
Nawet nie wiecie, jaką ulgę poczułam kilka lat temu, gdy (tfu, tfu) zakończył się maraton ciągłego chorowania moich dzieci… Kilka miesięcy wcześniej autentycznie nie dowierzałam, że możliwe będzie kiedykolwiek to, by dzieci chodziły do przedszkola przez 2 tygodnie bez żadnej przerwy. W szczególności mam tutaj na myśli sezon jesienny i zimowy, bo to właśnie wtedy, z początkiem września, zaczynał się nasz coroczny armageddon i czułam się wtedy jak zombie.