Najlepszy preparat (bez recepty❗), dzięki któremu moje dzieci NIE CHORUJĄ❗🤧 A ja nie biorę L4!

napisała 19/02/2024 Post sponsorowany, REKLAMA

Informację o naszym preparacie i zniżce na niego znajdziecie kilka akapitów niżej (z kodem rabatowym, który dostałam dzięki uprzejmości producenta dostaniemy aż 50% zniżki na drugi produkt – sama dzisiaj robię zapasy!😱), a tymczasem opowiem Wam moją ostatnią wizytę u naszej pediatry.

Miesiąc temu byłam z moją Gaią na bilansie sześciolatka. Została zmierzona, zważona. Wszystko w normie. Nie obyło się bez drobnych fochów po wizycie (dostała naklejki zamiast upragnionych tatuaży :P). Pani Pediatra jak zwykle rzeczowa, z cudownym podejściem do dzieci, ale też nie przesadnym – bez jak ja to nazywam tzw. „ciuciania”, czyli robienia z dzieci małych kotko-ptaszków. ;-)

Teoretycznie chyba nie ma obowiązku chodzenia na taki bilans co roku (chyba że jestem w błędzie, to dajcie znać!). Ja mam aplikację w telefonie, do której na bieżąco wpisuję parametry moich dzieci (wzrost i wagę) i są one automatycznie nanoszone na siatkę centylową więc widzę, czy „idą” swoim centylem czy może z niego wypadają, jak to miało miejsce kilka razy u moich chłopców, którzy wskakiwali na wyższy centyl na pewnych etapach, gdy rośli intensywniej.

Jednak przyznam się Wam, że ja lubię raz na jakiś czas odwiedzić sensownego lekarza, który spojrzy na dziecko z zewnątrz – zawsze coś doradzi albo zasugeruje, by coś zmienić.

Jestem rodzicem, który ma zawsze sporo pytań, a nie każdy lekarz to potrafi udźwignąć, ale nasza pani pediatra znosi to doskonale. Chyba dlatego, że sama tych pytań zadaje sporo. ;-)

Zostałam nawet zapytana o to, jak to się dzieje, że tak rzadko się ostatnio widujemy, bo już nie pamięta, kiedy ostatnio widziała moją wesołą trójeczkę. Ostatni raz widziała ich na przełomie września i października, kiedy jak co roku zaliczyli szczepienie na grypę.

I tutaj nastąpiły moje podziękowania, bo to nasza Pani Pediatra w dużej mierze stoi za tym, że moja trójka nie choruje. Ale o tym napiszę za moment.

Dacie wiarę, że od sierpnia moja trójka nie zaliczyła ŻADNEJ INFEKCJI?

Żadnej. Null. Zero. Szaleństwo! Ich frekwencja w szkole i przedszkolu jest naprawdę wybitna. Ani razu nie poszłam na „L4”, by się nimi opiekować na czas choroby. To pierwszy rok, kiedy słyszymy o infekcjach z zewnątrz, ale sami ich nie doświadczamy. Jedyne, co się zmieniło u nas od sierpnia, to … (i teraz biję się w pierś i powinno teraz słychać werble 🥁!) …

…. zaczęłam SUMIENNIE podawać im MyBestProtect na łyżeczce, bez przestojów kilkudniowych, jak to miało miejsce rok czy dwa lata temu. Dzień w dzień, bez wyjątku!

O tym, że podaję moim dzieciom olej MyBestProtect wiedzą wszyscy moi stali Czytelnicy (co sezon mam też dla Was na niego kod rabatowy, by lżej było dla portfela). Dwa lata temu konsultowałam jego skład z naszą panią pediatrą i mamy na niego bardzo mocną okejkę. Zresztą, wszystko, co podaję dzieciakom, konsultuję z naszą pediatrą, bo jej po prostu ufam. Czuję też na sobie odpowiedzialność, gdy polecam Wam coś na blogu, bo wiem, że znaleźć godny uwagi produkt, z uczciwym i skutecznym składem nie jest łatwo. Zaraz napiszę Wam, kod rabatowy, ale poproszę Was też o przeczytanie postu do końca – na końcu mam dla Was dwie informacje, które moim zdaniem są ważne dla zdrowia dzieci i mogą wiele zmienić.

