Kilka dni temu rozpoczęłam dyskusję z moim M. na temat kwestii, za którymi mi się okrutnie tęskni. Choć właściwie zamiast dialogu powinnam nazwać to monologiem, bo w sumie to tylko ja mówiłam, a on słuchał i nie mam pewności, czy podobnie odczuwał. :D
Mój M. raczej jest typem, który nie ma wielkich oczekiwań w temacie rodzicielstwa z trójką dzieci. Nie zrozumcie mnie źle – to facet, który wie czego chce, jednak kiedy przychodzi mu rozmawiać ze mną i wysłuchiwać, że ja chciałabym to czy tamto, to coraz szerzej otwiera oczy, gdyż wg niego wszystko jest zajebiście i należy zwyczajnie zejść na ziemię i przestać bujać w obłokach. :D
Jednak ja jak to ja – musiałam wysłać w przestrzeń te moje pragnienia tęsknotami zwane, bo takie wysłanie ich w przestrzeń sprawia, że czuję ulgę. To ich wysyłanie w kosmos polega właśnie na tym, że do oporu mówię o nich mojemu M. tudzież piszę o nich post. Tym razem było jedno i będzie również to drugie. :D A nuż zwiększy to szanse na ich spełnienie! :D
1. Wyspałabym się!
W końcu chciałabym się wyspać na wszystkie czasy! Ale to nie tak bylejak wyspać! Chciałabym, abym mogła na totalnym chillu pójść spać w okolicach godziny 22.00, bez wieczornego marudzenia dzieci, bez tych wszystkich ceregieli z wieczorną kąpielą, szykowaniem kolacji podczas której towarzystwo marudzi i nie wie, na co ma ochotę. Chciałabym walnąć się na łóżko, by bez najmniejszej pobudki pospać do godziny … hmmm powiedzmy do 9-tej! To byłby luksus! Bez pięt wciskanych mi w oko, bez wycieczek do naszego łóżka w rezultacie których to śpimy na jednym materacu całą naszą wesołą piątką. :D
Nie zrozumcie mnie źle. Ja kocham, kiedy jesteśmy w komplecie. Uwielbiam czuć, że są blisko. Że dobrze im z nami, że czują się bezpiecznie i potrzebują przytulenia w środku nocy.
Jednak takie przygody i wybudzenia sprawiają, że rano trudno mi się poskładać do kupy, dlatego jedna noc w tygodniu mogłaby być totalnie spokojna i bez najmniejszych pobudek.
No i bez chrapania mojego M., które doprowadza mnie czasami tym chrapaniem do szału. :D Miał facet nawet operację w tym temacie w zeszłym roku, ale za cholerę ona nie pomogła. Nadzieję tracę :D
2. Wieczorami chciałabym nie padać na pysk! :D
Wiecie, jak wyglądają moje wieczory? Tak, że mam odwieczny dylemat – iść spać, czy może próbować nie zasnąć przy jakimś serialu, książce tudzież próbie malowania akwarelami, co ostatnio jest moim konikiem, ale brakuje czasu na chwilę z pędzlem. Chciałabym wieczorami tryskać jeszcze energią, tymczasem czuję się jak opona, z której ktoś właśnie spuścił powietrze!
Gdzie te czasy, że wybijała godzina 20.00 a człowiek leciał na imprezę i potrafił balować do rana? A jak trzeba było to i do pracy zdążył. ;-)
Poproszę jakiegoś doładowania supermocy wieczornych! Dołączacie się do tej prośby? :D
3. Przynajmniej jednego dnia w tygodniu w trakcie którego moje dzieci są ze sobą zgodne, a w domu panuje względna cisza :D
To jest u nas marzenie ściętej głowy. Pamiętam moją znajomą, która jakiś czas temu nie miała jeszcze dzieci, i przyszła do nas w odwiedziny. Po jakimś kwadransie szepnęła mi cicho do ucha:
– Magda, nie obraź się. Ale jak do Was przychodzę, to czuję, że macierzyństwo nie jest jednak dla mnie. Jak Ty dajesz radę w takim rozgardiaszu funkcjonować?!
Ja naprawdę nie wiem, jak ja daję radę. Ja nawet nie wiem, czy ja daję radę. :D Czasami wybija godzina 18.00 i jedyne, co jestem w mocy wykrzesać z siebie, to prośba do moich dzieci, aby chociaż na pół godziny byli cicho i dali mi posłuchać własnych myśli, których ja nie słyszę.
4. To jest punkt, w którym opuszczają ten wpis osoby pruderyjne, a bezpruderyjne zostają, ok? Możemy się tak umówić? :D ;-)
Kilka miesięcy temu napisała do mnie Bogna. Nie mogłam odszukać jej maila w skrzynce, ale jej kilka zdań brzmiało coś na kształt tego, co napiszę poniżej:
„Magda, udało się! Kiedyś pisałaś, że Ty też na to czekasz i może za jakieś 2-3 lata się uda. Moja teściowa wzięła moich chłopaków do siebie na dwa dni. Kochana kobieta! W drzwiach puściła mi oko i powiedziała: Bogna, weźcie Wy teraz razem z K. zajmijcie się sobą i róbcie to, na co nie mogliście sobie pozwolić przez ostatnie lata. Magda, wiesz, co my robiliśmy? Mieszkania nie opuściliśmy. Na zmianę oglądaliśmy filmy, jedliśmy i przerywaliśmy je wiesz, czym.”
No więc mi też by się takie coś marzyło. A kojarzę to tylko z czasów, kiedy naszych dzieci jeszcze na świecie nie było. :-D
P.S. Dobrej nocy kochane! Jak nie ma dzisiaj szans na „wiecie co”, to niech to się Wam chociaż przyśni! ;-) :* I dajcie znać na Facebooku, że byłyście dzisiaj u mnie tutaj na wpisie :-) :*
2 komentarze
Ja od jakiś 2 tygodni mam tą przyjemność i idę spać o22 a wstaję o 9 i wiesz co? Dalej wstaje nie wyspana 😂
Ostatnio udało mi się zrealizować punkt 1. Było dużo wolnego, a córka przestawiła się na spanie do 10 :D