Zacznę dzisiejszy post trochę nieszablonowo i ciekawa jestem, czy Wy moglibyście się pod poniższym zdaniem podpisać! ;-)
Och, jak dobrze, że 2022 rok już się skończył! :-)
Chyba jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak mocno z zakończenia jakiegoś roku. ;-) Serio! Nawet ten pierwszy rok pandemiczny tak nie wycisnął ze mnie energii jak 2022. Dla mnie osobiście 2022 to był dziwny rok. Zdecydowanie mógłby być lepszy, ale…
nareszcie mamy 2023 rok! ;-)
W tym roku to zdrowie moje i mojej rodziny stawiam na pierwszym miejscu. Co prawda ono zawsze było wysoko na tej liście, ale w tym roku chcę się skupić nie tylko na ciele i jego wnętrzu, ale też na „głowie”. Wiele tematów przepracowałam, pomogło mi w tym kilka książek, którymi się podzielę z Wami w najbliższym czasie. Zaczęłam też wymagać nie tylko od siebie, ale również od lekarzy tego, by traktowali mnie i moją rodzinę nie jak kolejnych odhaczonych pacjentów, ale by czuli powagę swojego zawodu i pewnego rodzaju misję. A uwierzcie mi, że nie zawsze to chyba czują, bo u części z nich wkrada się „bylejakość” i „odhaczanko”, co punktuję podczas wizyt i nie czaję się z tym nic a nic.
W temacie zdrowia moich dzieci utrzymuję wszystko to, co do tej pory im podawałam.
Bardzo mocno stawiam na aromaterapię, o czym wielokrotnie Wam pisałam. Olejek tymiankowy, eukaliptusowy, sosnowy i nie tylko – działają cuda! Ale tylko te dobrej jakości. Olejki z apteki za 5-10 złotych są olejkami rozcieńczanymi. Mają walory zapachowe, ale leczniczych nie mają. Warto o tym pamiętać. Oprócz olejków aromaterapeutycznych zioła również stanowią sporą część naszej domowej apteczki wspierającej. Miodunka płucna, szałwia, lipa, tymianek, majeranek, rumianek, babka lancetowata, młode pędy sosny i wiele innych.
Dzieci mają też sporą dawkę ruchu (basen i treningi judo). Ruch jest bardzo ważny, przekonałam się o tym szczególnie w momencie, gdy miałam uraz kości śródstopia, co mocno ograniczyło mój ruch fizyczny. Niestety również odporność organizmu dostała wtedy rykoszetem. Dodatkowo dla zdrowia już trzeci rok od września do kwietnia moje dzieci przyjmują MyBestProtect, który podaję im przed wyjściem do szkoły i przedszkola. Zawsze podaję go podczas jednego z większych posiłków i u nas to jest zazwyczaj śniadania. Wiem, że bardzo wielu z Was też podaje MyBestProtect i zawsze cieszą mnie maile od Was, że nareszcie infekcje przestały dezorganizować Wam życie rodzinne.
Dobrze ten temat kiedyś znałam…
MyBestProtect może być zarówno stosowany podczas infekcji mocno nas w tym czasie wzmacniając, ale przede wszystkim warto podawać go dzieciom na co dzień i wtedy jego składniki wspierają organizm tak, by do tej infekcji nie dochodziło. Co dla mnie ważne to nie tylko wzmacniana jest wtedy odporność na infekcje i wirusy u dzieci i dorosłych, ale też pomaga w prawidłowym budowaniu struktur mózgu i jego funkcjonowaniu i ma dużą dawkę najzdrowszych kwasów omega-3 (DHA i EPA) – aż 3500 mg, w tym ponad 1000 mg DHA i EPA. To jest niezwykle ważne szczególnie u dzieci.
Skład ma absolutnie wybitny. Pierwszy raz spotykam się z preparatem, który tak kompleksowo wspiera organizm. Ma bardzo bogatą specjalnie wyselekcjonowaną kompozycję cennych składników, m.in.
– oryginalny tran z dorsza (dziko żyjącego zamieszkującego najczystsze akweny Atlantyku Północnego pod Kołem Podbiegunowym
– ekstrakt z dziewanny i ekstrakt z tymianku, które wspierają układ odpornościowy i drogi oddechowe (przy okazji polecam Wam inhalacje z tymianku i majeranku, jeśli Wasze dzieci mierzą się z katarem – cudownie pomaga taka inhalacja!)