MyBestProtect na odporność kupicie TUTAJ (klik👈🏼)

a z kodem rabatowym: szczesliva50

dostaniecie 50 % zniżki na drugi produkt! 🧡

To najlepsza oferta w internecie. 💪 Nigdzie nie dostaniecie tego oleju w lepszej cenie. Tylko duża prośba ode mnie, byście nie zostawiali zakupu na ostatnią chwilę, bo przy tak dużym upuście magazyny zapewne bardzo szybko zostaną wyczyszczone. Duże podziękowania dla producenta za taki rabat dla moich Czytelników! 🧡 Sama zaraz robię zapas na najbliższe miesiące – produkt ma ok. roczną datę ważności więc wiem, że zapasy zużyję w odpowiednim czasie. :-) Olej wychodzi bardzo ekonomicznie, w dawce 2,5 ml dziennie wystarczy na 100 dni!

TUTAJ zostawiam Wam link do sklepu. Kod rabatowy działa do 29 lutego, do godz. 23.59.

Jeśli będziecie się wahać w kwestii tego, który smak MyBestProtect wybrać, czy pomarańczowy czy malinowy, to powiem Wam, że zarówno jeden jak i drugi moje dzieci lubią i nie widzę tutaj u nich jakichś szczególnych preferencji. A jeśli chcecie kupić od razu dwie buteleczki, to warto wybrać jeden taki a drugi taki, i wtedy będziecie mieć porównanie, aczkolwiek kiedy rozmawiam z innymi mamami, to u nich też preferencje ich dzieci nie są jakieś  wyraźne.

Olej MyBestProtect ma naprawdę wybitny skład. Jak to napisała jesienią Czytelnika Aneta: „odmienił naszą zimę o 180 stopni. pierwszy raz nie musiałam brać zwolnienia na chore dziecko.” To był miód na moje serducho, kiedy czytałam pod moim jesiennym postem, że i u Was działa on cuda i naprawdę odmienił Waszą jesień i zeszłoroczną zimę, które u wielu z Was w poprzednich latach były nawet doprawiane pobytami w szpitalu. :(

Zadbajcie tylko proszę o jego regularne podawanie i zadzieje się magia. Codziennie, na łyżeczce (jest teraz dołączana do zamówienia, by łatwiej było odmierzać olej), do głównego posiłku. U nas jest to akurat śniadanie, bo dzieciaki jedzą je obfite i to jest już u nas pewien poranny rytuał.

Dlatego jeśli chcecie wesprzeć odporność Waszych najmłodszych, a i u Was jesień i zima to też pogrom, to nie wahajcie się ani chwili. MyBestProtect znika z magazynów na pniu i nie polecam zostawiać Wam jego zakupu na ostatnią chwilę, bo jest ryzyko, jak w zeszłym roku, że zostanie wykupiony.

Może być stosowany nie tylko podczas infekcji mocno nas w tym czasie wzmacniając, ale przede wszystkim na co dzień i wtedy wspiera organizm tak, by do infekcji nie dochodziło, co ma właśnie miejsce u nas. Dzięki swojemu składowi wzmacnia odporność na infekcje i wirusy u dzieci i dorosłych i pomaga w prawidłowym budowaniu struktur mózgu i jego funkcjonowaniu. Ma optymalną dawkę najzdrowszych kwasów omega-3 (EPA i DHA) w ilości 3500 mg (w tym 1040 mg DHA i EPA) w jednej dawce – 5 ml. On ma naprawdę wybitny skład. Nie sądzę, aby na rynku istniał preparat z tak dobrym, optymalnym składem jak ten.

Ma bardzo bogatą specjalnie wyselekcjonowaną kompozycję 11 cennych składników:

– oryginalny tran z dorsza (dziko żyjącego zamieszkującego najczystsze akweny Atlantyku Północnego pod Kołem Podbiegunowym

– olej z wątroby rekina (najzdrowszej ryby na świecie) – źródło alkilogliceroli i skwalenu

– ekstrakt z dziewanny i ekstrakt z tymianku, które wspierają układ odpornościowy i drogi oddechowe

– wyciąg z pączków sosny i wyciąg z liści eukaliptusa – wzmacniają organizm i wspierają odporność, mają też działanie przeciwwirusowe, przeciwbateryjne i przeciwzapalne, a dodatkowo przynoszą ulgę w kaszlu i mają działanie wykrztuśne

– wyciąg z owoców bzu czarnego, który wspiera układ odpornościowy i co zresztą udowodniono naukowo – skraca czas infekcji

– olej z nasion czarnuszki – działa ochronnie na górne drogi oddechowe, pomaga niwelować nawroty

Co również bardzo ważne – ma w składzie również: witaminę A, witaminę D3 (na pewno wiecie, jak ważną rolę odgrywa we wspieraniu odporności i prawidłowym rozwoju kości) i witaminę E, która pomaga w ochronie komórek przed stresem oksydacyjnym, zwalcza wolne rodniki i działa przeciwzapalnie.

