Od ostatniego odcinka [ LINK ] minęło już 6 tygodni. To było wyjątkowo intensywne półtora miesiąca. Nie tylko dlatego, że byliśmy poza domem w tym czasie. Także dlatego, że Iventemu rosną wymagania w każdej dziedzinie, a naszym zadaniem jest je weryfikować i w miarę rozsądku spełniać. Toteż dostajemy w kość, a głównie to mi się ostatnio obrywa.
Gdyby nie moje podpunkty z „Jak nie zwariować na macierzyńskim” to pewnie zakopałabym się w tym marudnym nastroju, który dostaję w sporej dawce od mojego Syna, i który mi się udziela. Walczę z codziennością i się nie poddaję – to jedyna metoda na to, aby nie wpaść w przesileniowy marazm ;-)
Czytaj dalej