Synu, my tu sobie układamy klocki i podlewamy kwiatki, a Tata tymczasem obserwuje świat w Obserwatorium Mauna Kea!
Zawsze Ci powtarzałam, że nie ma na świecie sprawiedliwości, która zawsze wysyłałaby nas tam gdzie jest właśnie Tata ;-) Ale my znajdziemy i na to sposób i kiedyś zupełnie niespodzianie zapakujemy się do jego bagażu. Oczywiście, wyprzedzając Twoje pytanie, do Twojej walizki zapakuję Twoje ulubione zbożowe chrupki. Not to worry! ;-)
Tata jest teraz na Hawajach – archipelagu złożonym z ośmiu głównych wysp. Jedną z nich jest właśnie Hawai’i, na którym to dumnie pręży się wulkan Mauna Kea. Mauna Kea wznosi się na wysokość 4025 m n.p.m., jednak gdybyśmy policzyli jego wysokość od samej podstawy na dnie Oceanu Spokojnego aż do jego groźnego wierzchołka, byłaby to ogromna wysokość licząca 10203 metry [czyli jak z naszego domu na lotnisko, to sporo, prawda Synku?].
Mauna Kea jest bardzo starym oceanicznym tworem. Zaczęła rosnąć z morskiego dna ponad 800 000 lat temu. Ciężko byłoby nam to policzyć na paluszkach. Nie jest obecnie dla nas groźnym wulkanem, choć byłoby to wyjątkowe móc obswerwować jej wybuch – ostatnia erupcja miała miejsce 4500 lat temu.
Wiem, że chcesz wiedzieć czy Hawaje są państwem, tak jak Polska czy może miastem, takim jak np. Kraków. Otóż Hawaje są archipelagiem [skupiskiem wysp], który niemal w całości jest jednym z 50 stanów należącym do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. To właśnie tam mamy w planie zabrać Cię w następnym roku i dlatego niebawem czeka Cię szczerzenie zębków do zdjęcia do wizy amerykańskiej – przepustki, której zasadności zupełnie nie rozumiem i z którą się nie zgadzam.
Wracając do tego Obserwatorum, które odwiedził Tata – to właśnie tam znajdują się jedne z największych teleskopów na świecie – Teleskopy Kecka. Jeśli połączymy te dwa teleskopy ze sobą, tworzą one interferometr – największy obecnie teleskop na świecie. Obserwatorium pozwala na obserwacje i badania promieniowań podczerwonych i mikrofalowych, oraz na uzyskiwanie ostrych obrazów ciał niebieskich. Myślę, że gdy Tata wróci do nas to spróbuje Ci wyjaśnić te dziwne dla nas terminy ;-)
Tymczasem my zbieramy się do drugiego śniadania!
12 komentarzy
Jest jakieś miejsce na świecie, którego Twój mąż nie odwiedził? :D
Byłam (nie w obserwatorium a na Hawajach) i zazdroszczę tacie Ivo, bo chętnie bym tam wróciła. Zwłaszcza teraz… Szczęściarz! :D
Cudowne zdjęcia, fascynujące miejsce
Odlot. Ciekawy zawód musi mieć Pan Tata…co do sprawiedliwości, która zawsze wysyłałaby Was tam, gdzie on aktualnie przebywa…nawet nie wiesz jak BARDZO wiem, o czym piszesz Magdo.
Czyli też musisz tęsknić, bo On wyjeżdża? :-(
to tęsknota wymieszana z zazdrością i żalem nad niesprawiedliwością losu, który nas czasami rozdziela. Ale postanowiłam się nie roztkliwiać nad swoją sytuacją, tylko pracuję nad wspólną wyprawą w dzikie knieje. Zobaczymy, co mi z tego wyjdzie.
Jak ty to znosisz,ciąglę oddzielnie.
Magda, Twój mąż ma pracę marzeń! Pozytywne zazdro! :)
piękne zdjęcia
Ten Wasz tata to szczęściarz, bywa w takich super miejscach, ale ma świadomość, że w domu czekają na niego takie dwie (za chwilę 3) wspaniałe istotki :)
;-) O to to! I szczęściarz i dziabąg jeden charakterny zarazem ;-)
Coś jak mój,na szczęscie to tylko czy az dwa razy do roku :(