To znaczy uściślając to: oczywiście, że sobie ten mój żywot bez nich wyobrażam, ale byłby on zdecydowanie trudniejszy! A życie na pewno nie jest po to, aby je sobie utrudniać.
Ogromnie żałuję, że nie wpadłam na ten trop wcześniej, kiedy mój junior miał pół roku i jego wieczorne zasypianie trwało nawet godzinę. Po czym po kwadransie z oczami jak pięć złotych budził się i był gotowy do życia, tak na marginesie. Swoją drogą, cierpliwie doczytajcie ten tekst do końca, bo w jednym z wersów pojawi się pewna niespodzianka ;-)
*post archiwalny
Przyznaję bez bicia, że nie jestem matką idealną. Począwszy od narodzin mojego pierworodnego Syna, a skończywszy obecnie na moim drugim juniorze, popełniłam masę błędów.
Kiedy słyszę raz po raz te co jakiś czas powtarzane banialuki prawiące o tym, że w macierzyństwie trzeba mieć umiar. Że powinna istnieć jakaś granica troski i miłości do dziecka, albo że nie można się zagalopować w tym wszystkim, bo rozpieścimy, rozbestwimy, to momentami nie wierzę moim uszom.
Odkąd mój starszy syn pojawił się na świecie, jednym z moich “problemów” zaprzątających moją głowę [ a jak wiadomo, o takie nietrudno przy pierwszym dziecku ;-)] było to, że chciałabym, tak jak inne znane mi mamy, nosić moje dziecko w nosidle.
Nestle Pure Life postawiło przed nami nie lada wyzwanie. Mieliśmy za zadanie wymyślić razem z moim starszakiem, jak można kreatywnie wykorzystać plastikową butelkę i zrobić z niej coś, co będzie ciekawym upcyclingowym rozwiązaniem.
Gdy zostałam zaproszona do wzięcia udziału w rozmowie przed kamerami z Panią Dermatolog Martą Hasse-Cieślińską dotyczącą pielęgnacji skóry dziecka, w tym nawilżania, miałam obawy, czy zdołam z nią zwyczajnie po babsku porozmawiać i przy okazji w tym stresie ;-) zrozumieć, o czym do mnie mówiła ;-)
Wakacje na dobre już się zaczęły. To o czym marzyłam jeszcze zimą, stało się rzeczywistością. Jest ciepło, nareszcie! Ludzie ściągnęli z siebie szaro-bure płaszcze, odkryli trochę więcej ciała i wrzucili na luz. Nasze życie rodzinne życie z centrum mieszkania przeniosło się w końcu poza nie. Wypowiedzieliśmy wojnę domatorstwu skrzętnie pielęgnowanemu zimą… ;-)