Dzisiaj postaram się rozprawić z kilkoma zagadnieniami, z jakimi spotkałam się w ostatnich kilku latach, ze wskazaniem na ubiegłe 2 lata. ;-) Za każdym razem, gdy czytałam te teorie, to przecierałam oczy ze zdumienia. Mam wrażenie, że co roku tego rodzaju nowe, błędne „ciekawostki” ze świata się pojawiają, bo … wszyscy za wszelką cenę staramy się znaleźć drogę na skróty.
I to nic złego szukać drogi na skróty, grunt tylko nie zagalopować się w tym pędzie. ;-) Niestety, nie zawsze droga na skróty okazuje się być tą najlepszą. Sama odkąd zostałam mamą z czasem zorientowałam się, że wiele moich poglądów musiałam zweryfikować, aby zwyczajnie … nie szkodzić moim dzieciom. To nie jest żaden wstyd przyznać się do błędu – ja mam na koncie tych błędów bez liku, szczególnie w tych pierwszych lata bycia wszystko-najlepiej-wiedzącą mamą. ;-)
Dzisiaj podrzucę Wam garść błędów, z jakimi spotykam się właśnie wtedy, kiedy robi się ciepło, co możemy obserwować od kilku dobrych dni w wielu miejscach Polski. Jeszcze trochę i będzie lato. Doczekać się nie mogę! :-)
No to lecimy z tą listą błędów. Ciekawa jestem, czy często się z nimi spotykacie.
1. Kupowanie okularów na bazarach.
Co roku to powtarzam i zawsze znajdzie się ktoś, kto twierdzi, że to nie ma większego znaczenia, czy dla przykładu okulary przeciwsłoneczne mają znaczek bezpieczeństwa z boku czy też nie, bo … liczy się sama obecność szkiełka. „Grunt, że jest szkiełko.”– taki komentarz pojawił się rok temu. ;-) „Jak jest ochrona w postaci szkła czy plastiku to to wystarczy, bo to chodzi przecież o to, żeby te promienie miały jakąś barierę.” – to autentyczny cytat. :D
No nie do końca, a właściwie to zupełnie tak NIE JEST!
My od kwietnia tego roku bez odpowiednich czyli bezpiecznych dla oczu okularów przeciwsłonecznych nie wychodzimy z domu. Słońce jest już na tyle wysoko w maju i słonecznie jest już na tyle często, że okulary uważam za konieczność.
Ponadto mój Starszak jest alergikiem i (dokładnie tak jak ja) od kwietnia do sierpnia ciężko znosi okres pylenia drzew i traw. Okulary dla mnie i dla niego to właściwie must-have nie tylko jak jest słonecznie. Okulary zwyczajnie zmniejszają przedostawanie się m.in. alergenów do spojówki i zmniejszają dzięki temu niedogodności związane z alergią. A Ci alergicy, którzy jeżdżą na rowerze czy np. rolkach, to nie mam pojęcia, jak dają rade bez okularów. Odkąd mam okulary podczas jazdy moja alergia przestała być aż tak dokuczliwa wiosną i latem… Plus ochrona wzroku przed promieniowaniem ultrafioletowym (nie tylko ochrona skóry!), też jest mega istotna, stąd „oksy” ze skutecznymi filtrami są bardzo ważne.
