W ostatnich dniach dostałam od Was sporo maili, w których pytałyście mnie m.in. o to, czy zamierzam rodzić z moim mężem, w którym szpitalu zamierzam rodzić oraz czy zdecydowałam się na położną, doulę czy może będę rodziła w prywatnym szpitalu, czy może publicznym.
Do porodu zostało mi jeszcze niespełna dwa miesiące. Data porodu z obliczeń lekarskich oscyluje w okolicach 5-10 stycznia 2018 roku, jednak cesarskie cięcie mam już wstępnie zaplanowane na końcówkę grudnia.
Kiedy kilka miesięcy temu przełamałam się i przyznałam Wam, że pod moim serduchem rośnie sobie mała, kochana istotka, a co za tym idzie ja po raz trzeci będę mamą, przepełniała mnie ogromna radość i jednocześnie … strach!
post archiwalny, październik 2017
Obiecałam sobie, że tym razem będzie inaczej. Że choćbym ledwo chodziła, nie mogła usiąść na tyłku, walczyła z laktacją, miała oczy na zapałki i nie miała czasu nawet posmarować kromki chleba masłem (rzucając na nią tylko pospiesznie plasterek szynki), to po tym porodzie zrobię w końcu coś, o czym po każdym porodzie zapominałam.