– wyciąg z pączków sosny i wyciąg z liści eukaliptusa – wzmacniają organizm i wspierają odporność, mają też działanie przeciwwirusowe, przeciwbateryjne i przeciwzapalne, a dodatkowo przynoszą ulgę w kaszlu i mają działanie wykrztuśne
– wyciąg z owoców bzu czarnego, który wspiera układ odpornościowy i co zresztą udowodniono naukowo – skraca czas infekcji, dlatego warto podawać go w czasie infekcji.
– olej z nasion czarnuszki – który działa ochronnie na górne drogi oddechowe i pomaga niwelować nawroty
– ma w składzie również: witaminę A, witaminę D3 (na pewno wiecie, jak ważną rolę odgrywa we wspieraniu odporności i prawidłowym rozwoju kości) i witaminę E, która pomaga w ochronie komórek przed stresem oksydacyjnym, zwalcza wolne rodniki i działa przeciwzapalnie.
Dorośli i dzieci powyżej 12 roku życia przyjmują 5 ml dziennie podczas posiłku, czyli jedno opakowanie zapewni kurację na 50 dni. Z kolei u dzieci powyżej 3 roku życia jak w przypadku moich dzieci podaję 2,5 ml preparatu i produkt zapewnia kurację na 100 dni, czyli na ponad 3 miesiące.
Jeśli chcecie mocno zawalczyć o odporność u Waszych dzieci, to mam dobrą informację – udało mi się wywalczyć dla nas 15% rabat u producenta z kodem: szczesliva15
MyBestProtect z rabatem kupicie tutaj [klik]. Kod rabatowy będzie aktywny przez 7 dni kalendarzowych od dzisiaj 17 stycznia do 23 stycznia do końca dnia. Po tym czasie będzie działał kod: szczesliva10, który będzie obniżał wartość koszyka o 10%.
Jeśli mogę coś zasugerować, to polecam Wam nie odkładać zakupów na ostatnią chwilę. Obawiam się, że preparaty mogą zostać wykupione przy tak dużej obniżce. :(
Dodatkowo – oprócz MyBestProtect, aromaterapii i ziół, pijemy sporo wyciskanych soków. Zimą skupiamy się na owocach, które sezonowo występują w Europie, właśnie dojrzewają i są prowadzone ich zbiory.
Czyli przede wszystkim pomarańcze. :-) Moje dzieci je uwielbiają. Jeśli są dla Waszych dzieci zbyt intensywne w smaku, to zawsze możecie je rozcieńczać z wodą, nawet pół na pół. Wtedy też są łagodniejsze dla wrażliwych brzuszków. :-) Warto jednak pamiętać o umyciu zębów po wypiciu takiego soku bądź chociaż przepłukaniu jamy ustnej, jeśli jesteście poza domem – kwasy owocowe niekorzystnie wpływają na szkliwo naszych zębów, jeśli nie są usunięte z ich powierzchni.
\
Moje dzieci piją sok pomarańczowy zaraz po tym jak wstają rano. Wtedy witaminy najlepiej się wchłaniają. Sok pomarańczowy dodatkowo zawiera hesperydynę i flawonoidy, które intensyfikują działanie witaminy C. Ja z kolei ze względu na moją insulinooporność piję szklankę soku zaraz po głównym posiłku, i rozcieńczam ją sobie pół na pół z letnią wodą. Posiłek zaczynam od kilku kęsów białka, a kończę właśnie sokiem albo owocem.
