Tak naprawdę to dzięki Wam udaliśmy się z Iventym do fryzjera. Wasze komentarze pod tym wpisem [KLIK] sugerowały jednoznacznie, że nie ma co pielęgnować tych pojedynczych piórek, które szwędają się po małej łepetynce bez składu i ładu, tylko trzeba dzia-łać!
I o dziwo! Mój Syn nie dość, że wyszedł z salonu fryzjerskiego z bananem przyklejonym do buzi, to zaczął wyglądać jak prawdziwy facet! Serio! Brak tych przydługaśnych loczków dodał mu… hmm męstwa! Także ten tego, od tamtego piątku zwracam się do Ivka per Rycerzu :D
Nie odbywaliśmy żadnych rytuałów przed wizytą, jednak zadbaliśmy o kilka szczegółów, które w moim przekonaniu sprawiły, że te nasze pierwsze ostrzyżyny były bardzo udane. Mam także nadzieję, że to był dobry wstęp i przygotowanie gruntu pod kolejne fryzjerskie spotkania.
1. Wybraliśmy salon, który dobrze znamy. Wiedzieliśmy, że pracują tam fryzjerki na poziomie, które mogą mieć pojęcie o tym, jak postępować z tak młodym obywatelem.
2. Zadbaliśmy także o to, aby wizyta nie odbyła się tuż przed Ivkową drzemką i aby nie siedział on na fotelu ostatkiem sił. W naszym przypadku godzina 11.00 okazała się strzałem w dziesiątkę. Półtorej godziny przed klasyczną drzemką, 2-3 godziny po obudzeniu. W pogotowiu był baton muesli mojej roboty [przepis – KLIK] i bidon z ulubionym sokiem. Nie przydały się :-)
3. Wykazaliśmy się nielada sprytem, gdyż najpierw posadziliśmy Ivkowego tatę na fryzjerski fotel. Ivo bacznie obserwował swojego Papę i wykazywał spore zainteresowanie nowymi dla niego manerwami. Widział, że Tata siedzi zadowolony na fotelu. To kolejny punkt tzw. przygotowania gruntu ;-)
4. Pani fryzjerka od razu zasugerowała, że cięcie będzie odbywać się za pomocą nożyczek, a nie głośnej maszynki. Dzieci boją się jej dźwięków i nie chciała kombinować w tym względzie. Zaufaliśmy jej i nie zawiedliśmy się na tym. Ja pewnie wzięłabym kosiarkę do ręki i skosiłbym ten młody trawniczek ;-) Nasza pani fryzjerka powiedziała, że maszynkowe kombinacje warto zacząć, gdy dziecko jest starsze i nie zrazi się tym dziwnym dla niego hałasem.
5. W pogotowiu była kolorowa pelerynka w pieski. Ivo jednak odmówił jej założenia. Nie oponowaliśmy. Jego sprawa. To on będzie miał włosy za kołnierzem ;-)
6. Myślałam, że najlepszą opcją będzie posadzenie obywatela na moich kolanach, jednak spróbowaliśmy najpierw samodzielnie posadzić go na fotelu i… udało się! Obracany fotel, lustro naprzeciwko niego, mnóstwo gadżetów zrobiło dobrą robotę. Tata podawał mu różnorakie klipsy a Pani fryzjerka tańczyła piruety wokół jego głowy.
7. Nie byłabym sobą gdybym nie schowała do woreczka cennych obciętych loczków. Na pamiątkę, a co! Do tej pory mam schowane moje pierwsze ścięte włosy ;-) Łza w oku się kręci! ;-)
8. Na koniec Ivo przybił Pani piątkę, dał żółwika i zostawił drobny napiwek.
Przyznajcie się kto też zachował na pamiątkę pierwsze włosy swojego bąbla?
Czy tylko ja jestem taka sentymentalna?! ;-)
14 komentarzy
Dzielny chłopak. Brawa za organizację.
Przez 3 lat chodzenia do fryzjera. Nastąpiła zmiana. Nie da sobie ściąć włosów. Po ostatniej wizycie u fryzjera ma asemetryczną fryzurę ;)
Wik wyznacza nowe trendy w przedszkolu
Haha! Uwielbiam go! :-D
My wczoraj byliśmy z drugą wizytą ;) Odbyła się tak samo jak pierwsza – czyli Filip siedział na fotelu jak zaczarowany i pozwalał robić sobie wszystko ;) On po prostu uwielbia jak mu się coś robi na głowie i wtedy zastyga w bezruchu ;) I też mam pierwsze obcięte loczki schowane na pamiątkę ;) Tylko, że mi nie było w ogóle ich szkoda – jak tylko zniknęły przestał wyglądać jak niemowlak, a zaczął jak chłopak ;) Mi się to podoba :)
Hedonista jak sie patrzy! Ja jestem dokładnie taka jak Filip, jeśli chodzi o mizianie po głowie ;)))
Ja tak samo :) Specjalnie kupiłam sobie masażer do głowy – relaksuje lepiej niż ciepła kąpiel ;)
Pięknie ! :) Brawa dla dzielnego chłopaka :)
Ja zachowałam włoski , a jakże.. i .. uwaga bo niektórzy uważają to za obleśne – pępowinę :P Ale NO NIE UMIEM JEJ WYWALIĆ. Zapewne wszystkie jego zęby też będę przechowywała do końca życia i zabiorę je ze sobą do grobu. Może powinnam wrócić do Twoich postach o minimalizmie w życiu :D I jednak powywalać to i owo. Np pampers w rozmiarze 1 „na pamiątkę” jaką to miał małą pupkę kiedyś :)
Jeśli chodzi zaś o sprzęt ktorym fryzjerki strzygą, u nas np bardziej sprawdza się maszynka, bo Borys lubi gdy mu bzyczy coś za uchem, a nożyczek trochę się boi. Myślę, że to zależy od dziecka, trzeba wyczuć :) Fajnie że wam się udało .
Ja trzymam w pudełeczku na pamiatke ten mały kikucik pępowinowy ;)))
o tym samym kikuciku piszę :)
Zwykle tak bywa, że nasze obiekcje są… naszymi obiekcjami i nie mają potwierdzenia w rzeczywistości. Dzieci są mega, zawsze :)
U nas było podobnie, najpierw ja, później córa. I choć jestem sentymentalna (mam pudło dla każdej córy nawet z ubrankami, które miały na sobie zaraz po porodzie) to nie miałam czego zabrać na pamiątkę. Skrócenie grzyweczki, nie było czego zbierać. Reszta loków rośnie już do pupy :)
Ściskamy
My po raz pierwszy byłyśmy dwa lata temu i mamy poczynione zdjęcia z początkowym grymasem, potem poszło z górki- a włosy oczywiście zachowane na pamiątkę :D
Jej mina na fotelu mówi wszystko! :)
A Ty ze sprytem i radochą wypisaną na twarzy! :D
Potem było już tylko lepiej! SERIO! :D
Wybór fryzjera dla dziecka to nie lada wyzwanie. Na szczęście istnieją takie salony fryzjerskie, w których pracują ludzie z podejściem do dzieci. Ja niestety włosków na pamiątkę nie zachowałam.
https://pokojzzabawkami.pl
no i super :) teraz tylko czekać na nowe, wspaniałe, gęste loczki :)