Ja noszę okulary właściwie przez 95% dni w ciągu roku, chyba że akurat w pośpiechu zapominam o nich wychodząc z domu, ale zazwyczaj się po nie wracam. Dla mnie to nie tylko ochrona przeciw promieniami UV i kwestie związane z alergią, ale też aspekty estetyczne. Wiecie pewnie, że promienie UV mają wpływ na foto-starzenie skóry. A ja unikam tych promieni UV jak tylko mogę, szczególnie w obrębie twarzy, gdyż mam tendencję do powstawania przebarwień. Tak że u mnie krem z filtrem i okulary przeciwsłoneczne to must-have. :-) I mówię o tym bardzo głośno, co część mojego otoczenia traktuje jako mój „wymysł”, a ja patrząc na stan mojej skóry w moim wieku stwierdzam, że jest bardzo dobrze. :-)
My już szósty rok z rzędu zaopatrujemy się w okulary przeciwsłoneczne na stronie RealShades.pl. To strona dystrybutora najlepszych moim zdaniem okularów dla dzieci marek: Real Shades, Shadez, Mokki i Olivio&Co (nareszcie ta ostatnia marka jest już dostępna w Polsce!). Wśród tych marek znajdziecie też modele dla dorosłych (jest w czym wybierać). Mam dla Was kod rabatowy na te marki, ale o tym za moment. :-)
Pisałam Wam o tych pierwszych trzech markach w zeszłym roku i cieszę się, że Wam też się sprawdzają. Mam pewność, że mają potwierdzone certyfikaty i atesty, i śpię spokojnie. Co dla mnie ważne, to są certyfikowane: mają potwierdzony testami skuteczny filtr UV400. Każdy producent takie certyfikaty powinien mieć dostępne na swojej stronie internetowej. Koniecznie się temu przyjrzyjcie podczas ewentualnych zakupów. Na każdą z tych marek mamy okejkę od naszej Pani okulistki i wszystkie parametry są wg niej super. (Podczas mojej ostatniej wizyty Pani okulistka przestrzegła też przed kupowaniem okularów w popularnych drogeriach – podobno, gdy przyglądała się modelom ze stojaka wiele z tych plastikowych „szkieł” była nierówno „odlewana”, były na nich dziwne mikroperforacje, a to podobno zbrodnia dla oka.)
Każda z tych czterech marek ma certyfikaty i okulary od nich mają świetne parametry ochronne. Każdy też znajdzie coś na swoją kieszeń. Do tej pory naszymi faworytami były marki Real Shades (bardzo spoko cenowo – właściwie wszystkie modele dziecięce wychodzą cenowo mocno poniżej 100PLN, super fasony) i Shadez (troszkę droższe, ale wiele modeli ma polaryzację i są właściwie niezniszczalne!), ale mamy młodszych dzieci w wieku 0-5 lat pewnie zachwycą się marką Mokki. :-)
Jednak kiedy niedawno do portfolio dystrybutora doszła marka Olivio&Co, to powiem Wam, że wybór jest już baaaardzo ciężki! :D To są już chyba najwyższej możliwej jakości przeciwsłoneczne okulary dla dzieci i kiedy po raz pierwszy miałam je w ręku, to poczułam, że tutaj za wyższą ceną stoi niepodważalna jakość i razem z dołączonymi akcesoriami, to te okulary będą też idealnym prezentem dla dziecka, na komunię, czy Dzień Dziecka czy inne okazje. Majstersztyk. Mój Starszak dba o nie jak ja kiedyś o moje tamagotchi. ;-) Przeciera ściereczką, układa równo w futerale. Nie poznaję chłopaka! :D Wszystkie trzy modele tej marki są genialne.
Z kolei z marki Real Shades świetny jest np. model Switch (dzieciaki go uwielbiają!), czyli ten, który zmienia kolor pod wpływem promieni słonecznych. Ale w ofercie Real Shades’ów są też okulary, które są z tyłu na gumce, czyli nadają się dla dzieci nie tylko podczas np. uprawiania sportów, ale również sprawdzają się u dzieci, które są bardzo ruchliwe a rodzic obawia się, że te okulary zgubi przy pierwszej lepszej okazji. :-) Moja Gaia miała je gdy miała niecałe 2 latka i to był strzał w dziesiątkę.
Ja w tym roku szaleję w modelu Creative D od marki Olivio&Co i nie mogę się rozstać z modelem Oval. Jakie one są komfortowe w noszeniu!
Okulary wszystkich tych marek kupicie TUTAJ a do 25 maja dostaniecie aż 20 % rabatu
robiąc zakupy z kodem rabatowym: OKULARY24
Jeśli rozważacie ich zakup, to nie odkładajcie go na kolejne dni, please. Bo później dostaję dziesiątki maili, czy znam sposób na przedłużenie kodu rabatowego, a ja takiego sposobu nie posiadam. :D Kod jest ważny do 25 maja 2024, do końca dnia. :-)
Mój Starszak ma w tym roku model Creative D marki Olivio&Co – przecudny jest. Mój ośmioletni Teosiek ma model VIP marki Shadez . Z kolei moja Gaia w tym roku miała olbrzymi problem z wyborem, bo aż tyle modeli jej się podobało (wiem po kim to ma… :P). W ostatnich 6 latach udało nam się przetestować właściwie chyba każdy model z tych czterech marek. :-) W tym roku modele z Real Shades (serduszka i gwiazdki!) oraz Olivio&Co (model Creative D oraz Oval) skradły jej serducho.
