Wiecie, że jeszcze kilka lat temu nie opublikowałabym publicznie tego zdjęcia? Nie dlatego, że sama bym miała coś przeciwko temu zdjęciu, ale bałabym się, jaką reakcję mogłoby wywołać!
Szaleństwo, co nie? ;-)
Kiedy patrzycie na to zdjęcie, czy coś szczególnego zwraca Waszą uwagę? Co przykuwa Wasz wzrok? Dziecko, które jest na trawie? A może to, że jest na trawniku a nie na kocyku? A może to, że matka zamiast sprawdzać, czy czegoś nie bierze do buzi to cyka fotę? A może coś nie tak jest ze mną na tej focie? A może ta moja lekko brudnawa i spuchnięta stopa, która próbuje wybić się na pierwszy plan, ale średnio jej się to udaje? A może ten spadek terenu, po którym zaraz dziecko się poturla? Czy widzicie coś, co ewidentnie do tego zdjęcia nie pasuje?
Zaraz Wam powiem wszystko. Prawdę, samą prawdę i tylko prawdę ;-)
Ostatnie kilka dni spędziliśmy w Bieszczadach. To były nasze pierwsze wspólne wakacje w piątkę. Takie wakacje, że tylko sporadycznie odpalaliśmy telefon czy komputer, i to głównie w poszukiwaniu tego, co możemy tam jeszcze zwiedzić, zobaczyć czy o której godzinie otwierają np. Kolejkę Bieszczadzką. Było cudnie! Cudnie bo było po naszemu i udało nam się zwolnić. Byliśmy tylko my i dzieci i poświęciliśmy im cały nasz cza. A wieczory były nasze, małżeńskie. Fajne były. Było zaćmienie Księżyca i była lampka wieczornego wina. Marzenie!
Ale do rzeczy.
Tak jak pisałam jeszcze jakiś czas temu nie opublikowałabym tej tytułowej foty, bo bałabym się linczu. Linczu internetowego, w którym albo ktoś by skrytykował to, jak ubrałam dziecko. Albo, że puściłam je samopas na trawę. Albo że robię fotę zamiast krok w krok chodzić za maluchem. Albo, że mam podkrążone oczy, zero make-upu i wyglądam jakby zmęczona. Ale że jak w ogóle śmiem publikować fotę, na której widać zajebistą trawkę i pewnie reklamuję jakiś ośrodek! Po prostu – nie pokazałabym nikomu zdjęcia, na którym jestem bez makijażu i jest na nim cokolwiek, co nie jest idealne i odbiega od jakichś tam standardów.
A teraz? Teraz jest zupełnie inaczej i chwała mi za to, że dojrzałam. I to uważam za jeden z większych progresów z całej mojej macierzyńskiej historii!
Mam totalnie gdzieś kto i co sobie o mnie pomyśli.
Przecież sama wiem, że ze mną i moimi wyborami, decyzjami wszystko jest w porządku :-) Ufam sobie, znam siebie. Dlatego, wiem, że te normalne osoby pomyślą sobie ciepło o tym zdjęciu a tylko te szukające dziury w całym zaczną drążyć i doszukiwać się niuansów. Te normalne osoby po prostu popatrzą na fotę i powiedzą:
O, matka się uśmiecha. O, normalna chyba jakaś, bo puściła brzdąca, żeby sobie pohasał po trawie. O, nie ma makijażu – fajnie! Nie boi się innym pokazać prawdziwej siebie o poranku, gdy korektora i podkładu na facjacie nie ma. O, chyba się dobrze bawią!
I wiecie co? Takich właśnie odbiorów nam wszystkim życzę. Abyśmy na naszej drodze spotykali tylko tych, którzy wesprą, zobaczą plusy a nie będą jechać po nas jak po łysej kobyle. Życzę nam, aby nasi najbliżsi i ci, na których nam zależy, wspierali nas, wznosili w górę, nie szukali dziury w całym. By nie zazdrościli, nie oceniali.
Cała reszta tłumu się nie liczy, naprawdę. Życie nasze jest zbyt krótkie byśmy przejmowali się oceną tych, którzy nie życzą nam dobrze.
Co zatem na tym zdjęciu nie pasuje, że powinnam spalić się ze wstydu?
NIC! Kompletnie nic. Mi wszystko na tej fotce pasuje i to się naprawdę liczy :-) Liczy się to, że nasze życie jest takie, jakie chcemy by było. By nasze wybory były zgodne z naszym sumieniem, wyobrażeniem i pragnieniami.
Ot co!
Uściski!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu :* ❤ Dziękuję!
7 komentarzy
To wlasnie sobie pomyślałam, że wszystko jest w tym zdjęciu ok?
Szczerze. Zdziwiłam się, że się pytasz co nie pasuje na tym zdjęciu bo mi jak najbardziej wszystko pasuje :) jest super.
Ja tutaj nie widzę niczego złego, niczego brzydkiego. Normalne zdjęcie, piękne tło. Dzieci nie powinny być chowane w sterylnych warunkach. Super ?
Ja wiem co nie pasuje ;) dziecko nie ma czapeczki ;p piękne zdjęcie super wpis troszczmy się sami o siebie i będzie dobrze ;) pozdrawiam;)
ha! Pod koniec maja byłam w przychodni z naszą Alą na szczepieniu. Zadowolona usiadłam z dzieckiem w poczekalni- mała- jak to mała- na kolanach usiedzieć nie mogła- bo od dłuższego czasu ona chciała sama stać. Pozwoliłam jej więc na to błyskawicznie- któż bowiem się lubi szarpać z dzieckiem? Wzrok wszystkich mamuś w przychodni był bezcenny. Bowiem moja Ala- butów nie uznaje. więc na boso wzdłuż ławek sobie dreptała. Gaworzyła przy tym do siebie jakąś poważną historię. Do tego ubrana lekko- jedynie w pampersa i sukienusię (UPAŁY były. Pozostałe dzieci- w tym samym wieku (8 mies)- skutecznie uwięzione w samochodowych fotelikach, w grubych pajacykach i skarpetkach. Sama się pociłam na ich widok. Ale to na mnie matki patrzyły jak na kosmitkę, bo nie dość że dziecko źle ubrane to jeszcze pozwalam mu się brudzić w miejskiej przychodni…
Jak zobaczylam tytuł to przez kilka chwil wpatrywalam sie w zdjecie i szukalam czegos co by tu bylo zle alw kompletnie nie wiedzialam co i skad ten tytuł ? bardzo poekne pozytywne zdjęcie ❤ pozdrawiam ❤
Zanim przeczytałam tekst to z 10 minut patrzyłam na zdjęcie i sobie myślę – przecież nie ma tu nic złego. I co :p ?? Miałam rację.