W ogóle mój dzień jeśli chodzi o chronologię posiłków to wygląda tak, że:
– gdy wstaję (6.00-6.30 zazwyczaj) to piję szklankę ciepłej wody z sokiem z połówki cytryny. Dzięki temu nawadniam się i już nie tak łapczywie rzucam się na śniadanie, które jem 1,5 godziny później. ;-)
– jem śniadanie ok. 8.00-8.30 gdy dzieci są już wyprawione do szkoły
– obiad jem ok. 13.00-14.00 – ostatnio jem głównie posiłki, które przygotowuje mój M. bo kupił patelnię WOK z prawdziwego zdarzenia i testuje różne techniki i składniki. Nie narzekam. :D
– kolację jem ok. 19.00 ale ok. 15 minut przed kolacją zawsze przyjmuję jedną saszetkę MyBestSkinny, którą rozpuszczam w dużej szklance wody. Ten preparat bardzo mi pomógł w ograniczeniu porcji, które zjadałam na kolację i przestałam w końcu mieć napady na lodówkę, które zdarzało mi się uskuteczniać wieczorami. Nie pomagał w tym fakt, że mój M., spożywa bardzo dużo kalorii (biega), no i dla niego posiłek późnym wieczorem to norma. A ja w tym czasie patrzyłam na niego z zazdrością. :D
Tutaj MyBestSkinny mnie uratował. To pierwszy preparat, który naprawdę pomógł mi nie tylko w tym, by nie podjadać szczególnie wieczorami, ale też by rano czuć się dobrze, bez obrzmiałego brzucha i uczucia jakby woda zatrzymała się w moim organizmie. Jednym z moich planów na 2023 rok jest powrót do wagi, która umożliwi mi bieganie wraz z moim mężem. On jest twardym zawodnikiem, biegającym maratony, dlatego ja mój pierwszy maraton chcę pobiec w realnym terminie, czyli może w 2024 roku. :)
A tymczasem chcę małymi krokami ustabilizowywać mój cukier, trzymać w ryzach mój apetyt. To są realne cele i tylko te realne stawiam przed sobą.
MyBestSkinny przyjmuję od drugiej połowy listopada i nareszcie zaczęłam dopinać się rano w moje jeansy, które kupiłam sobie przed wakacjami, a było to dla mnie wcześniej problemem, bo miałam wrażenie, że po każdym posiłku czułam jakby mnie wzdymało od razu i guzik w spodniach przeszkadzał.
Dostałam okejkę od mojej lekarki na niego, co mnie bardzo ucieszyło. Ja przyjmuję jedną saszetkę na 15 minut przed kolacją. Ma przepyszny wiśniowy smak, ale to naprawdę przepyszny, i tylko 24 kcal w jednej porcji, a dodatkowo ma świetny skład. Ja traktuję tę porcję jako takie super-food, zawiera (sporo tego jest!): mangan, miedź, żelazo, nasiona babki płesznik, cholinę, łuski babki jajowatej, kiełki jęczmienia, ekstrakt z liści moringi, ekstrakt z owoców Acai, ekstrakt z owoców gorzkiego melona, ekstrakt z liści morwy białej, koncentrat czarnej marchwi, koncentrat soku buraczanego.
Jeśli też w tym roku chcecie jak ja czuć się lżej i poskromić swój apetyt szczególnie w godzinach wieczornych, to kod: szczesliva15 (a po 7 dniach kod szczesliva10) również zadziała na produkt MyBestSkinny. Tutaj podziękowanie dla producenta za podzielenie się ze mną tym kodem.
Jak dzieci pójdą spać, to wieczorem planuję zrobić zapas, bo takie promocje nie trafiają się często.
MyBestSkinny z rabatem kupicie tutaj. Kod rabatowy będzie aktywny przez 7 dni kalendarzowych od dzisiaj czyli od 17-ego stycznia.
Co było dla mnie ważne, to MyBestSkinny jest autorską recepturą, stworzoną przez lekarza i jest bezpiecznym preparatem, o wysokiej standaryzacji, który został przebadany przez akredytowane laboratorium Eurofins Polska.
Nie mogę zapomnieć o jednym, bardzo ważnym – jeśli coś polecam moim odbiorcom, to jestem prawnie zobowiązana do tego, żeby oznaczyć post ten jako #reklama, co też niniejszym czynię.
Życzę Wam zdrowia! :-)
P. S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcecie się nim podzielić z innymi. Dziękuję!
Musicie pamiętać, że prawidłowo zbilansowana dieta w założeniu dostarcza wszystkich niezbędnych składników odżywczych, witamin, składników mineralnych, a suplementacja powinna być stosowana wyłącznie jako uzupełnienie niedoborowej diety.
#reklama