Jeśli chcecie zobaczyć, jak dany model wygląda na żywo, to dajcie znać w komentarzu na Facebook’u – jest duża szansa, że mamy ten model w domu i wrzucę Wam fotkę albo video. :-) Mała podpowiedź – one wszystkie na żywo wyglądają jeszcze lepiej niż na zdjęciach, więc moment rozpakowywania zawsze daje mnóstwo radości. :-)
Są też modele okularów dla nastolatków, ale zanim cała moja trójka będzie wybierała w tych modelach, to mamy jeszcze trochę lat. :P Choć podobno, jak Wy to piszecie – czas pędzi jak szalony i zanim się obejrzę, to oni już będą mierzyli po 180 cm wzrostu i będą na mnie patrzeć z góry. :D ;-) Podrzucam Wam kilka fotek innych modeli, ale ich jest naprawdę wiele. Dzieciaki i rodzice mają, w czym wybierać.
Powiem Wam, że u nas noszenie okularów przeciwsłonecznych przez chłopców wpływa też pozytywnie na ich zdolność koncentracji przy odrabianiu lekcji czy wieczornych czytaniu. Nie mówi się o tym głośno w naszej szerokości geograficznej, jednak nasz wzrok wymaga ochrony przeciwsłonecznej szczególnie, że w skali roku tego Słońca mamy coraz więcej.
No dobra. To teraz kolejny mit. Kolejny szkodliwym mitem jest ten, który mówi o tym, że:
2. Olej z pestek malin ma super skuteczny filtr przeciwsłoneczny. Czy aby na pewno?
No nie do końca… Słuchajcie, ja sobie doskonale zdaję sprawę, że naturalne oleje pielęgnują skórę i potrafią mieć właściwości chroniące skórę przed promieniowaniem UV, jednak warto pamiętać, że nie mamy tylko jednego rodzaju promieni ultrafioletowych! Oprócz promieniowania UVB jest również promieniowanie UVA, które to potrafi siać o wiele większe spustoszenie dla naszej skóry niż to UVB, i dociera do głębszych warstw skóry.
Dlatego też szukając skutecznych filtrów przeciwsłonecznych w kremach dla dzieci czy olejach, nie możemy patrzeć tylko na współczynnik SPF UVB, ale ważny jest również SPF UVA! Co prawda olej z pestek malin stanowi bardzo wysoką ochronę dla promieni UVB, bo jego SPF dla promieni UVB określa się na poziomie 28-50 SPF. Jednak dla promieni UVA, które wnikają bardzo głęboko w skórę ten wskaźnik wynosi zaledwie 8 SPF! :( I to nie stanowi skutecznej ochrony przeciw promieniom UVA, o czym na stronach amerykańskich nawet producenci kosmetyków z tymi olejami w składzie wyraźnie informują. Widzę, że w Polsce jeszcze nie widać tej praktyki, a szkoda.
Sama stosuję olej z pestek malin i dodaję go w 2-3 kroplach do codziennego kremu. Nie stosuję go jednak jako ochrona przed UVA, bo nie sprawdza się przy dłuższej ekspozycji słonecznej.
Podkreślają tam również, że produkty, które mają w składzie wysoki filtr SPF UVB a niski SPF UVA często mylnie sugerują w swoim opisie, że produkt skutecznie chroni przez całym spektrum promieniowania UV. Dlatego jeśli zamierzacie spędzać dużo czasu na słońcu szczególnie w godzinach, gdy Słońce jest wysoko na niebie, to albo stosujcie filtry z wysokim filtrem przeciw promieniowaniu UVA i UVB, albo osłaniajcie się przed Słońcem w tym godzinach.
