Obiecałam sobie, że będę się powstrzymywać w moich zachwytach i nie zwariuję na jej punkcie. Przyznaję jednak bez bicia, że nie dam rady! Jeszcze nigdy moja skóra nie była tak gładka i jeszcze nigdy nie miała tak zdrowego kolorytu.
No może za wyjątkiem tych okresów okołowakacyjnych kiedy wracałam do domu opalona, wypoczęta i gdzieś miałam troski dnia codziennego. Obecnie tych trosk od groma, obowiązków jeszcze więcej a dni wakacyjnych jak na lekarstwo ;-) Żeby nie było – nieustannie walczę o kwadrans dla siebie i za nic w świecie nie oddam tych kilkunastu minut, które robią z mojej skóry czary-mary.
Nie wiem, czy mamy podobnie, czy jestem jakimś wybrykiem natury. Powiem Wam jednak, jakie są moje babskie (takie dziewczyńskie) problemy, które naprawdę dają mi się we znaki.
1. Brak energii życiowej.
Bywa często tak, że wstaję rano, to znaczy mój junior siłą wyciąga mnie z łóżka, a ja nie mam siły nawet oczu otworzyć. Zbieram się ze wszystkich moich sił i w rezultacie wychodzę z wyra, ale dużo czasu mija aż zaczynam normalnie funkcjonować. Śniadanie i kawa nie do końca mi pomagały do tej pory. Ot, tylko odrobinę mnie cuciły do życia. Brak mego rana to był mój problem numer jeden.
2. Sucha, szorstka skóra.
Bywało tak, że nic nie dawały mi peelingi i inne duperele kosmetyczne, bo musiałabym z uporem maniaka robić je codziennie, aby moja skóra wyglądała dobrze. Taka już zmora osoby, która od okresu nastoletniego ma problemy z nawilżaniem naskórka. Czasami aż wstyd podciągać rękawy czy wbijać znienacka w jakąś kieckę, bo na łydkach skorupa żółwia a na przedramionach nie lepiej. Peelingowałam się, balsamowałam i wracałam zawsze do punktu wyjścia.
Właściwie ani na jeden problem ani na drugi nie miałam jakiejś genialnej rady, tylko z uporem maniaka piłam hektolitry kawy i smarowałam się codziennie kremami (co może być na dłuższą metę wkurzające, bo taki balsam wystarczał mi na góra tydzień).
I w sumie spoko rozwiązanie, gdyby nie to, że zupełnie przez przypadek znalazłam coś o wiele lepszego.
Zaczytując się w blogu, który mogłabym czytać codziennie [ tak na marginesie to strasznie żałuję, że dziewczyny tak rzadko piszą (mowa o Elemencie Żeńskim – klik) ], przeczytałam pewnego razu o szczotkowaniu ciała na sucho. Bardzo mnie to zaciekawiło. W dwóch różnych artykułach dwie dziewczyny wspomniały o szczotkowaniu na sucho i wtedy ten pomysł zakiełkował w mojej głowie na dłużej. Dość wyraźnie mówiły, że jest to jeden z ich codziennych rytuałów, który budzi je do życia i pomaga utrzymać skórę w świetnej kondycji.
Pomysł ten w mojej głowie kiełkował, kiełkował aż pewnego dnia … doszłam do wniosku, że zamiast cały czas utrzymywać stopień kiełkowania to (cholera) doprowadziłabym to w końcu do chociażby kwitnienia czy owocowania! ;-)
Pewnego dnia zmobilizowałam się i … kupiłam szczotkę do szczotkowania na sucho!
Jak zatem szczotkować ciało, aby pobudzić się do życia, usunąć martwy naskórek i sprawić, że to szczotkowanie będzie miało sens?
Ja poświęcam na szczotkowanie ok. 7-15 minut dziennie. Zaczęłam jednak od kilku minut szczotkowania, aby przyzwyczaić skórę do włosia, nacisku i dość niecodziennej porcji ruchów. A później zaczęłam wydłużać ten czas.
Zazwyczaj szczotkuję ciało rano, tuż przed wejściem pod prysznic. To działa na mnie lepiej niż podwójne espresso. Spróbujcie! Skóra momentalnie jest lepiej ukrwiona. Na początku będzie lekko zaczerwieniona, ale za moment „ostudzi się”. Ja po prysznicu wklepuję w nią oliwkę albo balsam. Uwielbiam ten moment!
Ciało szczotkuję od dołu, do góry. To podobno ma znaczenie, aby pobudzić naczynia limfatyczne do lepszej pracy.
Poniższe grafiki ilustrują kierunek ruchów (aut.: Louisa Cannell). Kierunek ruchów uzależniony jest m.in. od układu naszych naczyń limfatycznych.
Ja nie nakładam żadnego preparatu bezpośrednio na szczotkę. Najpierw szczotkuję się na sucho, następnie biorę prysznic albo kąpiel a dopiero później nawilżam skórę olejem albo innym preparatem.
Ostrożnie szczotkuję rejony dekoltu – tam mam skórę bardzo wrażliwą i zdecydowanie zmniejszam siłę nacisku.
Nie wiem, czy próbowaliście kiedyś szczotkować sobie wewnętrzną stronę stóp! Pierwsze minuty mogą być trudne do wytrzymania, jednak to niesamowite, jak po chwili dodaje to energii! A szczotkowanie karku? Mamooo, jakie dreszcze! ;-)
Szczotkowanie ciała na sucho nie tylko ma wpływ na naszą skórę. Motywuje również nasz system odpornościowy poprzez odpowiednie transportowanie limfy i pobudzanie organizmu do produkcji białych krwinek (źródło: tutaj).
