Zastanawiałam się kiedy ona nadejdzie. Zastanawiałam się czy ją rozpoznam. Zastanawiałam się także w jaki sposób będziemy jej zaradzać i jak długo będzie ona trwać. Teraz już wiem. Ona przyszła i się wygodnie rozsiadła. Jednak my wcale nie przyjęliśmy jej z otwartymi ramionami, jadłem na stole i popitą w kieliszku. My walczymy.
Mój Syn tęskni. Tęskni za swoim Tatą.
Za Tatą, koło którego budzi się 2/3 roku.
Za Tatą, do którego należy wieczorny rytuał kąpielowy i chichoty w wannie.
Za Tatą, który z uśmiechem włącza Peppę Pig i ogląda ją razem z Synem.
Za Tatą, który pozwala kąpać się w każdej miejskiej fontannie.
Za Tatą, który nie zmusza do jedzenia.
Za Tatą, który wymaga dyscypliny, ale potrafi też mocno przytulić.
Za Tatą, który zmienia bez gadania pieluchę nawet ciężkiego kalibru.
Za Tatą, który bardzo kocha.
Za Tatą, który po prostu JEST.
Gdy Ivo słyszy Taty głos w Skype’owym głośniku milknie, aby później w swoim języku powiedzieć o całym dniu. Zmienia tembr głosu i markotnieje. Walczy na swój sposób z sytuacją, którą zaczyna powoli rozumieć. Tęskni, jednak wkrótce uśmiechnie się szczerze, gdy w drzwiach usłyszy znany mu dobrze głos i rozpozna ten jedyny w swoim rodzaju uśmiech witający go po tygodniach rozłąki.
Feel free to read this post in ENGLISH [click]
Ten wpis możesz przeczytać także po ANGIELSKU [click]
8 komentarzy
Zgadnij czy Cię rozumiem…? Doskonale?
Kochana .. wiem .. :*
My nie mieliśmy odwagi aby usiąść z rozłąką przy jednym stole. Może nie mamy luksusu ale coś za coś. Nie zazdroszczę Wam dziewczyny.
Oj, nigdy coś takiego nie przechodzi bez echa. Smutno się czyta.
Mój mąż nieraz miał okazję wyjechać i zarobić mnóstwo kasy, ale ja jakoś nie mogłam, oboje nie potrafiliśmy podjąć tak strasznej decyzji. Szczególnie, że mała jest z tatą bardzo zżyta.
Cieszę się, że my póki co możemy być razem codziennie. Podziwiam matki, których drugie połowy wyjeżdżają na dłużej.
i niech tak u Was pozostanie! <3
No to ja może inaczej. Tęsknota…jest fajna! Nie wiem jak długie są to okresy, ale jeśli kilkutygodniowe to myślę, że to dobry motor napędzający uczucie i zbliżający ludzi.
Mojego męża też nie ma widzimy się co 3 tyg czasem co 5 tak od 2 lat, ale przy każdym jego wyjeździe serce mi pęka i płacze jak bóbr…syn jest dzielniejszy :) Mówi Mamuś nie płacz przecież wróci :) Cieszę się, że go mam taki mały mądry człowiek :) Ale coraz bardziej mam dość tej sytuacji jestem matką, ojcem, sprzątaczką, złotą rączką, ale przede wszystkim tęskniącą kochającą żoną :(