Łatwiej byłoby wymienić czego mi blogowanie nie daje. Tutaj możecie puścić wodze fantazji, a lista jest krótka.
Otóż zrobiłam bilans zysków [Strat nie ma żadnych. Sic!] Przypominam, że w moim przekonaniu inwestycja nie jest stratą :-P].
BLOGOWANIE:
- daje mi poczucie tworzenia czegoś własnego, materialnego, od podstaw. Średnia ze mnie artystka, a jednak lubię tworzyć zawartość szczeslivej.pl
- pcha mnie w stronę kreatywnego spędzania czasu i uwieczniania tych chwil na zdjęciach. Śmiem twierdzić, że bez bloga wiele zdjęć pozostałoby na karcie SD nie obrobionych, nie przypomnianych powtórnie, nie wysłanych do rodziny w celu pochwalenia się nimi. Często zaglądam do archiwum szczeslivej.pl i przeglądam, co było na tapecie np. w październiku 2013 ;-)
- otworzyło mi oczy na techniczną stronę prowadzenia własnej strony www. Już wiem co to hosting, domena, CSS, plugin, widget, implementacja i wiele innych frazesów. Do wszystkiego dochodziłam sama, z czego jestem dumna, a jakże by inaczej! :-D Mam pomysł na własny biznes i wiem, że będę w stanie założyć na WordPressie sklep a także odpowiednio dostosować go do moich potrzeb.
- przyjemnie zmusza mnie do pewnych refleksji, które zgubiłyby się w gąszczu spraw codziennych.
- gdyby nie blogowanie, zapewne zatrzymałabym się w epoce kamienia łupanego i nigdy nie zapragnęłabym być dumną posiadaczką lustrzanki, która daje niesamowite możliwości i ogromną frajdę z tworzenia pięknych zdjęć
- ludzie! i jeszcze raz ludzie! Blogerzy to często genialni ludzie. Piszę tutaj nie o sobie, a o tych, z którymi przyszło mi wymieniać się myślami, nie tylko na tematy związane z blogowaniem i macierzyństwem, ale takie typowo życiowe, np. o kaszy jaglanej czy pompowaniu opon w rowerze ;-)
- blogowanie i dzielenie się pewnymi sukcesami/postanowieniami na forum publicznym zwiększa moją motywację. Gdy piszę, że ćwiczę na orbitreku już 20 dni z rzędu, wylewam siódme poty i zachęcam innych do aktywności fizycznej, [co więcej chwalę się tym na FB codziennie i wkurzam fanów! sorry! ] to głupio by było dwa dni później udawać, że wysiłek fizyczny to bzdura, a ja uprawiam kanaping i telewizoring, i tyję na potęgę ;-)
- Mam bardzo wąskie grono znajomych, z którymi mogę pogadać na temat wychowywania dzieci. Tymczasem czytają moje wypociny i odnoszą się do nich osoby zainteresowane tematyką, którą poruszam w danych poście. A to daje mi możliwość interakcji na poziomie, który mnie zadowala. [P.S. np. nie zadowala mnie poziom, który próbuje serwować mi starsze pokolenie ;-P]
- uczy mnie dobrej organizacji i efektywności. Jeśli wiem, że chciałabym napisać i opublikować post o danej godzinie, a mam jeszcze do zrobienia obiad, muszę sprzątnąć mieszkanie po wybuchu bomby atomowej, chciałabym przeczytać książkę, poćwiczyć i kreatywnie zorganizować czas Iventemu, to muszę ustalić pewną kolejność. Multitasking level 10 jest tutaj wskazany.
- zdarza się, że temat poruszany na blogu jest rozwinięciem dyskusji, która kończy się dopiero wieczorem, przy wytrawnym winie w towarzystwie mojego męża. Uwielbiam!
- to blogowanie wyciągnęło mnie poniekąd z macierzyńskiej matni, zakrapianej często frustracją. Pozwoliło zapomnieć o pieluchowaniu i wywabianiu plan po marchewce. Odsłoniło mi kotarę, za którą istnieje normalne, szczęsliwe życie. Uświadomiło mi, że bycie matką może współgrać z byciem kobietą, żoną, córką, siostrą. Przebywając z dzieckiem 24/7 można zwariować, zgodzisz się ze mną? Tymczasem pisząc o pozytywnej stronie macierzyństwa, zaczęłam się w nią wkręcać i dobrze mi z tym.
A co Tobie daje blogowanie?
A jeśli nie prowadzisz bloga, to powiedz z czego to wynika:
a) zwyczajnie nie masz potrzeby blogowania
b) strona techniczna blogowania Cię przeraża
c) cenisz swoją prywatność
d) …?