Gdzie kupić taką szczotkę?
Za bardzo na początku nie wiedziałam, gdzie taką szczotkę kupić. Wszyscy polecali te z naturalnego włosia, a ja byłam zielona w temacie. Nie chciałam też wtopić kasy w coś, z czego włosie będzie wypadać a ja będę się wkurzać na to, że zaliczyłam kosmetyczny niewypał.
W rezultacie kupiłam szczotkę tutaj. (zwyklezycie.pl) Właściwie to zmobilizowałam mojego Męża do tego, aby sprawił mi imieninowy prezent właśnie w postaci takiej szczotki. Popatrzył na mnie spod byka, ale przystał na moją propozycję. Pewnie myślał, że to moja kolejna urodowa fanaberia, którą rzucę w kąt (niedoczekanie!). Ja wybrałam sobie akurat trochę dizajnerski produkt (imieniny i te sprawy tj. 100 PLNów zapłaciłam, co wprawiło w osłupienie mojego Męża, ale chyba bał się negocjować).
Jednak gdyby nie ta szopka związana z prezentem i tym, że chciałam żeby produkt fajnie wyglądał, to kupiłabym szczotkę tutaj (www.khaja.pl) za 30 parę złotych. Uważam, że jest równie dobra, jest tańsza i z opinii wiem, że działa równie dobrze. Tę szczotkę robią zawodowi szczotkarze z pracowni szczotkarskiej w Warszawie.
Czym się kierować przy wyborze szczotki do szczotkowania ciała na sucho?
Podczas zakupów patrzcie tylko na te produkty, które są z naturalnego włosia. Moja szczotka jest z włosia dzika, jednak w sklepach znajdziecie również opcje wegańskie. Pod tym linkiem (www.khaja.pl) znajdziecie wyroby warszawskiej pracowni szczotek, którą podlinkowałam wcześniej, prowadzonej od 1952 roku przez rodzinę Barylińskich. Wiedzieliście o zawodzie szczotkarza?! Ja nie miałam zielonego pojęcia! Swoją drogą – pamiętam o tym, aby kiedyś się do tej pracowni kiedyś wybrać przy okazji wycieczki do Warszawy. Przy ulicy Poznańskiej 26 w Warszawie mieści się wspomniana pracownia, w której czas się podobno zatrzymał – uwielbiam tego rodzaju miejsca z historią, prowadzone z pasją.
Jednak, co jeśli zakupy internetowe Wam nie po drodze, nie chcecie płacić dodatkowo za przesyłkę i wolelibyście szczotki do szczotkowania ciała kupić stacjonarnie? Znajdziecie je również w popularnych drogeriach: Hebe, Rossmann i innych. Patrzcie tylko na te z naturalnego włosia, ich cena to 15-30 złotych.
No właśnie. Ale jaką szczotkę wybrać? Jaki kształt i jaką rękojeść?
Ja wybrałam szczotkę na pasku mieszczącą się w dłoni, którą widać na poniższych ilustracjach. To umożliwia najlepsze ruchy i jest chyba najbardziej poręcznym rozwiązaniem. Dzięki takiemu kształtowi szczotka dopasowuje się do dłoni i łatwiej jest nam wczuć się w cały ten proces szczotkowania. Mam też już w domu szczotkę na długiej rękojeści, ale nią masuję tylko niedostępne miejsca pleców. Tę szczotkę na długiej rękojeści kupiłam akurat w Rossmannie.
No dobra, zakończyłam moje wywody urodowe! ;-) Mam wielką nadzieję, że uda mi się chociaż część z Was zarazić szczotkowaniem ciała na sucho. Matko, jakie to jest energetyczne doładowanie! :-)
Piąteczka!
5 komentarzy
Ja mam z rossmanna i jest bomba. Kosztowała Ok 20 zł. Włosie sztuczne, ale skuteczne ;)
czy będąc w ciąży również można się szczotkować w okolicach ud, poś;adkow i nog???
Kochana, podziel się proszę sposobem na to jak znajdujesz rano czas na taki pielęgnacyjne rytuał. Szczotkowanie ok, Ale jeszcze prysznic i balsam? Marzenie… Ja mam roczne dziecko, mąż wraca jedynie na weekendy i jakoś tego nie widzę. Kiedy wstajemy o 6-7 startujemy ze śniadaniem, potem poranna toaleta z czego dla mnie jest jedynie umycie zębów, lekki mape-up, kitka i ubranie się – 15 minut i heja: gotowa na nowy dzień. Jak to robisz że dajesz radę przy dwójce z rana zadbać o siebie? Może zrobisz jakiś wpis o swojej porannej rutynie? Jestem bardzo ciekawa.
Ooo to to, też z chęcią bym dowiedziała się jak zorganizować sobie rano ten czas. Wychowuję mojego dwulatka sama i również gdy tylko wstanę z łóżka to jedyne, na co mnie stać to śniadanie, zęby, kitajec, ubranie się i tusz do rzęs, a gdzie tu prysznic, balsamy itd.
Ja mam w domu 4 miesięczne dziecie i jedynym sposobem, u mnie, jest wstać pół godziny wcześniej niż on :)