
Nie tak dawno jeszcze 2490 gramów ważył! Nieśmiało oczęta otwierał o poranku [w nocy też mu się to nierzadko zdarzało…], uczył się chwytać grzechotkę, siadać próbował, zasłony zwinnie ściągał z karniszy i resztki zgrabnie wyjadał spod stołu. Pupą kręcił w rytmie „Gangnam” i buzię otwierał szeroko, jak łycha z marchewką wlatywała do hangaru!