Jeśli zależy Wam na skutecznej ochronie przeciwsłonecznej a jednocześnie wolicie, aby chroniły Was filtry fizyczne, to szukajcie takich, które mają w składzie tlenek cynku czyli zinx oxide lub mieszankę tlenku cynku z dwutlenkiem tytanu – titanium dioxide. Są również na rynku bezpieczne filtry chemiczne. Ja akurat jestem zwolenniczką kremów, które zawierają filtry zarówno fizyczne jak i chemiczne. Co dla mnie ważne to fakt, aby nie zawierały cząstek nano, czyli niezwykle małych cząsteczek, które mogą przedostawać się do organizmu Jak je zlokalizować na liście składników? Otóż producenci zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) Nr 1223/2009 mają obowiązek umieścić taką informację w składzie produktu i znajdziecie ją zapisaną w nawiasie („nano”) zaraz po nazwie składnika.
Pamiętajcie, też o ochronie Waszego wzroku i o ochronie głowy. To ona jest narażona na ryzyko udaru słonecznego. Dlatego szczególnie dla dzieci ważna jest ochrona głowy wtedy, gdy promienie słoneczne dają czadu, kolokwialnie to ujmując. ;-)
3. Niezakładanie dziecku kasku na rower, hulajnogę, rolki i inne tego typu aktywności!
W zeszłym tygodniu wyszliśmy całą rodzinką na dłuższy spacer i rozmawiałam z pewnym Tatą, którego syn bawił się z moimi dziećmi. Też przyjechali na plac zabaw na hulajnogach i od słowa do słowa okazało się, że tydzień wcześniej był świadkiem z pozoru niewinnego wypadku dziecka na hulajnodze. Dziecko jechało bez kasku, wcale nie tak szybko, i w pewnym momencie hulajnoga straciła przyczepność prawdopodobnie po tym, jak dziecko najechało na większą gałązkę. Dziecko upadło i… nie podnosiło się! Mama chłopca wpadła w panikę. Zaczęła próbować cucić dziecko. Ktoś prędko zadzwonił na pogotowie i przewieziono chłopca do szpitala na sygnale. Jak skończyła się ta historia nie wiadomo, ale wyglądało to wszystko podobno strasznie.
Umówmy się, że każda aktywność dziecko typu hulajnoga, rower, rolki, itd. gdzie dziecko rozwija pewną prędkość i trudno koordynować upadek, powinna wiązać się z tym, że bezwzględnie nosi kask. Ja wiem, że część dzieci nie chce, niewygodnie im, gorąco itd. Moim też. Ale to moja w tym rola, aby przekonać ich do tego i wytłumaczyć. My mamy pewną zasadę – wychodzimy na hulajnogę tylko wtedy, jeśli kask jest na głowie. Nie ma kasku = nie ma hulajnogi. Proste.
Ja też zakładam kask na rower czy hulajnogę. Jasne, że wygodnie by było jechać bez niego. Ale na pewno nie bezpieczniej…
4 . Pozwalanie dzieciom na kąpiele w fontannach miejskich…
Mam cichą nadzieję na to, że w tym roku nie będę świadkiem tego typu zachowań, gdzie całe rodziny przychodzą nad fontannę, a dzieci uprawiają w niej kąpiel. Szczerze? Nie wiem, co w tym jest cudownego, choć towarzystwo było zawsze roześmiane. Chyba tylko dlatego, że nie byli świadomi, z czym taka kąpiel się wiąże… Tym bardziej, że w większości miejskich fontann obiekt wody jest zamknięty, a wczesnym rankiem, gdy chodziłam po bułki na śniadanie widziałam jak ludzie bezdomni codziennie się w jednej z tych fontann podmywali…
Jak zobaczę takie sceny w tym roku, to autentycznie zgłoszę się do Urzędu Miasta z tym problemem, aby ktoś przeprowadził skuteczną kampanię uświadamiającą. Bo nie wierzę, że ludzie robią to będąc w pełni świadomymi, jakie są niebezpieczeństwa dla ich dzieci po takiej kąpieli włącznie z zarażeniem gronkowcem, niestety. :(
Uff, to tyle błędów. Mam nadzieję, że dzięki Wam post dotrze do wielu rodziców, którym w delikatny sposób uda się zasugerować drobne zmiany w powyższych tematach. ;-)
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić. Dziękuję!
Partnerem reklamowym postu
jest oficjalny dystrybutor marek: Real Shades, Shadez, Mokki i Olivio&Co.
Brak komentarzy