I tutaj przejdę może do tego, co podczas ostatniej wizyty powiedziała mi pani pediatra – że regularność w podawaniu wszelkiego rodzaju preparatów, które mają na celu „nasycenie” organizmu ważnymi substancjami, to słowo klucz. Że widzi to na porządku dziennym w gabinecie, że rodzice oczekują cudów po jednorazowym podaniu dziecku jakiegoś preparatu, zupełnie jakby nie rozumiejąc, że niedobory wygenerowane przez miesiące albo lata zaniedbań nie mają szans zostać uzupełnione po jednej dawce. I podała świetne porównanie: jednorazowe przebiegnięcie stadionu nie uczyni z nas wprawionego biegacza. I ja się z tym mocno zgadzam.

Od siebie chcę jeszcze dodać dwie ważne rzeczy, o których warto pamiętać:

1. Dbanie o wypijanie każdego dnia odpowiedniej ilości płynów przez dziecko. 

To nie są tylko takie internetowe-gadki, że podaż płynów, w postaci wody, jest ważna dla naszego zdrowia. To fakt, że nawodnienie organizmu ma wpływ na nasze zdrowie, na naszą odporność, na stan naszych śluzówek! A to one jako pierwsze spotykają się z patogenami i mają potencjał (lub też nie) odeprzeć ich atak.

Staram się, by moje dzieci wypijały 2 litry wody dziennie. Najtrudniej jest o to zimą, gdy pragnienie jest mniejsze. Ale ja wtedy dorzucam do tego herbaty owocowe z odrobiną domowej roboty soku z malin. Dzieci wtedy chętniej piją i łatwiej jest „dobić” do tych 2 litrów wody dziennie. W szkole i na treningach sprawdzają się u moich chłopców bidony z filtrem węglowym, bo w każdej chwili mogą je uzupełnić wodą z kranu.

I nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o tym, by ograniczyć cukier w diecie dzieci. Nie chcę robić za strażnika rodzicielskiej moralności, ale wiem, że warto próbować ograniczać cukier w diecie dziecka. U nas sprawdzają się tzw. słodkie soboty. To jedyny dzień w tygodniu, kiedy moje dzieci jedzą słodycze (no chyba, że wypadną jakieś urodziny, jakaś uroczystość czy inna okazja) i dobrze im to robi.

2. Cukier w naszym organizmie wpływa na efektywność leukocytów w odpieraniu ataku patogenów.

To leukocyty w głównej mierze odpowiadają za działanie naszego układu odpornościowego. Ich głównym zadaniem jest właśnie wyszukiwanie i niszczenie szkodliwych drobnoustrojów. Badania opublikowane w „American Journal of Clinical Nutrition” i w “Dental Survey” wykazały, że spożywanie 100 gramów (3,5 uncji) węglowodanów, takich jak fruktoza, glukoza, sacharoza, pasteryzowany sok pomarańczowy i miód, hamuje zdolność białych krwinek do pochłaniania i niszczenia szkodliwych mikroorganizmów i cząstek, które miały być obce dla ciała.

I im większa ilość cukru tym wyższy stopień utraty odporności. Dlatego też gdy funkcje białych krwinek są ograniczone, to również całkowita odpowiedź immunologiczna organizmu jest również znacznie ograniczona.

Przyznam się Wam, że od jakiegoś czasu eksperymentuję z zastępowaniem cukru w wypiekach stewią i erytrytolem. Powiem Wam, że próby są bardzo obiecujące, aczkolwiek w każdym przepisie jest to metoda prób i błędów. Ale nie poddaję się. ;-) Ostatnio świetnie wyszły nam ciasteczka z ziarnami wanilii właśnie na bazie erytrytolu. Wyszły nam pyszne! Niebawem na blogu opublikuję na nie przepis. :-)

Nie chodzi mi o to, by wykluczyć całkowicie cukier, a by zmniejszyć jego ilość w naszej codziennej diecie.

Tymczasem życzę Wam zdrowej zimy! Bez kataru, kaszlu i innych niespodzianek. :*

P. S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu  ❤ Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcecie się nim podzielić z innymi. Dziękuję!

[współpraca reklamowa]

Podobne wpisy

Brak komentarzy

    Odpowiedz

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.