32 komentarze
fajnie masz, mam i ja :)
wszyscy mają mambę, mam i ja! ;-P
No to piąteczka!
Piona! :-)
Przepraszam, że tak zapytam ni z gruszki ni z pietruszki… A jak wywabiasz plamy z marchewki? :)
Jeśli chodzi o gruszkę i pietruszkę to Vanish ;-D
A najlepszy sposób na marchewkę to imho soda oczyszczona :-)
A u mnie na wszystko zwykłe pranie i wieszanie na sznurku plamą do słońca :) Schodzi wszystko :)
Wow. To i mnie nie przechodzi. A i o to słońce czasami ciężko ;-)
No tak. Ale pieluchy wielorazowe trzeba delikatnie traktować, więc czyham na słońce i wykorzystuję :D
I u mnie wszystko na tak :) oprócz, strony technicznej… U mnie tyyyle zajęć, a Menżu jest specjalistą w tym zakresie, więc mu się nie wcinam :)
i możesz się oddać w tym czasie np. SPA ;-)
Ze wszystkim co piszesz się zgadzam, ale najbardziej z tym wyciąganiem z matni i jakiś frustracji. U mnie było dokładnie tak samo, to był i jest lek na moje fochy. Pozdrawiam cieplutko.
Dokładnie tak jak piszesz, panaceum na gorsze nastroje :-)
„blogowanie wyciągnęło mnie poniekąd z macierzyńskiej matni, zakrapianej często frustracją. Pozwoliło zapomnieć o pieluchowaniu i wywabianiu plan po marchewce” – oj tak!
ja dopiero zaczynam, ale dzięki Twojemu wpisowi mam gotową odpowiedź na pytania innych „Majka, a w zasadzie po co Ty założyłaś bloga, you have such a boring life”
piona!
Bloguję od niedawna w dużej mierze by cieszyć się fotkami które uwielbiam a czesto tylko zalegały na dysku teraz mogą ujrzeć światło a ja moge się rozwijać w tej dziedzinie dodatkowo dokształcam się technicznie :)
Ekstra! dokładnie tak jak ja!
U mnie w głównej mierze chodziło o ludzi – o wymianę doświadczenia z innymi kobietami, które tak jak ja są freelancerkami i pracują w domu :)
fakt! blogosfera to niesamowita skarbnica!
Ja prowadzę bloga z moim
partnerem i myślę, że już niedługo będę mistrzynią sztuki negocjacji ;)
ha! rezultaty tych negocjacji prezentują się na Waszym blogu wyś-mie-ni-cie! :-)
A ja… od jakich 2,5 roku próbuję nie być blogerką spontaniczną. Może w końcu się uda, bo ten aspekt „ludzie! i jeszcze raz ludzie!” jest w blogosferze wspaniały. Mimo wielu wyjątków :)
eee tam, nie przejmujemy się wyjątkami ;-)
o to chodzi! tydzień temu zaczęłam prowadzić bloga. Mieszkamy w Irlandii, znamy tu garstkę osób. Dramat! Codzienna frustracja, że mąż wraca późno a ja sama z dziećmi ( dwie sztuki plus jedno w brzuchu
ekstra! to jest genialna odskocznia, widzę że dla Ciebie też! Trzymam mocno kciuki i pisz, pisz, pisz! :-)
pisze namiętnie! tematów mam w bród i tylko żałuje ze jakos się nie mogę się przemóc do używania dyktafonu w telefonie bo przecież wszystko to na spacerach się dzieje! zapraszam bo smiesznie dość u mnie- hahah tak tak, sama siebie chwale! a co!
Bardzo dobrze! Ja też jestem lekko narcystyczną duszą ;-)
My chcemy zachęcać ludzi do podróży i odkrywania perełek na własną rękę. Także z dzieckiem:)
I nigdy nie przestawajcie!
blogowanie nazywam stylem życia, to wręcz stan umysłu
dla mnie najważniejsze jest posiadanie własnego miejsca w sieci, świadomość że cała zawartość należy do mnie i tylko do mnie
fajnie to ujęłaś, że porządkuje myśli i zmusza do kreatywnego podejścia :)
Blogowanie jest mega rozwojowe, wręcz zmusza do ciągłego rozwoju.
Pozdrawiam!
Prowadzenie bloga faktycznie wciąga. Mimo, iż zabiera dużo czasu to jednak pcha do działania, realizacji własnych pomysłów, kreatywnego spędzania czasu oraz pozwala poznać wiele ciekawych osób.