócimy! Dzieciaki były zachwycone! Właściwie to po raz pierwszy zdarzyła się nam sytuacja, że od rozpoczęcia naszej wycieczki z samego rana aż do jej zakończenia po godzinie 15.00, entuzjazm nie opuszczał naszych dzieci na krok! :D Zero marudzenia. Zero uwag w stylu „nudzi mi się”, „nóżki mnie bolą” czy „daleko jeszcze?”. Były tylko szeroko otwarte oczy i zachwyty! :D Marzenie chyba każdego rodzica. :-)
To był poniedziałek. Początek kwietnia. W godzinach popołudniowych zadzwonił telefon. Po drugiej stronie męski głos, który od razu poznałam. Kilka lat wstecz miałam przyjemność razem z dziećmi uczestniczyć w cudownej inicjatywie polegającej na tworzeniu łąk kwietnych w centrach miast i to właśnie do tego wydarzenia przypisałam ten męski głos. :-)
Dzisiaj postaram się rozprawić z kilkoma zagadnieniami, z jakimi spotkałam się w ostatnich kilku latach, ze wskazaniem na ubiegłe 2 lata. ;-) Za każdym razem, gdy czytałam te teorie, to przecierałam oczy ze zdumienia. Mam wrażenie, że co roku tego rodzaju nowe, błędne „ciekawostki” ze świata się pojawiają, bo … wszyscy za wszelką cenę staramy się znaleźć drogę na skróty.
To że kleszcze grasują już od marca i to w ilościach hurtowych, to pewnie już większość z Was wie. Jest ich zatrzęsienie! Mam też wrażenie, że kleszczy z roku na rok jest coraz więcej, co potwierdziła mi ostatnio moja koleżanka, właścicielka dwóch czworonogów i dwójki dzieci. Jak to ostatnio określiła: „Gdyby nie ten prezent od Ciebie, to pewnie nadal bym wyciągała u nich po 5 kleszczy dziennie!”.